Kurcze spać mi się strasznie dziś chce. Żona zrobiła mi pobudkę przed 3-cią w nocy, alarmując o tym, że ktoś wyje pod oknem. Oczywiście owym ktosiem okazał się biało-czarny kot. Otworzyłem więc okno i jak człowiek z człowiekiem pogadałem z nim i powiedziałem by se polazł co ów też raczył uczynić. Problem był gdy zakończyłem procedurę come back’u do łóżka, gdyż ciężko mi było kontynuować proces „sen”. No i w taki sposób określiłem bezpośrednią przyczynę źródłową mojego dzisiejszego niewyspania się.
W ogóle to po porannych dialogach z żoną stwierdzam, że chyba zbyt prostym człowiekiem jestem. Wiadomo jak typowy przedstawiciel brzydszej płci rozwiązuje problemy analogowo w systemie binarnym. Jeśli jest problem to trzeba go rozwiązać natychmiast i jak najprostszą drogą. Nie myślę co i jakie problemy będę miał za kilka, kilkanaście miesięcy, a tu widać że chyba powinienem, wtedy życie jest jakby ciekawsze, człowiek nie nudzi się i nie narzeka na brak zajęć ;) Wydaja mi się z drugiej strony, że takie zadręczanie się problemami musi być chyba bardzo męczące. Tak sobie myślę, że gdybym dzisiaj zaczął się zadręczać tym, że do weekendu jeszcze 3 dni i dodatkowo czeka mnie podróż służbowa, to chyba mógłbym się tak zmęczyć owym zadręczaniem się, że byłbym zmuszony w piątkowy poranek wziąć urlop na żądanie. Pytanie tylko czy jest w tym jakiś sens, no oczywiście prócz posiadania jednego dnia wolnego od pracy ;)
Dziwny okres w mym życiu nastał, jestem przytłoczony i czuje się kompletnie bezradny. W pracy dziś zapytano mnie czemu jestem smutny i czemu się nie cieszę z życia. Trochę mnie to zastanowiło gdyż w zasadzie patrząc na to z boku można powiedzieć, że nie ma żadnej tragedii, a jednak coś jakby nie trybi tak jak trybić powinno.
Drążony odpowiedziałem, że cieszę się z błahych rzeczy: rozwiązany problem w pracy, ciekawa przejażdżka na rowerze, …
|