16:41 / 07.05.2012 link komentarz (2) | *****
Sławomir Różyc. Mauretańskie wieże
wieczór jej niebiesko pomieszkuje w oczach
matowe w nich czerwie wzorem na wolce
migają brokatem smukłe w siwym dymie
śpiew wonnych Maurów turbany wydłuża
wiele w niej w onyksie zatopionych wieżyc
tarasów do tańca gdzie piszczałka pełza
już z dłoni niewiernych wyplata kotylion
gdzie służba w liberiach pełna złotych zębów
w otwartym oknie wieczór czas zakrzywia
pustą ulicę w blasku herbacianym
ona za firanką nasłuchuje ciałem
najlżejsze muśnięcie skacze po niej strachem
spojrzeniem w siateczce przez jedwabie tiule
misterne zaklęcia czynione w doniczkach
z niebiesiech wieczoru jej po głodny granat
jaki spija czerwień w jeszcze ciepłych ustach
jeśli był nim fakir nie poznasz imienia
ten żongler piłeczek podrzuca wytchnienie
i zrobi coś z oknem na gęstość ogrodów
i ptaki powierzy nieobecnym drzewom
zajrzy bezszelestnie on w czapeczce z fezem
i w oczach skostniałych rżący śmiech zapali
w pomiętym sreberku ledwie szczypta biała
a on coraz częściej stuka o futryny
ale dzisiaj muszę trudny tydzień mamo
prosiłam towar jakiś lżejszy w klubie
nikt się nie dowie tak dobrze zarabiam
palce mi skaczą jak świerszcze w ognisku
słyszę jak powoli rosną w piersiach wieże
aż któraś onyksem mi oddech przebije
długie dzioby cieni tańczących w ogrodzie
i usta w liberiach błyskają żelazem
w tym miejscu najtrudniej ale chwilę tylko
siateczki już siwym spowijają dymem
znów za oknem śmiesznie rodzina z plakatu
jak trzy welonki porusza ustami
3 mają 2012.
... bohaterka mojego Tamaryszka jest narkomanką niestety ...
a ja muszę wrócić do realu i upomnieć się o swoje, bo tylko tam załatwia się niektóre sprawy ..
.
|