08:01 / 04.08.2012 link komentarz (0) | ****
Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
Komentarz z dziennika okrętowego. Sponsor
Ledwie się oddalił wolno wzdłuż lamperii
popiskując kółkiem szczęk kubków po mleku
pewnie się mijały w drodze z prześcieradłem
Lusia ze śladami dżemu na talerzach
Smakował z porzeczek ? I pościel zmieniają
grzechoczą świergotem na przyjazd Elżbiety
poszwy na poduszkę kontynenty śnieżne
na którymś przecież odnajdzie Michała
Czemu nie przyjeżdża ? Trzymanie za dłonie
choć wspomniał mi Wilczur ze środków Michała
leczy się pod ścianą nasz bezdomny Ciemko
Warto być zazdrosny o ten ciepły dotyk ?
Odkrywam siebie szeleszcząc Wyborczą
kupuję bieliznę Michał swoją pierze
X. Poradnik zielarski.
Czy jeszcze pamiętasz wieczorne osiołki
o ciepłych grzbietach cierpliwych opuszkach
ostrożnie po zboczach kopytka stawiały
ramion nie raniąc namiętnym paznokciem
Niemym po poletkach przeciągały pyskiem
aż kropla potu słonawym nawisem
jaką nabrzmiewałaś im na obojczykach
potem z niej po skórze litery pisały
... Nie ma dla nas ścieżek nie ma dla nas fałdki
w przełęczach podbrzusza gdzie pulsujesz Etno
gdzieśmy nie stąpali w żarze lawy lepko
my co tak niewiele zapach kobiet białych
poznaliśmy wcześniej osiołki żonate
w omdleniach jaśminu budzimy się rano ...
Mówiłaś czego w złoceniach arniki
z gorzkości kadzideł brakuje ci w smaku ?
Soczystość pączków niby palce drwali
z rzazu sialiśmy trociny zakosem
... Skąd Iris rankiem petunie w pościeli ?
Kto pod biodra ścielił głodny amarylis ?
Twojego pokarmu byliśmy ciekawi
żaden się nie rozbiegł po innej kobiecie
Choć z czasem leciwi a przecież łakomi
aż usta obrzękły pomiędzy owcami
aż palce drwala na piersiach struchlały
wyczuwając drżenia niczym górscy ludzie
Palec każdy dłonie do oczu przykładał
daleko w stu słońcach wciąż parujesz Góro
A brzeg wulkanu zasłały przylaszczki
Czy tam śni róża pod płaszczami kalii ?
Czy płatek peoni membraną łechtaczki ?
Biel między szeptami miał różowić zapach
gładź skóry na udzie zaś w klubach fitnessu
miała się układać zwarcie i podłużnie
chłonąc kalorie i ścieśniać cie w kroczu
Śmiałem się Osiołki ! Palce ! Górscy drwale !
Skoro ciągle młoda cóż możemy stracić ?
Nauczyłem ciebie oswajać pośladki
do sprężystych mięśni nowszych samochodów
ruszają z westchnieniem a droższe od żyraf
piszczą pod palcami skórą tapicerek
Bo jestem małym strachliwym człowiekiem
a taki oddycha twoimi ustami
Muszę cię stąd zabrać chronić przed urazem
bo też twoje ciało to moje ostatnie
Komentarz z dziennika okrętowego. Gwiazda Izydy.
Dom z kresek tajemnych architekt lubelska
na gwieździe rozsiała w krąg alchemii wietrznych
w dłoniach z snu klejona makieta pojętnie
spoczęła na gwieździe na kamieniach rzecznych
bo kamienie jasne rosną w nurtach ciemnych
a czas w tęgość skorup obleka im dusze
moce ich odwieczne z pierwszej żony knuciem
skorpiony jej klątwy zatrzymują w ziemi
za której guldeny coś znaczę w Lekarstwie
słowo tej umarłej jak z ciemności lancet
przez kamień drogę wycięło wykrotem
I oto marzenie że pod sam wierzch sześcienny
chciałem wypełnić Nowej z rzeczy pięknych
wśród lalek w końcu sam jestem przedmiotem ?
... zawsze znajdzie się dobre rozwiązanie, wystarczy przeczekać,
jednak w tym małpim gaju jakim jest życie, już tam inne małpy
dbają, aby zabrakło nam czasu ...
>
|