18:50 / 25.11.2008 link komentarz (2) |
A jednak są opcje, żebym nie dotarła na koncert, np. wciąż utrzymująca się gorączka, buzia spuchnięta tak, że wyglądam jak buldog angielski, ciągłe drgawki i ból wszystkiego. Tak, niestety mogą się takie rzeczy zdarzyć. I coś czuję, że L4 do piątku ze strony lekarza było bardzo dobrze przemyślaną opcją. I chyba nie wrócę do pracy w tym tygodniu. Tak. Zaproszenie od B. do kina odrzucone z powodu wyżej wymienionych względów, więc film o graffiti dzisiaj nie dla mnie. Może innym razem. Cudnie. Czuję się w pełni swoich sił. Nawet łóżka nie chce mi się pościelić.
Bardzo przeżywam brak swojej obecności na jutrzejszym koncercie z paru względów.
1. Mamy nowego klawiszowca, który zagra swój pierwszy koncert w życiu, więc chciałabym zobaczyć jak to wypadnie.
2. Chłopcy mieli przerwę w koncertowaniu i podobno na próbach powstało trochę przeróbek dotychczasowego materiału, więc też miło by było usłyszeć to na żywo.
3. Będzie pewnie sporo znajomych, a ja siedzę w domu sama (no nie licząc pary współlokatorów) i już nie mogę tego wytrzymać. Chcę do ludzi.
4. Na pewno coś jeszcze było, ale nie pamiętam...
Po wczorajszych rozmowach z rodzicami dużo przemyśleń.
Mardi Gras- Ugotuj sobie uszy.mp3 |