W pracy w tym tygodniu jakiś taki spokój. Generalne Motory zatrzymały produkcję w prawie wszystkich swoich zakładach w Europie, a co za tym idzie w ogóle nie ma żadnych kłopotów ani reklamacji. Obecny okres przypomina mi trochę letni shutdown, pozytywną rzeczą jest oczywiście niższa temperatura w biurze. Na ten tydzień miałem zaplanowany wyjazd do Białegostoku, ale plany się zmieniły i wyjazd został przesunięty na połowę listopada. Nawet mi to pasuję bo jakieś przeziębienie mnie niestety dopadło. Niestety zachorowała też i małżonka i teraz oboje leżymy w wyrku. Jutro chyba będziemy siedzieć w domu i nie wybierzemy się na groby.
Miniony weekend minął dość szybko. Piątek spędzony na małej integracji ze znajomymi z pracy, było piwko, było jedzonko i był fajny klimat. Sobota upłynęła pod znakiem zakupu kina domowego i jego późniejszej instalacji. Efekt kina domowego jest super, brakuje mi jeszcze tylko głośnika centralnego, który mam nadzieję, że będzie do odbioru już wkrótce. Magda obawia się czy nasze kino domowe polubią nasi sąsiedzi, niestety dla Magdy mnie nasi sąsiedzi średnio obchodzą. W sobotę po rozpakowaniu kina domowego wynieśliśmy kartony na strych i od razu zrobiliśmy tam mały porządek. Na śmietniku wylądowały więc dwie stare poduszki i kołdra. Pod wieczór jedna z poduszek znajdujących się w śmietniku została rozerwana przez dzieci biegające po podwórku. Efekt był taki, że naraz zrobił się wspaniały klimat – wokoło naszego bloku i śmietnika zrobiło się biało… od latającego wszędzie puchu. Oczywiście nasi wspaniałomyślni sąsiedzi nie obarczyli za ten fakt winą owych dzieciaków ale Magdę i mnie, bo to w końcu my wyrzuciliśmy poduszki na śmietnik. Ehhh z tymi sąsiadami to coraz gorzej będzie, parę tygodni temu sąsiadka zwróciła mi uwagę, że jedna z koleżanek podczas naszej piątkowej imprezy, śmiała się zbyt głośno. Hmmm… szkoda, że owa sąsiadka nie pamięta jak kiedyś jej mąż trzaskał drzwiami i biegał nago po klatce schodowej. Generalnie sąsiedzi są strasznie zakłamani i ciągle szukają dziury w dupie.
|