sinuhe // odwiedzony 121359 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
08:17 / 18.08.2012
link
komentarz (0)
*


Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
XIII. Rozmowy z Królem Olch. Kropla

Po ciemku ścianami mierząc kubaturę
Obecność granic w kremowym odcieniu
Bez zgrubień grudek wgłębień pod palcami
A przecież staranną dłonią pana Henia

Rozwarte szczeliny zapełnione pianką
Klamki nie klekoczą nic się nie zagnieździ
Cień za kaloryferem pachnący odświętnie
Tęskniłeś troszeczkę ? - szelest z korytarza

I kurczą się ściany liczone od wewnątrz
Chłodem po lamperiach zwierają naskórek
Lśniącym płaszczem płynie o dotyku siwym
Król Olch bieli włosy płatem z węża skóry

To jego oddech prostuje przedmioty
Krzesło się wzdrygnie wśród niewczesnej drzemki
Sam szlafrok nagle zsunął się z oparcia
Tego się nie mówi ! - słychać z toalety


Król Olch

Czego się nie mówi ? Że człowiek samotny ?


Pigmalion

Mężczyzna mężczyźnie pewnych rzeczy w kraju
Okno otwarte zamknij drzwi bo przeciąg !
Dumam czy zapalić co to za przebranie ?


Król Olch

Peleryna w smakach co zakrytym czyni
Bo Czas się zbliża z czasem bywam ssakiem
Całkiem wyraźnym wymownym w zarysach

Dziecko dostrzega babcie od różańca
Doglądam materię będąc materialny
Zejście to jedynie chemiczna przemiana

Coś ci dolega ktoś paciorki liczył ?
Po kręgosłupie ? Za dużo o jeden ?
Coś się dogrzebali ? Czego bym nie wiedział
Może wzrok osłabł patrząc na zlecenia ?


Pigmalion

Glazura biała - Jedynie skrzywiony
Coś mnie zniechęca powiedziałeś : Życie !
A dotykałeś kiedyś tego sukna ?


Król Olch

Ściegu nie sukna bo tło pozostanie
Deszcz zapowiadany ławki czy glazura
One są niezmienne ślady palców ścierasz


Szpital

Wierzchem dostrzegasz masywne budynki
Bliższe pokoleniu w dali drobne lżejsze
Samorozsuwane drzwi do Izby Przyjęć
Równiutka kostka z resztki oszczędności

Jedynie się zdaje nam o szarym świcie
Co dzień swoje trzódki ustawia profilem
Zimny bezimienny kropla przy kominie
W ślad za druhnami kolejna przesiąkła

Przez strych przeleci i ominie miskę
Nie posiądzie kocher stary na narzędzia
Dawne w nim nożyczki wyciągają uda
Ktoś zapobiegliwy w kącie poustawiał

Kto ? Bardzo dawno. Czy po prostu umarł ?
Personel rozumie kropla znajdzie drogę
Może przyjdą czasy na nożyczki stare
Przez cienką wylewkę przez wiórki poszycia

Przez stropy klejnowskie jej dalsze siąkanie
Niknie to przez sufit nabrzmiewa planeta
Mała filtrowana co ten świat przewierci
Ciałko płodu pełne leci leci leci



XIV. Rozmowy z Królem Olch. Szpital.

Pigmalion

Mierzi mnie ten szpital - wreszcie kapie miękko
Na dolnopłuku nie tracąc zwartości
Po śliskich powierzchniach bieglejsza podąża

- Już mi sny lustruje powtarza po nocy
Jednako piskliwe zbolałe historie
A jeszcze narzeka był na tysiąc łóżek

Tyle ludzi pieścić na białych językach
Jedyna rozrywka kiedy Śmierć z przejęciem
Szczerząc kły z połyskiem talie w grze tasuje

Czemu naraz cztery ? I rozumiem babcie
Co o tobie szepczą w kółkach różańcowych


Król Olch

Niechętnie tam chodzę stąpam po omacku
Alergia na krzyże obrazki z poświatą
Kiedy tam zadzwonią to wibruje w skroniach
A śpię niewiele co najwyżej komy


Toaleta męska

Ciepło terakota tylko Szum z ulicy
Z nogi na nogę czarnych pól dotyka
Też nie lubi białych zagląda do kabin
A że trochę wietrzny bawi się z papierem

