22:38 / 03.09.2009 link komentarz (3) |
Kontynułejszon.
statystyka.
tak przy poniedziałku w naszej spółdzielni Norweski Łosoś Wędzony Plasterkowany pojawił się chłopiec. Chłopczyk w Spółdzielni
nie pojawia się znikąd. Jeśli już jest, i okupuje biurka sekretarek, to znaczy, że przedszkole zamknięte. A mama w renomowanej
paczkowalni plasuje się znacznie ponad te biurka, które ten chłopczyk, w obecności przechodzący prezesów,
może i ma zaszczyt okupować, dzieląc obowiązki i biurka, pomiędzy sekretarki i siebie. Zaś mama miła doprawdy jest,
i przyłóż do rany, jedynie sympatyczni malcy miłych mam
żywi są niesłychanie. Aż mama i jej koleżanki administrujące z ulgą zezwalają, aby chłopczyk znowu
poleciał do tej Gosi. Czarnej Dorci czy Izy.
chłopczyk powoli unosi się w powietrzu , od tego entuzjazmu i przyjaznej atmosfery, bo jest wygadany.
Bo ma znacznie starsze rodzeństwo, i prawa, i przywileje starszego rodzeństwa przenosi podświadomie na siebie,
w rozmowie z Izabellą. W przekomarzaniu z Izą, przełożoną Ciemnej Dorci i Gosi. Z Jasną Gosią też się przekomarza.
Chodzi wszędzie. Porzuca dla niej nawet pełne pudełko herbatników. Ptasie mleczko Wawel. Cukier w kostkach karo,
wycinany taki. W trefle i piki. I w trakcie przekomarzania udziela Gosi klapsa w pupę. Jasna Gosia ani mru mru.
To Czarnej Dorci dla odmiany. Iza zamyka się pokoju. Ma niesłychane ważne arkusze do wypełnienia. Aż trafia się
producentka od oleju w naszych puszkach z flądrą podwędzaną. Stwierdza : To nie jest miła zabawa. Chcesz żebyśmy
cię szanowały ? Czy nie ?
chłopczyk wykonuje hałaśliwy odwrót długim korytarzem. Biegnie przy tym i macha rękami. Raczej nie wygląda
na szczęśliwego. Tutaj się pojawia nasz nieoceniony Józef K. Dotychczas cierpliwie degustujący wodę Żywiec w wersji gazowanej
Musiałyście wszystko popsuć ? - stwierdza z wyrzutem.
- Nikt nas nie będzie poklepywał po tyłku.
Ale on on was nie oklepywał wszystkie - uspokaja pan K. wywołując tym niemałe poruszenie wśród pań.
Jak to ? - teraz nawet Iza wychynęła na powierzchnie.
Wydaje się, że upatrzył sobie określony typ anatomiczny - sugeruje ostrożnie pan K. Patrzy przy tym wymownie
w oczy recepcjonistek. I te dookolne spojrzenie za siebie. Mimowolne. I ta duża Jasna z profilem Smosarskiej. I ta szczupła ,
którą szczególnie sobie upatrzył, choć chwilowo
nieosiągalna była. I ta najmniejsza, Ciemna o piersiach dyskretnie wyglądających spod sweterkach, i śpiących tam
sobie jak zgodne, puszyste zwierzątka.
Ach, statystycznie ? Chodzi o statystyczne poklepywanie - roześmiały się z ulgą, zarumienione.
Rzeczywiście ciekawe – przyznały dyskretnie obciągając spódniczki. Chodzi w tym o to, aby szew biegł idealnie przez środek.
Tyłem. A mówi się, że młode kobiety są mocno nieufne, jeśli chodzi o wszelkie zawiłe badania naukowe.
Wróci .. - szepnął tajemniczo pan Józef K.
wrócił. Ale nie chciał już oklepywać. Przez tą producentkę od flader. Jednak w pakowalniach ryb dalekomorskich
specjalistki od HR robią doskonałą robotę. Wynaleźć producentkę od zawiesiny olejowej, która jednym
zdaniem ukróci wszelkie manipulacje. I właśnie wtedy poprosili pana K. o coś z wędzarni. Zanim znalazł kontakt,
czarny ludzik natchnął pana K. przeczuciem. Pewnie już tam się przemieścił razem z tymi brakującymi skarpetkami.
Józef K. wrócił jakiś odmieniony. Zaróżowił się i widział klarowniej. Chłopczyk z wdzięcznością obejmował Izę.
Zaplótł mocno dłonie na jej płaskim brzuchu, i twarzą nieomal przywarł.
co ja mówię – upomniał siebie obserwujący z boku pan K. - jednoczył się z jej wypukłym pośladkiem.
Na miłej twarzyczce malowało się niewolnicze oddanie. Zachwyt. Ekspresja. Błogość.
i co się ze mną stało – westchnął w duchu Józef K. - że o tym. tak strasznie zapomniałem. Ach, moja bałamutna, pierwsza, dziecięca inicjacja.
***
|