14:56 / 18.06.2010 link komentarz (6) | codzienność autobusowa
luty.
w codziennej sprawie ledwie się uchwyciłem lewą ręką oparcia. Autobus hamował. Nie słyszałem pisku opon. Nieuchronnie
zjeżdżałem dłonią po szybie, zbyt gładkiej, aby nie zamknąć w końcu pomiędzy ramionami wystraszonej kobiety, powtarzającej
przez komórkę Ericsson, swoje : Ale tato ...
... tak ogólnie to jest obłędny facet. Pełen pasji - słuchałem jej z przejęciem. Przed chwilą z rekami wokół niej, balansujący
ponad skutkami hamowania pojazdu. Oczy w oczy piwne. W ich połysk. Lśniący różowy język . Zapach niesprecyzowanie
migdałowy, intensywny. Przejęty, z dłonią na piersi, już siedzący naprzeciw niej. Pochylający się w geście przeprosin.
Z nieśmiałym uśmiechem szukający zrozumienia w jej spojrzeniu
ale już wyciąga dłoń. Macha, że nie szkodzi. A może ona właśnie szuka oparcia, przemieszczając się na siedzenie
obok mnie. Może powinienem schwycić jej dłoń dla pewności, kiedy autobus skręca gwałtownie w Puławską ?
.. nie lubię jeżdżąc z plecami do kierunku jazdy – oświadcza. Sprawdza kciukiem klawisze. Stwierdza wobec
siebie – proszę i wyłączył się. Może i dobrze ...
.. widzisz – szepcze mocując się z torebką przesuwana na padołek dla wygody. Trąca mnie włosiem futrzanego
kołnierza. Syntetyczny jest, a przecież elektryzuje
... doskonale wie, ze muszę mieć nowa torebkę na ten wyjazd, na konferencje. Kupił dwie.. Czerwone, wyobraź
sobie. Popatrz uważnie na mnie – patrzę - Czy to w ogóle pasuje. Czerwień ? Do mojej oliwkowej cery, właśnie ?
oglądam uważnie gładka. Tuż nad prawym kącikiem pobłyskujących ust znajduje ruchliwy pieprzyk. Małą fałdkę od uroczego
uśmiechania się, choćby do mnie. Chce powiedzieć , że każda dopatruje się oliwkowej, nie zdążę ...
... kurcze, Do Aśki miałam zajrzeć. Wysiadam - jeszcze się pochyla, migdałowo - A ty wpadnij do nas
i tak nie znając jej, znałem. W jej wersji należało jeszcze przed wyjściem, zamknąć dla mnie dłoń trzykrotnie w piąstkę ...
dziś myślę, co w tym takiego było szczególnego. Pół życia spadło mi potem z pieca na łeb. Ostatnie chwile beztroski.
Ostatnie nieliczenie się, że kiedyś zabraknie na fajki. Czyżby zawiodły mnie znaki. Dziś przypominam sobie.
To był zadarty paznokieć kiedy pospiesznie zdejmowała rękawiczkę. Sięgała po komórkę. Łagodny grymas na jej
harmonijnej twarzy. Potem ułamała dyskretnie. Czy w życiu wcześniej wszystko wydaje się takie proste ? Wystarczy
ułamać zadarty paznokieć . Czy ja go ułamię. Ile tak naprawdę będą kosztować moje marzenia. ? Ile kosztuje wolność ?
|