08:17 / 18.08.2012 link komentarz (0) | *
Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
XIII. Rozmowy z Królem Olch. Kropla
Po ciemku ścianami mierząc kubaturę
Obecność granic w kremowym odcieniu
Bez zgrubień grudek wgłębień pod palcami
A przecież staranną dłonią pana Henia
Rozwarte szczeliny zapełnione pianką
Klamki nie klekoczą nic się nie zagnieździ
Cień za kaloryferem pachnący odświętnie
Tęskniłeś troszeczkę ? - szelest z korytarza
I kurczą się ściany liczone od wewnątrz
Chłodem po lamperiach zwierają naskórek
Lśniącym płaszczem płynie o dotyku siwym
Król Olch bieli włosy płatem z węża skóry
To jego oddech prostuje przedmioty
Krzesło się wzdrygnie wśród niewczesnej drzemki
Sam szlafrok nagle zsunął się z oparcia
Tego się nie mówi ! - słychać z toalety
Król Olch
Czego się nie mówi ? Że człowiek samotny ?
Pigmalion
Mężczyzna mężczyźnie pewnych rzeczy w kraju
Okno otwarte zamknij drzwi bo przeciąg !
Dumam czy zapalić co to za przebranie ?
Król Olch
Peleryna w smakach co zakrytym czyni
Bo Czas się zbliża z czasem bywam ssakiem
Całkiem wyraźnym wymownym w zarysach
Dziecko dostrzega babcie od różańca
Doglądam materię będąc materialny
Zejście to jedynie chemiczna przemiana
Coś ci dolega ktoś paciorki liczył ?
Po kręgosłupie ? Za dużo o jeden ?
Coś się dogrzebali ? Czego bym nie wiedział
Może wzrok osłabł patrząc na zlecenia ?
Pigmalion
Glazura biała - Jedynie skrzywiony
Coś mnie zniechęca powiedziałeś : Życie !
A dotykałeś kiedyś tego sukna ?
Król Olch
Ściegu nie sukna bo tło pozostanie
Deszcz zapowiadany ławki czy glazura
One są niezmienne ślady palców ścierasz
Szpital
Wierzchem dostrzegasz masywne budynki
Bliższe pokoleniu w dali drobne lżejsze
Samorozsuwane drzwi do Izby Przyjęć
Równiutka kostka z resztki oszczędności
Jedynie się zdaje nam o szarym świcie
Co dzień swoje trzódki ustawia profilem
Zimny bezimienny kropla przy kominie
W ślad za druhnami kolejna przesiąkła
Przez strych przeleci i ominie miskę
Nie posiądzie kocher stary na narzędzia
Dawne w nim nożyczki wyciągają uda
Ktoś zapobiegliwy w kącie poustawiał
Kto ? Bardzo dawno. Czy po prostu umarł ?
Personel rozumie kropla znajdzie drogę
Może przyjdą czasy na nożyczki stare
Przez cienką wylewkę przez wiórki poszycia
Przez stropy klejnowskie jej dalsze siąkanie
Niknie to przez sufit nabrzmiewa planeta
Mała filtrowana co ten świat przewierci
Ciałko płodu pełne leci leci leci
XIV. Rozmowy z Królem Olch. Szpital.
Pigmalion
Mierzi mnie ten szpital - wreszcie kapie miękko
Na dolnopłuku nie tracąc zwartości
Po śliskich powierzchniach bieglejsza podąża
- Już mi sny lustruje powtarza po nocy
Jednako piskliwe zbolałe historie
A jeszcze narzeka był na tysiąc łóżek
Tyle ludzi pieścić na białych językach
Jedyna rozrywka kiedy Śmierć z przejęciem
Szczerząc kły z połyskiem talie w grze tasuje
Czemu naraz cztery ? I rozumiem babcie
Co o tobie szepczą w kółkach różańcowych
Król Olch
Niechętnie tam chodzę stąpam po omacku
Alergia na krzyże obrazki z poświatą
Kiedy tam zadzwonią to wibruje w skroniach
A śpię niewiele co najwyżej komy
Toaleta męska
Ciepło terakota tylko Szum z ulicy
Z nogi na nogę czarnych pól dotyka
Też nie lubi białych zagląda do kabin
A że trochę wietrzny bawi się z papierem
Cichy pisk flamastrem po kafelku białym
Melduje czterdzieści – Powiedz coś o sobie
Bawarem jesteś ? Wychodziłem w Wino
Król Olch
O ile pamiętam nazywam się Albrecht
Najmłodszym synem z szlacheckiego rodu
Ległem pod Balingen na zasłanym polu
Wskazał mnie palec wskazał w to chcę wierzyć
Pigmalion
Jeśli Palec wskaże to poważna sprawa
Król Olch
Widzisz mój poprzednik lubował swastyki
Bywał stronniczy gdzieś w czterdziestym czwartym
Zrobiło się głośno o obozach pracy
Nie było łatwo zmiana Stylistyki
Szpital
A gmach solidny jakby przysiadł słuchał
Gdzie chadzał Albrecht wyziębiało kafle
W pierwotnych planach jeszcze za caratu
Z solidnej cegły ustalił początek
W naszym pawilonie u zarania wieku
Przy oknie zgorzkniały był strażnik uczastku
Do siebie dochodził Jefrem Michajlowicz
Czy to wiatr strącił kapelusz Ludmile ?
