01:23 / 22.04.2010 link komentarz (3) | Matylda weszła w fazę buntu umownie zwanego buntem dwulatka. Sporo jej jeszcze brakuje do tego wieku, ale ewidentnie zaczęły się problemy wychowawcze. Na szczęście zawczasu zaczęłam ignorować wybuchy histerii połączone z rzucaniem się na ziemię, więc tej sztuczki już nie próbuje. Jednakowoż wszystko jest "nie" i "be", a buziaki rozdaje tylko w zamian za krakersy. W ogóle z tymi krakersami to jaja są, nawet do kaszki muszę je dodawać, bo inaczej nie weźmie do ust. Mimo to, jest prześmieszna. Na ten przykład ostatnio łazi wszędzie z kluczami, wpycha je ludziom (mi) i zwierzętom (psu naszemu umęczonemu) do uszu i przekręca. Albo też smaruje sobie wszystkim buzię: majonezem, moim cholernie drogim kremem, co to nie robi nic prócz kosztowania wielu dziengów, szamponem, a także kredkami, płynem do prania, co tam tylko wpadnie jej w ręce.
Zaś z beczki "obyś cudze dzieci uczył", to trafił mi się chłopczyk z piekła rodem. Normalnie aż mnie łapy świerzbią i pewnie kiedyś nie zdzierżę i mu nogi z pierwszej krzyżowej usunę. Dziś normalnie straciłam głos po 45 minutach lekcji, jak nigdy w życiu. |