Dwa tygodnie do świąt, jeszcze tylko kilka dni w pracy. Nie licząc wyjazdów służbowych to prawdę mówiąc pozostało mi do spędzenia w biurze tylko 4 dni. Począwszy od początku 52-ego tygodnia udaję się na zasłużony urlop i mam zamiar powrócić do pracy dopiero 5-tego stycznia co oczywiście niezmiernie mnie cieszy :)
W pracy trochę młyn, pewni dostawcy myślą że z racji świąt będę miły i co za tym idzie będę wykonywał czyjąś pracę. Takiego wała moi Państwo, zła sytuacja generalnych motorów nie jest powodem bym wykonywał osobiście rzeczy które należą do obowiązków dostawców. Mam postanowienie, że od jutra na głupie pytania dostawców w stylu „a kto za to zapłaci?” będę odpowiadał retorycznie w stylu: „a kto zapłaci za zatrzymanie linii produkcyjnej z powodu dostarczenia części nie zatwierdzonych?”. Jutro zapowiada się rozmowa z szefem na temat oceny półrocznej, ciekawe co usłyszę i jaka będzie ocena...
Dziś lekko podirytowałem się na telekonferencji podsumowywującej dokonania naszej organizacji i dowiedziałem się, że tak dobrze jak jest teraz to jeszcze nigdy nie było. Najlepsze hasło jakie pojawiło się podczas pokazu prezentacji to było „keep momentum”, a na to kolega S. od razu nawiązał do podtekstów erotycznych i przedłużania orgazmu ;) Dobrze, że przynajmniej mam częściowo fajną ekipę w pracy :)
Z dialogów z kolegą S.
Ja: dobrze, że już koniec pracy, ale wnerwia mnie, że jak przychodzę do roboty to ciemno, wracam do domu to też ciemno.
S: mnie to cieszy, jestem w końcu człowiek nietoperz.
Ja: człowiek nietoperz?
S: no tak, nietoperz bo ksywka Batman jest już wykorzystana.
Ja: ale o co kaman?
S: jestem swawolny i aktywny zwłaszcza nocą
Ostatnio sporo czasu w pracy zajmuje ekipie zaliczanie poszczególnych szczebli naszej piramidy szkoleniowej (tak tak zapewniam, że mi też piramida kojarzy się z Amway’em i innymi MLM’ami). Mamy 4 poziomy im wyższy tym pytania trudniejsze. Z racji tego, że kolega S. siedzi koło mnie to mamy ubaw po pachy. Ja wszystkie szczeble piramidy zaliczyłem już wcześniej więc mam spokój ale kolega S. walczy ostro. Ja mu podpowiadam w miarę możliwości. Mobilizuję kolegę S. do zaliczania kolejnych poziomów (każdy poziom składa się z kilku testów). Znowu dialog:
Ja: zaliczaj tutaj ten test, tam tylko 5 pytań (normalnie jest 10 pytań, trzeba mięć 70% by zaliczyć), szybko przejdziesz.
S: ok.
Po chwili okazuje się, że ja miałem całkiem inna pytania (niektóre się powtarzają)
S: co za pojebane pytania
J: no sorki S. ja miałem inne
S: to przynajmniej miałeś fuksa, mnie tu pytają o niejakiego Rolanda A. Fishera, a skąd ja mam wiedzieć kto to jest i co wymyślił. Roland A. Fisher (czyt. Rolandafiszer) kojarzy mi się z wschodzącą gwiazdą europejskiego kina porno. Roland A. Fisher dla znajomych zwany elefantem ;)
Inny dialog:
Ja: S. nie poddawaj się walcz
S: te pytania są dla idiotów niczym test: „Jak nazywał się średniowieczny wojownik? Pigmej, mintaj czy samuraj? :)
Ale dość już o pracy, muszę pomyśleć o prezentach gwiazdkowych i oczywiście jakoś nie mam na to czasu ale od 22-ego grudnia mam urlopik więc pewnie wtedy znajdę czas na zakupy. Ostatnio mam sporo różnych pomysłów ale za cholerę nie umiem znaleźć czasu na ich wykonanie, padaka źle się z tym czuje.
Z pozytywnych aspektów życiowych: dostałem gratis słuchawki Denon’a.
Z negatywnych aspektów życiowych: za mało zarabiam...
|