A kiedy ich naszedł te wszystkie guziczki
Tytoniu zapomniał jak wybebeszona
Chuć z ciała białego skroplona na szybie
Nagana by trzeba a nahajkę chwycił
Junkier Nikulin żarłacz wszelkich dziewic
Kto mógł przypuszczać że ten z gołą rzycią
Zupełnie bez wstydu kroczem poplaskując
I raptem Jefrema krzesłem porachuje ?
Człeka porywczość znać czyni kobieta
Ślubna mać jej ... Ciszej ! Bo pannom uchybim
U Jefrema w spisie - stoi - bałabajka
Że gnat przetrącony to śpiewała dusza
Zawodziła cudnie przez słońce czerwcowe
Co się lepko skrada po maju bez opadł
I w głowie pojemnej pannom na romanse
Taki to miesiąc, Ot ! Kwiaty przez okno
Trafiały z czasem nie błahymi z łąki
Były słuszne róże z chrzęstem tulipany
Ślizgiem szły po szybie od rudej kantorki
Takie to romanse po strunach przeciągał
Ale żona beczy babie po ptaszniku
Co młodszej szyjce dmucha czule w pierze
Gorzko nawróconej gęś jak neofita
Prosto z rewolweru do Jewrejki strzela
Wspomniał pan Gwidon przez flegmę na płucu
Leżał łózko obok przy tej głośnej dramie
Pierza mnóstwo było z kapelusza Rachel
A kula dziwnie trafiła wprost w ścianę
Nic nie wyszczerbiła przez otwarte okno
Teraz tam po rurach nasza kropla płynie
Niżej do piwnic wtedy on w dorożkę
Nagle ozdrowion wziął Jefrem Ludmiłę
A nam kropla niżej a nam podkówkami ...
XV. Rozmowy z Królem Olch. Teczka personalna
... koniki siwe za zakrętem dzwonią
A nam kropla krągła ciążąc nie pobłaża
Noc w północ się łamie Czasem zawróconym
Trafia do piwnicy gdzie zamurowany
Niegdyś jakiś składzik z drugiej strony nisza
Król Olch : Dotknij glazury słyszysz głos wysoki ?
Pigmalion : Czasem tak śpiewnie szumi często w rurach
Król Olch
A ja ci powiem kurtka mundurowa
Wabi kapelusz jaki w demonstracji
Rzuciła na łóżko cycoszka Ludmiła
Była notatka z rubryk towarzyskich
Zaniechano nazwisk zmieniono imiona
W Moskwie aż historia o naszym szpitalu
Nie o polskim skrzypku że mu iskry w oczy
Pigmalion : Ale czemu jeszcze do tej pory śpiewa ?
Król Olch
I otóż ciekawość : Jeśli śpiewa, po co ?
Kto winien - bo śpiewa - i po czyjej stronie ?
A potem historia jak kotlet mielony
Obtoczony w bułce tym się podrumieni
Zamiast opowieści mamy bułki zapach
Pigmalion
I to się dzieje w tym szpitalu wokół ?
Szepty gdzie się jutro z wczorajszym przenika
Czasem radość czerpie w obcobrzmiących słowach
Czasem patrząc z okna na arie czyżyka
Król Olch
A tak to się dzieje - kto śpiewa - ten żyje
I nic już tu po was bo na tym wam zbywa
Który z kim, i po co ? I dlaczego śpiewał ?
