08:28 / 16.08.2012 link komentarz (3) | ****
Sławomir Różyc. Kroniki portowe.
II. Kolchida. XI. Pigmalion. Rozrywki szpitalne. Szachy
zda się słońca struna gęsta a gorąca
długo palce trzyma na jesiennych szybach
usta ma okrągłe widmem złotym tchnąca
na dłoń by ją można za włosy nawijać
oczy ma groszkowe jakby ją pociągnąć
w ufnościach dziecięcych jako wszyscy wokół
właśnie obiecałem coś skapnąć na Ciemko
o czym ordynator wspomniał przy obchodzie
jak oni wirują z szelestem przed łóżkiem
zaraz odpłyną w dal na czubkach palców
są ze śnieżnych tiulów w środku jak w wydmuszce
ich dłonie falują w sennej ikebanie
słońce im kolejno powlekało uśmiech
ale czy wpłacę – wiesz słońce - zobaczę
XII. Rozmowy z Królem Olch. Obrona sycylijska
Pigmalion: Ciekawie z uśmiechem witać dni po sobie
Król Olch : Choćby przy ścianie idąc z drżącą dłonią
Pigmalion
Jak listki wrotycza w możliwie rozwartych
Prostować palcami po stronach w zakładki
Czar kobiecy ując miękko bezgranicznie
Król Olch : Jaki pożytek ? Jesień liście ściele
Pigmalion: W zmienności co mieni ich szklane nadgarstki
Król Olch :
Bądź skazy pod taflą jakie skrywa chłodem
A jeszcze tam słychać w mokrych piór szelestach
Przepiórczo w przekorę uciekając w trwodze
Ucieka śmiech perli spogląda za siebie
Łasa drżenia trwogi choć bije na Trwogę
Pigmalion:
Którą z płynnych iskier po powierzchni dzbanka
Pełnych w niej lekkości nie zamykać w dotyk
Którą On wprost z okna mi do życia budzi
Nim rozetnie pościel i ciepłą w lusterkach
Czy nie podmieniona słońce sprawdzi w włosach
Złudź się mój latawcze ... gdzie krople zostawi
Tam w deseń obeschnie na skrzydłach motylich
Gdzie pieprzyk przy ustach oczkiem w piórach pawi
Król Olch :
A pomyśleć sobie kiedy On ją lepił
Skoro z kości wywiódł powinna być twarda ?
Wojen przez nią zdrady intrygi przemyślnej
Pigmalion ze zniecierpliwieniem
Która na pościeli odnajduje kamyk
Wiele naniesionych tu słońca potokiem
Kolą w stopy uda zadziera jak konik
A plama jej żywa wypełnia fraktale
Po których krągłościach pola nie wyliczysz
Choć kusa koszulka rachunek upraszcza
Długo wyrzucając ci po oku brodzi
W rzęsach niedomkniętych lekko mości stopę
Przechodząc nad tobą niby szuka brodu ?
A są to sygnały zero jedynkowe
Król Olch
A gdy tak wywiódł z pojętniejszej sfery ?
Z materii miększej sposobiącej wiedzę ?
Pigmalion
Przy której lampka koścista kańciasta
A gładki wazon fajansową sierścią
Król Olch
Myślałem o słuchu zapętlasz się Jerzy
Pigmalion
Chwytając promień niby skrząc się włosiem
Słońce wcześniej ogień językami z pieca
Pełga po kropli co w ustach dmuchacza
Dechem stwarza w świecie nim zastygnie kształtem
I z kształtu wywodząc z sierści inkrustacje
Niemal doskonałe przy mgnieniach pośladów
Znowu kształt swój tracą mażą się i kapią
Wazon. Nocna lampka. Od regałów gałki
Król Olch
Jeśliby tak Ewuś wygniótł z muszli usznej
Bardziej plastycznej co tu kryć ponętnej
O ileż czarownej wtedy pożądając
O ileż pocieszniej mnożąc dzikie wojny ( śmiech )
Pigmalion z przestroga w glosie
Która na płacz wnuka rzuca gęś z talerzem !
Król Olch
Któryś się zagubił w słowach i miłostkach
Językiem zawinął w jeszcze ciepły budyń
Syty przesłodzony zastygł z nim w ględzeniu
Czy wypada kochać w określonym wieku ?
Czy pożądanie również jest uczuciem ?
Nie masz sił pożądać czym wtedy Kochanie ?
Pigmalion zbijając czarnego laufra
Skrobie śmierć o progi ? To jedyny szaniec
Król Olch
Proszę ! Cytadela ! Może ździebko chili !
Przecież się wykupisz Śmierci za łapówkę
Spójrz na linie pionków. A co dalej z dzbankiem ?
Nadgarstkiem z fajansu ? Dalej woziwodo !
Pigmalion
Gdy przed lustrem stoi i niepewnie ikrę
Ciepłą guzka szuka przepuszcza przez palce
Potem uśmiechniętą tarmosi ręcznikiem
Dobre w nich szpileczki i taka jej wodę ...
Król Olch
Ale mi przenosić pod sam wierzch po brzegi !
Pigmalion
Skaczącą z iskierką po wierzchu mięsistą
Opuszkami ponieść brzegiem krople ronić
Król Olch
W końcu jednak ronić ?
Pigmalion
Gdy iskrę uroni mierząc w nas spojrzeniem
Król Olch : A Siaty pękate za nią w przejściach ciasnych ?
Pigmalion:
Na to płatki gładząc w skupieniu jej zdradzić
Imiona właściwe co niegdyś jedwabiom
Nadano bzu kiściom o kwitnieniu pierwszym
Król Olch :
Dłonie platonicznie łącząc z Sauvignonem
A gdzież brzeg puenty dźwięczącej o kielich ?
Pigmalion:
Skrajem niech będzie sukni jej ulotnej
Sypkiej nad kolanem z wiatrem myszkującej
Król Olch : A wietrzyk jaskółka kołującą wokół ?
Pigmalion: Co tu i ówdzie skrzydełkiem zdziera ?
Król Olch : A pąsowe szepty chwyta sukni skrajem
Pigmalion: Palcami chcącymi poskramiać na udach ?
Król Olch : A kiedy z kluczem w drzwiach otwartych stanie ?
Pigmalion: Śmiejąc się przygarnie mężczyznę i dziecko
Król Olch : W piersi rumiane czy w szczytne przesłanie ?
Pigmalion: Jeszcze tu jesteś ? Mało ci sztyletów ?
Król Olch :
Fajans stal co bebłem chodzi po fajansie
Niby w szkle sierść stroszy a w listki zastyga
Miałem propozycje choć antyczną nieco
Obierasz formę kim ci się pojawię ?
Może się rajtarem stawię w długich butach
Pigmalion
Zabieram ci wieżę
Król Olch
Ze skrzypiącej skóry co lubią kobity
Pigmalion
Chcesz zrobić interes ? ( śmiech ) To już jesteś tyci !
... same problemy choć strofa nie traci płynności ...
> |