Cichy pisk flamastrem po kafelku białym
Melduje czterdzieści – Powiedz coś o sobie
Bawarem jesteś ? Wychodziłem w Wino


Król Olch

O ile pamiętam nazywam się Albrecht
Najmłodszym synem z szlacheckiego rodu
Ległem pod Balingen na zasłanym polu
Wskazał mnie palec wskazał w to chcę wierzyć


Pigmalion

Jeśli Palec wskaże to poważna sprawa


Król Olch

Widzisz mój poprzednik lubował swastyki
Bywał stronniczy gdzieś w czterdziestym czwartym
Zrobiło się głośno o obozach pracy
Nie było łatwo zmiana Stylistyki

Szpital

A gmach solidny jakby przysiadł słuchał
Gdzie chadzał Albrecht wyziębiało kafle
W pierwotnych planach jeszcze za caratu
Z solidnej cegły ustalił początek

W naszym pawilonie u zarania wieku
Przy oknie zgorzkniały był strażnik uczastku
Do siebie dochodził Jefrem Michajlowicz
Czy to wiatr strącił kapelusz Ludmile ?

A kiedy ich naszedł te wszystkie guziczki
Tytoniu zapomniał jak wybebeszona
Chuć z ciała białego skroplona na szybie
Nagana by trzeba a nahajkę chwycił

Junkier Nikulin żarłacz wszelkich dziewic
Kto mógł przypuszczać że ten z gołą rzycią
Zupełnie bez wstydu kroczem poplaskując
I raptem Jefrema krzesłem porachuje ?

Człeka porywczość znać czyni kobieta
Ślubna mać jej ... Ciszej ! Bo pannom uchybim
U Jefrema w spisie - stoi - bałabajka
Że gnat przetrącony to śpiewała dusza

Zawodziła cudnie przez słońce czerwcowe
Co się lepko skrada po maju bez opadł
I w głowie pojemnej pannom na romanse
Taki to miesiąc, Ot ! Kwiaty przez okno

Trafiały z czasem nie błahymi z łąki
Były słuszne róże z chrzęstem tulipany
Ślizgiem szły po szybie od rudej kantorki
Takie to romanse po strunach przeciągał

Ale żona beczy babie po ptaszniku
Co młodszej szyjce dmucha czule w pierze
Gorzko nawróconej gęś jak neofita
Prosto z rewolweru do Jewrejki strzela

Wspomniał pan Gwidon przez flegmę na płucu
Leżał łózko obok przy tej głośnej dramie
Pierza mnóstwo było z kapelusza Rachel
A kula dziwnie trafiła wprost w ścianę

Nic nie wyszczerbiła przez otwarte okno
Teraz tam po rurach nasza kropla płynie
Niżej do piwnic wtedy on w dorożkę
Nagle ozdrowion wziął Jefrem Ludmiłę

A nam kropla niżej a nam podkówkami ...


XV. Rozmowy z Królem Olch. Teczka personalna

... koniki siwe za zakrętem dzwonią
A nam kropla krągła ciążąc nie pobłaża
Noc w północ się łamie Czasem zawróconym
Trafia do piwnicy gdzie zamurowany
Niegdyś jakiś składzik z drugiej strony nisza

Król Olch : Dotknij glazury słyszysz głos wysoki ?
Pigmalion : Czasem tak śpiewnie szumi często w rurach


Król Olch

A ja ci powiem kurtka mundurowa
Wabi kapelusz jaki w demonstracji
Rzuciła na łóżko cycoszka Ludmiła
Była notatka z rubryk towarzyskich

Zaniechano nazwisk zmieniono imiona
W Moskwie aż historia o naszym szpitalu
Nie o polskim skrzypku że mu iskry w oczy


Pigmalion : Ale czemu jeszcze do tej pory śpiewa ?

Król Olch

I otóż ciekawość : Jeśli śpiewa, po co ?
Kto winien - bo śpiewa - i po czyjej stronie ?
A potem historia jak kotlet mielony
Obtoczony w bułce tym się podrumieni
Zamiast opowieści mamy bułki zapach

Pigmalion

I to się dzieje w tym szpitalu wokół ?
Szepty gdzie się jutro z wczorajszym przenika
Czasem radość czerpie w obcobrzmiących słowach
Czasem patrząc z okna na arie czyżyka

Król Olch

A tak to się dzieje - kto śpiewa - ten żyje
I nic już tu po was bo na tym wam zbywa
Który z kim, i po co ? I dlaczego śpiewał ?
Nie ma opowieści z piwnic sen zostanie
Radośniejszy przecież niż wasza piwnica


Pigmalion : Może i śpiew słyszę ale w sny nie wierzę


Król Olch

A pamiętasz kłamco przed dwudziestu laty
Razem ze wspólnikiem z funduszu Barbary
Zakładałeś firmę i skrzyknąwszy ludzi
Jaką to zachętę słałeś do klientów ?

