11:29 / 08.10.2009 link komentarz (13) |
Sławomir Różyc. Śliwa.
Deszcz do niej przylegał może z nagłych błysków
Krople, popłoch liści niezdolnych rwać z strugi
Nabrzmieć z ciała w ciało, nim wiatr jej kolana
Ugnie na lanszafcie, miziać płeć wilgotną
Chcesz malować jędrność, napięcie jej skórek
Częściej sprawdzaj w oknie ciemnych śliw rysunek
Nim kształt kredy w liściach z kulistości w stożki
Pełne parskań piersi, rozerwiesz do pestek
Czasem barwy świadom wołasz środkiem lata
Pijany od maźnięć : Gdzie szczegół stworzenia
Gasisz światło białą z szyby ćmę poderwiesz
Pryśnie kreda z liści, znów ciemnieje ego
czerwiec 2009. Wólka Węglowa.
smutny wiersz na pogodę dżdżystą
Sławomir Różyc. Dotkliwa jesień moreli.
Słuchamy po liściach gdzie to płeć kocura
Skrzepły od niej w korze ślady pazurami
Strzała już zarosła, co powiesz o sercu ?
Jeśli to marzenie określił w nim własność
Pobądź do nas Piękna rtęcią spłukać granat
Dotknąć brzegu kiedy staw niebieski nowiem
A piersi po szczeblach burych płotów w smole
Śliwkowe z oddali w żółtych lampach obejść
Nadciągam Kociambrze, od stacji do stacji
Pusty uśmiech w oknach, hormony wysiadły
Kłócą się Wiaderko - kruszeją w nas grusze
Gdzieś nam w próchno kostek uciekają łydki
O tym plotkujemy, nie o nas, w gromadzie
Choć w krąg nie roztrwania już rumiane dzieci
Każda z nas cierpliwie za chlebem w spółdzielni
Nie chce byś wychodził nim zmięknie patyczek
marzec 2009. Wólka Węglowa.
i jeszcze jeden, smutno smutno smutno ....
|