19:18 / 16.03.2010 link komentarz (0) | O tym, jaki jest klub Rasko, to wiem od dawna, gdyż nieraz tam chadzałam na sobotnie imprezki ze znajomą les. Wieczorem jeszcze luźno, a muzyka ledwie w tle. Dopiero po 22-ej zaczynają się pokazy Drag Queen i występy DJ-skie, schodzą się tłumy imprezowiczów i ciężko się przebić na parkiecie, a do toalety ustawiają się kolejki.
Podczas Trans Party jest wydzielona oddzielna sala, a zaplecze zamienia się w przebieralnię dla transujących. Warunki kiepskie - dwa krzesła, stare lustro i rozklekotany stół, ale na duś się da przebrać. Oczywiście pod warunkiem, że zakłada się tylko kieckę, bluzkę i perukę oraz robi drobny makijaż. Resztę rzeczy trzeba w domu założyć.
Podczas mojego pierwszego Trans Party przekonałam się, że Rasko nie jest odpowiednim klubem na takie imprezy. Wśród bawiących się przeważają geje, którzy nie umieją się zachować w stosunku do innych. Poza tym jest ciasno, drogo w barze i strasznie dużo dymu papierosowego. Jak się rano wraca, to się tym śmierdzi i trzeba ciuchy od razu do pralki wrzucić :(
|