sinuhe // odwiedzony 121369 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
22:03 / 24.02.2011
link
komentarz (12)
**



Sławomir Różyc - Stefania, ma oczy zielone



VII. Najprostsze czynności



melodia z jaką najprostsze czynności
w paznokcie chwycą raz przerwane wątki
przewlekać potrafi fiolety powietrzem

potem z ciekawością głodnego kurczęcia
bo w sen zapadło na dnie jasnej studni
w sałacie soczystej podłużne dotyka

nasionka ciszy,
w szczypiorze podłużnym
w snach o bazarze tutaj się nie mówi
o przedmiotach ostrych

gdzie twarze różane połyskliwe oczy
tutaj gazeta rozmawia z włoszczyzną
w tak nieprzystojnie zwyczajnych wyrazach

patrzy się, przekłada
w palcach bujnie
natkę

Wiesz,
kiedy tu pada
pada wodą suchą

po kręgu piasek z parasola siurka
trącony słońcem błyska najpierw kwarcem

potem to już sznureczki, kapią
kryształowe

bo one w męskiej brokule mózgowej
suche, i sucho wymawiasz
zielone

u niej tam parasol. U ciebie zwrotnice
U niej ze skrytek orzechy laskowe
toczą przed sobą figlarne wiewiórki

zielone kryształki
a spadają ...
bujne

a kropla w krople, prosta
i druciana

budzi ją ze snu
bez szarpań za ramie

sen jej ma oczy otwarte do rana
sienie jej drzemki maluje jagoda
słodka pod halką rozumie żurawie

jedna z nim duszą kiedy do odlotu
sen w klin zwołuje pierzastą husarię

z wami bezpiecznie
ale w skrzydła dmucha
i sen jest takim upadłym lataczem

czasem i jemu jagoda z błękitów
ziębnąc w fioletach
toczy się pod kredens

jeszcze jej nieco ocalić na rzęsach
o tym nikt nie wie ?

O tym się nie mówi – igła mocniej w palcach
Fiolet nie strojny w tych wojnach chłopięcych

Igła - bo fala z łagodnym wzdrygnięciem
z bezmiaru skrzypiec w tiulach kawy perskiej
na brzeg wyrzuca

a tam już kolana
na nich koszula porwana odłamkiem

dalej,
gdzie okna w ścianach kamienicy
w ten świat chłopięcy

w kwadraty i romby
wszystko tam jest płaskie
ma wzór i przekątną

dzisiaj nie wylicza zupy cotangensów
zdobyczny jęczmień Czesio z magazynów

Od Haberbuscha – stara się nie myśleć
jak to z daleka nosić niebezpiecznie

w oczach jej szukał chyba obietnicy
najprostsze czynności są jak igła w ręce
aromatem perskim

One są jak kreska
kiedy jest lśniąca to jest zwykle ciepła

Niech będzie kreska – i śmieje się z siebie
A taka lubi szukać się po ciemku

słyszycie bolero ?
Indyjska księżniczka spina trzcinką słonia

Bądźmy poważne - skrobiąc to w dzienniku
Ta druga - dzisiaj – Kreską innej rangi
z doktorem ostatnio nie było najlepiej

od lat troskliwe – Witam - kapeluszem
aby potem wtrącić to słówko okrągłe

jakie to bezpieczne. Proste
jest jak wielka dynia. Gdy kładł jej na dłonie
jak pachnące słońce

żółte, i ogromne. A taki bezradny ...
I niech tym się zajmie ...

aż sobie dała klapsa przez pośladek

Doktór to przyjaciel ! – a wciąż osowiały
Potracił chłopaków

Nie - kiedy mu dłonią usta zamykała
Wciąż widziała twarze

nie chciała znać nazwisk

Niezagrożona - to słowo jak pręcik
batutą bywa w sylwetce doktora
wchodził po schodach i wyjmował klucze
patrzył roztargniony, a po chwili ciepło

kiedy tak kroczy płynnie i sprężycie
czekamy, aż dyskurs podejmie batuta
bo ona w nim krąży i stać ich na więcej
niż o jego dłoni przestąpić kałuże

I tutaj doda – bo zapamiętała - kiedy ze szpitala
wracał zmęczony z twarzą bladą zmiętą
dalej w cierpliwościach był odprasowany
kiedy kompoty wtykała mu w wekach

nasza codzienność. Dać mu Niebo złote
złotówkę znaleźć. Niech rzuci kapeli
niechaj nie szuka. Niech już nie rozmienia
aby odnaleźć, w kimś, samego siebie

jak to napisać - Przeznaczony Ance
wyszła by chłopak nie trafił do Rzeszy
nikt nie pomyślał, że przedwczesnych tęsknot
w gnieździe piskorzym nie można uciszyć

Teraz on chudy – pamięta ramiona
opatrywała ranę po odłamku
najpierw ostrożnie wodą i gałgankiem
bo skóra na nim pachniała inaczej

To nie jest dobrze – drzwi nagle otworzyć
spojrzeć za siebie i nazwać przyczynę
kiedy po raz drugi nazwała się żoną
z nerwowym śmiechem. Wystawnie

Z rozpaczy ?

Nawet nie sposób wyjawić Czesiowi
Ciii - bo usłyszą, i w końcu się wyda
To oni, patrzą, dotykają wstydu
że chętna poznać Zapach i .. Budowę

trochę inaczej niż z romansu Prusa
bo tam mężczyźni romansują z sobą
doktór Tadeusz, poddał się, zrozumiał
bo – Gdzie jest rana. Musi być badanie

Rana na barku powstała z draśnięcia
Nie krwawi - gorzej gdyby patrzył w oczy
może dlatego, że jest piegowata ?
bark opalony. Piegi w czekoladkę

Jest poszarpana – nie pasują brzegi
reszta, bez znaczenia, ustalili wcześniej
dobry na krwawienie jest proszek do zębów
Tyle, że zostanie na tym barku blizna

potem wprawnym ruchem przykryła chusteczką
resztkami tetry - Żebyś nie był śmieszny
lekarz , bohater, z wypchanym ramieniem
zapinał koszule i tak sobie westchła

podała bluzę. Zszyty naramiennik
i o tym życiu, co z wątłą fastrygą
że bliznę na barku wolno nazwać innej
że czasem głupia. Czasem romantyczna

a teraz zasnął. Wyleczyli Stasia
jedną łyżką cukru. Jedną łyżką wina

przychodził leczyć w te dni przed jęczmieniem
a teraz z chudymi udami pod brodą
Jak konik polny – oj, niedobrze będzie

Jak ty kobiecie nie skaleczysz pamięć
Jej musisz zostawiać książę Piegowaty
ten ukradkowy pomidor na stole

i kto Ci zdradzi – Pewnie, że nie Anka
mnie to babka mówiła krojąc do rosołu
marchew. Pietruszkę. Że kochacie mocniej
co w chłopięcych wojnach ulega zniszczeniu

Mówiła, dłonie wycierając w fartuch
budują, żeby zatęsknić po stracie
a ten im zniszczy, kto Iglice w niebo
stawia zuchwalsze

albo te ...
Stadiony





Niebo złote Ci otworzę .., to tytuł wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego