22:03 / 24.02.2011 link komentarz (12) | **
Sławomir Różyc - Stefania, ma oczy zielone
VII. Najprostsze czynności
melodia z jaką najprostsze czynności
w paznokcie chwycą raz przerwane wątki
przewlekać potrafi fiolety powietrzem
potem z ciekawością głodnego kurczęcia
bo w sen zapadło na dnie jasnej studni
w sałacie soczystej podłużne dotyka
nasionka ciszy,
w szczypiorze podłużnym
w snach o bazarze tutaj się nie mówi
o przedmiotach ostrych
gdzie twarze różane połyskliwe oczy
tutaj gazeta rozmawia z włoszczyzną
w tak nieprzystojnie zwyczajnych wyrazach
patrzy się, przekłada
w palcach bujnie
natkę
Wiesz,
kiedy tu pada
pada wodą suchą
po kręgu piasek z parasola siurka
trącony słońcem błyska najpierw kwarcem
potem to już sznureczki, kapią
kryształowe
bo one w męskiej brokule mózgowej
suche, i sucho wymawiasz
zielone
u niej tam parasol. U ciebie zwrotnice
U niej ze skrytek orzechy laskowe
toczą przed sobą figlarne wiewiórki
zielone kryształki
a spadają ...
bujne
a kropla w krople, prosta
i druciana
budzi ją ze snu
bez szarpań za ramie
sen jej ma oczy otwarte do rana
sienie jej drzemki maluje jagoda
słodka pod halką rozumie żurawie
jedna z nim duszą kiedy do odlotu
sen w klin zwołuje pierzastą husarię
z wami bezpiecznie
ale w skrzydła dmucha
i sen jest takim upadłym lataczem
czasem i jemu jagoda z błękitów
ziębnąc w fioletach
toczy się pod kredens
jeszcze jej nieco ocalić na rzęsach
o tym nikt nie wie ?
O tym się nie mówi – igła mocniej w palcach
Fiolet nie strojny w tych wojnach chłopięcych
Igła - bo fala z łagodnym wzdrygnięciem
z bezmiaru skrzypiec w tiulach kawy perskiej
na brzeg wyrzuca
a tam już kolana
na nich koszula porwana odłamkiem
dalej,
gdzie okna w ścianach kamienicy
w ten świat chłopięcy
w kwadraty i romby
wszystko tam jest płaskie
ma wzór i przekątną
dzisiaj nie wylicza zupy cotangensów
zdobyczny jęczmień Czesio z magazynów
Od Haberbuscha – stara się nie myśleć
jak to z daleka nosić niebezpiecznie
w oczach jej szukał chyba obietnicy
najprostsze czynności są jak igła w ręce
aromatem perskim
One są jak kreska
kiedy jest lśniąca to jest zwykle ciepła
Niech będzie kreska – i śmieje się z siebie
A taka lubi szukać się po ciemku
słyszycie bolero ?
Indyjska księżniczka spina trzcinką słonia
Bądźmy poważne - skrobiąc to w dzienniku
Ta druga - dzisiaj – Kreską innej rangi
z doktorem ostatnio nie było najlepiej
od lat troskliwe – Witam - kapeluszem
aby potem wtrącić to słówko okrągłe
jakie to bezpieczne. Proste
jest jak wielka dynia. Gdy kładł jej na dłonie
jak pachnące słońce
żółte, i ogromne. A taki bezradny ...
I niech tym się zajmie ...
aż sobie dała klapsa przez pośladek
Doktór to przyjaciel ! – a wciąż osowiały
Potracił chłopaków
Nie - kiedy mu dłonią usta zamykała
Wciąż widziała twarze
nie chciała znać nazwisk
Niezagrożona - to słowo jak pręcik
batutą bywa w sylwetce doktora
wchodził po schodach i wyjmował klucze
patrzył roztargniony, a po chwili ciepło
kiedy tak kroczy płynnie i sprężycie
czekamy, aż dyskurs podejmie batuta
bo ona w nim krąży i stać ich na więcej
niż o jego dłoni przestąpić kałuże
I tutaj doda – bo zapamiętała - kiedy ze szpitala
wracał zmęczony z twarzą bladą zmiętą
dalej w cierpliwościach był odprasowany
kiedy kompoty wtykała mu w wekach
nasza codzienność. Dać mu Niebo złote
złotówkę znaleźć. Niech rzuci kapeli
niechaj nie szuka. Niech już nie rozmienia
aby odnaleźć, w kimś, samego siebie
jak to napisać - Przeznaczony Ance
wyszła by chłopak nie trafił do Rzeszy
nikt nie pomyślał, że przedwczesnych tęsknot
w gnieździe piskorzym nie można uciszyć
Teraz on chudy – pamięta ramiona
opatrywała ranę po odłamku
najpierw ostrożnie wodą i gałgankiem
bo skóra na nim pachniała inaczej
To nie jest dobrze – drzwi nagle otworzyć
spojrzeć za siebie i nazwać przyczynę
kiedy po raz drugi nazwała się żoną
z nerwowym śmiechem. Wystawnie
Z rozpaczy ?
Nawet nie sposób wyjawić Czesiowi
Ciii - bo usłyszą, i w końcu się wyda
To oni, patrzą, dotykają wstydu
że chętna poznać Zapach i .. Budowę
trochę inaczej niż z romansu Prusa
bo tam mężczyźni romansują z sobą
doktór Tadeusz, poddał się, zrozumiał
bo – Gdzie jest rana. Musi być badanie
Rana na barku powstała z draśnięcia
Nie krwawi - gorzej gdyby patrzył w oczy
może dlatego, że jest piegowata ?
bark opalony. Piegi w czekoladkę
Jest poszarpana – nie pasują brzegi
reszta, bez znaczenia, ustalili wcześniej
dobry na krwawienie jest proszek do zębów
Tyle, że zostanie na tym barku blizna
potem wprawnym ruchem przykryła chusteczką
resztkami tetry - Żebyś nie był śmieszny
lekarz , bohater, z wypchanym ramieniem
zapinał koszule i tak sobie westchła
podała bluzę. Zszyty naramiennik
i o tym życiu, co z wątłą fastrygą
że bliznę na barku wolno nazwać innej
że czasem głupia. Czasem romantyczna
a teraz zasnął. Wyleczyli Stasia
jedną łyżką cukru. Jedną łyżką wina
przychodził leczyć w te dni przed jęczmieniem
a teraz z chudymi udami pod brodą
Jak konik polny – oj, niedobrze będzie
Jak ty kobiecie nie skaleczysz pamięć
Jej musisz zostawiać książę Piegowaty
ten ukradkowy pomidor na stole
i kto Ci zdradzi – Pewnie, że nie Anka
mnie to babka mówiła krojąc do rosołu
marchew. Pietruszkę. Że kochacie mocniej
co w chłopięcych wojnach ulega zniszczeniu
Mówiła, dłonie wycierając w fartuch
budują, żeby zatęsknić po stracie
a ten im zniszczy, kto Iglice w niebo
stawia zuchwalsze
albo te ...
Stadiony
Niebo złote Ci otworzę .., to tytuł wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
|