sinuhe // odwiedzony 121285 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
21:13 / 08.01.2010
link
komentarz (27)


gorset


każda bajka wiedzie nas do swojego zakończenia. Dlatego właśnie lubimy z nimi obcować.
Posiadają swoje postacie dobre i złe. Zarysowane wyraźnym konturem po brzegach

w bajkach się za dużo nie myśli. Woła z nich do nas czyjaś niedola, krzywda
i niesprawiedliwość. Którą dzięki uporowi ktoś w bajce naprawi, i szczęśliwi będą dobrzy.
I z pyszna będą się mieli źli

znamy bajkę o Kopciuszku. Znamy też literacką bajkę o Grekach, którzy zbudowali
konia, żeby spalić czyjeś miasto. Kiedy przebywasz wśród ludzi na których ci zależy,
zawsze opowiadaj im bajkę, jaka dobrze znają

moja będzie o tych porządkach po Nowym Roku, o wyrzuconych choinkach. O przepastnie
pustych wreszcie szufladach biurka. Właśnie tam zawieruszył się mały kalendarz
z telefonami. Szary o wytartej miękkiej okładce, niewielkie literki, mieszczące się
w małym formacie. Uroda kalendarzy, gdzie po staranności pisma poznaje numery
przenoszone zawsze, i kreślone zamaszyście, niby cygańskim smykiem, nazwiska
domokrążców, których twarze tak trudno sobie przypomnieć

na samym początku Barbara i Robert. Z nim pracowałem, ją poznałem razem z nim
w autobusie. To nie była pozycja z tych wielkich miłości, jeśli już to instrukcja
kuchenki mikrofalowej. A jednak pasowali do siebie z tym okazywanym zaciekawieniem
czy czytałem Ptaśka. Czy podobał mi się ostatni film Jarmuscha. Czyli wszystko to,
co intelektualista według Gazety Wyborczej, powinien w danym dniu wiedzieć

rozmawialiśmy z Robertem tak do niej troszeczkę bokiem. Nie musiałem na nią patrzeć
po prostu ja znałem. Barbara mi ufała w ten przedziwny, jak się akceptuje nieznany
klon męża, jakim on czasem musiał bywać, kiedy na trunkowym Sylwestrze poświecił
więcej uwagi, w dusznym, ciasnym tańcu, na zatłoczonym parkiecie, jej kierowniczce Aldonie

kiedy powiedziała : Idziesz do nas, mam ciasto. Spojrzałem na nią z przeczuciem,
że będzie niebawem przy nadziei. Tak wyglądała, nieco się wypiętrzająca w niebieskim
paltociku, czy może kurtce na trzy czwarte,ale kolano rysujące się przez brąz sztruksowych
spodni, kształtne. Również drugie udo, wyżej dostępne spojrzeniu, smukłe

wyglądało, że Barbara zebrana przez to autobusowe siedzenie, gdzieś tak od pośladków
ku piersiom, jest kobietą na której śmielsze palce, zdolne są wygrywać szerokie
fortepianowe pasaże. Zaczynając w miejscu, gdzie u innych, moja rozmarzona dłoń,
omsknęła by się w przepaść, z wypukłości. Jednym słowem : Przepych

ale ona już o tym wiedziała wcześniej. I ja wiedziałem. Nie musiałem patrzeć.
Gdzieś to pojawiło się to jak wyspa w mojej świadomości. Tak jak jej ciasto. Jej pewność
o istnieniu jeszcze innej odmiany męża, tej bardziej smukłej. Niebieskookiej
i bez brody. Jaka niespodziewanie pojawia się ze światów równoległych

dlatego bez wahania przechodząc wzdłuż marketowych stoisk,on wygrzebał kawior, ja
cztery butelki wytrawnego mołdawskiego wina, o barwie przechodzącej z czerwieni
w róż. Ich nas zstępujących ze swych światów do niej. Zastępujących się wzajemnie.
Z innym uśmiechem czy spojrzeniem : Weźmiemy ?

jej przeszkadzało to najmniej. Byliśmy wzorem matematycznym. Funkcją. Która pojawiając
się przy niej, od dawna spełniła, niewiadomą równania.

potem nastąpiła iluminacja naszej galaktyki. Zależnie w którą z jej stron zwróciła oblicze.
Bo tam na północy, gdzie były pieniądze, asceza pieszczoty i akademickie zgrabne ruchy
dłonią, o zawsze wyprostowanych i złączonych palcach. A u mnie, ciepła bryza
południowych mórz, stąpanie gołą stopa po wydmach. A czasem też chodzenie
bez majtek. Skrywane naturalnie zielonym szlafroczkiem

otóż jaką była Beruber, nie dla niego, lecz dla mnie ? Wtedy, jeszcze przed stworzeniem
dziecka. Była inna. Ich rzeczowe rozmowy, ich kulturalne zadrażnienia się, bez brzydkich
wyrazów, z dbałością o składnie. I ja, od początku do końca metafizyczny, bo nie robi
się takich rzeczy przyjacielowi o jednym jadrze. Choć byłem potrzebny. A moje słowa
skakały po meblach. Śmiałe. Świadome swych zgrabnych grzbietów. Moje stawiające
sierść i bez składni. I zawsze jak jaszczurki zdolne , gdzie spojrzałem się wcisnąć.
Choćby za zatrzask sukni. Słowa zdolne przebudzić płód

a potem pojawił się bezglutenowy potomek Barbary. Robert zaczął powoli znikać markotny.
Żegnała mnie poprawiając jak zwykle szalik, ślizgając się ciepłymi palcami po mojej szyi,
stwierdzała, że : Mały jest u matki. Wierzyła, że jak kiedyś uśmiechem czy słowem,
zdołam przywołać to, po co nie umieli sięgnąć przez tyle lat

jeszcze niedawno wysuniętą stopa w kapciuszku potrafiła deptać bądź zadzierać brzeg
dywanu w przestrzeni moich rozstawionych nóg. Nie dotykając mnie wcale. Dotykała
spojrzeniem z piwnych do niebieskich. Rozwierała wargi. Na moje rozwarte

a potem patrzyła ze stopa wysunięta na ten brzeg dywanu. Włosy czarne lejące się
z ramion. Włosy zsuwające się na oczy. Ścierające ciepło i wilgoć warg

znałem te włosy. Odpowiadały zapachem na mój zapach wytrawny. Trzeba czasem
niestaranie domywać takie malutkie miejsce na karku. Aby poczuły twoja prawdziwa
woń. Aby się zachłysnęły tobą boleśnie i gorzko. Jak bardzo jesteś odmienny niż on

inaczej niż on. Czułem ją. Widziałem przez gruby sweter pod szyją. Przez zapięte szczelnie
pod szyja bluzeczki. Jej piersi napełniające się przy dziecku. Jej piersi tylko wtedy pachnące.
Wcześniej i później zwieszone płasko. Nigdy nie ciążące ciężko. Nie zaokrąglające
się na dole zgrabnie. W struchlałe sutki, co na nich zamykają się ząbki

wychodziłem, chwyciła mnie przez ramiona wpół. Było w tym trwaniu
tyle kruchej
kobiecej bezradności. Jej włosy pachniały piołunem; Pomyślałem, gdybym kupił jej
skórzany gorset ? Taki fantazyjnie sznurowany z przodu rzemykiem. Na kokardę.
Gdybym wciął ją w pasie. Zebrał jej muflonki w miseczki. Gdyby ją zobaczył na nowo jedynie w gorsecie

* tak często nękał nas nowymi pantoflami. Skórzanymi. Drogimi. Na obstalunek.
Bardzo w tym przypominał swojego ojca, kiedy tak chodził po pokoju i skrzypiał
nową skórą. Znosiło się skrzypienie - patrząc - na ten jego zachwyt. Bo jeśli płynąc
w gorsecie, by mu nową skórą skrzypła. Zrozumiałby jak bardzo chce do niego należeć ?

może by nie odchodził



***