Nie ma opowieści z piwnic sen zostanie
Radośniejszy przecież niż wasza piwnica
Pigmalion : Może i śpiew słyszę ale w sny nie wierzę
Król Olch
A pamiętasz kłamco przed dwudziestu laty
Razem ze wspólnikiem z funduszu Barbary
Zakładałeś firmę i skrzyknąwszy ludzi
Jaką to zachętę słałeś do klientów ?
Pigmalion
Czuliśmy się obaj wtedy oszukani
W tamtej korporacji nie znasz korporacji
Król Olch : Sam masz korporację co wtedy pisałeś ?
Pigmalion
... Że firma rodzinna ... że czasu dla dzieci
Poświęcać więcej bez gonit i stresów
I pasje rozwijać ...
Król Olch : I talenty innych ...
Pigmalion : Nieco lepsze zarobki ...
Król Olch
Żeby na nie czekać !
Potem dom we Francji kontrakt z telewizją
Jeden szybki podpis i sny innych znikły
Rozpuściłeś sforę zagryźli ich młodsi
Pigmalion
Przestań Albrechcie ! Dziś wszyscy podobni
Chciałem świat zobaczyć jeśli złym człowiekiem ...
Król Olch : Coś zrobił dobrego w swoich dniach ostatnich ?
Pigmalion : Pomogłem Ciemko ... za twoja namową ...
Król Olch : Bo Śmierć ma sumienie
Pigmalion z przekąsem
Bo znaczona Palcem
Była propozycja mam zostawić Małą ?
Król Olch
A cóż jej po tobie ? Choć raz pomyślałeś
Że chce się uczyć ? Coś osiągnąć sama
Ty coś poznajesz ? Cytaty z gazety
Nic się nie nauczysz boś przeżarty grzechem
Myślałeś grzech pewnie strzelać na ulicy
Do głodnych ludzi czy dziecko utopić
A sny wmawiać ludziom odebrać nadzieję ?
Śmierć nie podaruje a tym bardziej Palec
Chociaż jeśli z Śmiercią pójdziesz na współpracę ...
Będą dwa organy was jakby nie liczyć ...
Pigmalion z wyraźnym przestrachem
Nie zamierzam zdradzić Michała Anioła
Choć bardzo ciekawe czemu go nie słyszysz
Król Olch
Ma uczucia w sercu ty ludzkie uznanie
Martwię się bo wczoraj zachwiał się na stolik
Pigmalion z oburzeniem
Wczoraj Michał pupil przejechał w gazecie
Jęzorem po mleku jednego ministra ...
Król Olch albo po prostu Śmierć
Jakiego Zdrowia ! Nie jest nieśmiertelny
Chciałeś interesów ? Ciągle jestem tyci ?
A jak w sen mi pójdziesz niby biedny Ciemko ?
Pigmalion
Jest taka możliwość ?
Król Olch
Dziwnie z tymi snami czasem mam problemy
Pójdziesz na współprace opowiem ci jeden
Sny to surfowanie potem cie odłączą
Za wysoko z falą ... słyszałeś o duchach ?
Pigmalion
Pomyślałem sobie szkoda pana Henia
Zawsze coś naprawi papierosy pali
Napił się piwa i widać zapomniał
Że tu ostatnio montują kamery
Król Olch
Martwisz się o Henia czy o papierosy ?
Jeśli o robola to po prostu słodkie
Mam gdzieś kosę w schowku starą zardzewiałą
Nie martw się, żartuje ! Tak walczą o awans ?
Bardziej dla perswazji przez sen ścisnę troszkę
Cicho cichuteńko jednego po drugim
Pigmalion : Czy to wystarczy ?
Król Olch
Jak nieco pomyśleć jest w tym pewna dobroć
Ale od dziś Miłość ! Z uśmiechem pokornie
Uciekam na obchód dopowiem ci Jutro
Pigmalion : Nie czekam do Jutra ! Jakie mam gwarancje ?
Król Olch rozczapierzając palce wysoko w powietrzu
Szanuj piękno dłoni ! To twoje gwarancje
Lepszych nie będzie. Już nad tym pracują
... jedynie ten upiorny tydzień przetrwać, a potem nie oglądać się za siebie w przeszłość ...
>
|