22:23 / 10.09.2009 link komentarz (7) |
kieszonka
byłem dzisiaj po przelew. Kasjerka staranna. Młoda. Wierzchem blond jasny, pasemkami, pod spodem ciemniejszy.
Łamany ze słomiana herbatą. Do bladej i pociągłej twarzy dodać i przeciągnąć jeszcze powieki ecru różowe,
może jeszcze przy tych służbowo zaciśniętych ustach, dało by się, ale góra od kostiumu, a raczej bolerko,
w takiej uczniowskiej niegdyś granatowej barwie. Żeby w beżach jasnych, albo ostatecznie w małej czarnej,
ale siedzę uprzejmie. Odpowiadam krótko. Łagodnie. Nie gestykuluję.
na jej włosy patrzyłem ukradkiem. Kiedy ona spojrzała, uciekałem wzrokiem. W końcu pochwyciła.
Przekrzywiła nieznacznie głowę. Nieświadomie, i grzywka się leje fantazyjnie, potokiem. Uznała, że należy
interweniować w sprawie przyspieszenia mojego przelewu. I tutaj poznałem wartość mojego banku.
Lokuje się ona naprzemianstronnie w dwóch nadymających się półkulach. Wdzięcznie. Niby szczegół,
a jego znaczenie okazało się zbawienne, w tej całej mojej historii
wraca. Pyta : Dowodu zdaje się pan nie okazał. Okazałem – podejmuję jej watek melodyjnie. Z przejęciem kręcę
powolne, małe kółeczka na blacie jej biurka. Patrzymy oboje z przejęciem na kreślący palec. Istotnie równiutkie
- A nie leży tutaj.
Wychodząc wsunęła pani do kieszonki - rumieni się. Ale i ma ochotę poprzekomarzać trochę - A w której ?
A w tej na lewej pupce - i przelew przyśpieszył.
to jest tajemnica, ale kobiety są pewniejsze od najlepszego banku. Każdy gest. Każdy uśmiech powierzony, pomnaża
się trzykrotnie. I jak to się dzieje, że nigdy na tym nie tracą ? Zyskują na przepływie. One oczekują uśmiechu. Oddają
uśmiech z nawiązka. Na tym polega bankowość. Obroty. Obroty, odwiecznie smutnawi panowie. Albo inaczej .. geszeft.
***
|