20:15 / 09.11.2008 link komentarz (0) | Hmmmm.... Trochę to wszystko nieoczekiwane.... Ale, jak mówią, nic nie dzieje się bez przyczyny. Ledwo zdążyłam się pozbierać do jednego kawałka, wyrzucić wszelkie drobiazgi (skoro koniec, to koniec), spalić mosty i..... promienieję. Już zapomniałam jaki to cudowny stan, kiedy uśmiech za nic nie schodzi z twarzy, wszystko wokół nabiera nowych barw, wyostrza się... I to niesamowite napięcie, oczekiwanie, wewnątrzny pożar i rozmarzenie maksymalne... |