Pigmalion

Czuliśmy się obaj wtedy oszukani
W tamtej korporacji nie znasz korporacji


Król Olch : Sam masz korporację co wtedy pisałeś ?

Pigmalion

... Że firma rodzinna ... że czasu dla dzieci
Poświęcać więcej bez gonit i stresów
I pasje rozwijać ...

Król Olch : I talenty innych ...

Pigmalion : Nieco lepsze zarobki ...

Król Olch

Żeby na nie czekać !
Potem dom we Francji kontrakt z telewizją
Jeden szybki podpis i sny innych znikły
Rozpuściłeś sforę zagryźli ich młodsi

Pigmalion

Przestań Albrechcie ! Dziś wszyscy podobni
Chciałem świat zobaczyć jeśli złym człowiekiem ...

Król Olch : Coś zrobił dobrego w swoich dniach ostatnich ?

Pigmalion : Pomogłem Ciemko ... za twoja namową ...

Król Olch : Bo Śmierć ma sumienie


Pigmalion z przekąsem

Bo znaczona Palcem
Była propozycja mam zostawić Małą ?


Król Olch

A cóż jej po tobie ? Choć raz pomyślałeś
Że chce się uczyć ? Coś osiągnąć sama
Ty coś poznajesz ? Cytaty z gazety
Nic się nie nauczysz boś przeżarty grzechem

Myślałeś grzech pewnie strzelać na ulicy
Do głodnych ludzi czy dziecko utopić
A sny wmawiać ludziom odebrać nadzieję ?
Śmierć nie podaruje a tym bardziej Palec

Chociaż jeśli z Śmiercią pójdziesz na współpracę ...
Będą dwa organy was jakby nie liczyć ...


Pigmalion z wyraźnym przestrachem

Nie zamierzam zdradzić Michała Anioła
Choć bardzo ciekawe czemu go nie słyszysz


Król Olch

Ma uczucia w sercu ty ludzkie uznanie
Martwię się bo wczoraj zachwiał się na stolik

Pigmalion z oburzeniem

Wczoraj Michał pupil przejechał w gazecie
Jęzorem po mleku jednego ministra ...


Król Olch albo po prostu Śmierć

Jakiego Zdrowia ! Nie jest nieśmiertelny
Chciałeś interesów ? Ciągle jestem tyci ?
A jak w sen mi pójdziesz niby biedny Ciemko ?


Pigmalion

Jest taka możliwość ?


Król Olch

Dziwnie z tymi snami czasem mam problemy
Pójdziesz na współprace opowiem ci jeden
Sny to surfowanie potem cie odłączą
Za wysoko z falą ... słyszałeś o duchach ?


Pigmalion

Pomyślałem sobie szkoda pana Henia
Zawsze coś naprawi papierosy pali
Napił się piwa i widać zapomniał
Że tu ostatnio montują kamery


Król Olch

Martwisz się o Henia czy o papierosy ?
Jeśli o robola to po prostu słodkie
Mam gdzieś kosę w schowku starą zardzewiałą

Nie martw się, żartuje ! Tak walczą o awans ?
Bardziej dla perswazji przez sen ścisnę troszkę
Cicho cichuteńko jednego po drugim


Pigmalion : Czy to wystarczy ?


Król Olch

Jak nieco pomyśleć jest w tym pewna dobroć
Ale od dziś Miłość ! Z uśmiechem pokornie
Uciekam na obchód dopowiem ci Jutro


Pigmalion : Nie czekam do Jutra ! Jakie mam gwarancje ?


Król Olch rozczapierzając palce wysoko w powietrzu

Szanuj piękno dłoni ! To twoje gwarancje
Lepszych nie będzie. Już nad tym pracują





... jedynie ten upiorny tydzień przetrwać, a potem nie oglądać się za siebie w przeszłość ...



>