breaking_good // odwiedzony 34981 razy // [nlog/Prozac/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (151 sztuk)
14:00 / 01.12.2013
link
komentarz (0)
Mieliśmy w ciągu ostatnich dni sporo owocnych rozmów. Jego złość staje się kreatywna i zdrowa. Ja potrafię Go wysłuchać i lepiej zrozumieć. Zgadzam się też z Nim w większości, On nadal otwiera mi oczy na pewne sprawy.
Wczoraj powiedziałam Mu o moich obawach, że coś w Nim umarło. Powiedział, że udowodni mi, że tak nie jest. I naturalnie, nieprzymuszenie, kochał się ze mną będąc w stu procentach blisko, w stu procentach otwarty. Powiedział mi, że przez strach nie okazuje mi tak czułości, nie pokazuje, jak ważna jest dla Niego moja obecność, bliskość, dotyk, że maskuje to, jak mu zależy. Powiedział też, że czuje, że coś się zmienia, na lepsze, ale nie mówi nic więcej, by nie zapeszać. Dziś rano obudziliśmy się, a On wziął mnie w ramiona, pochłonął całą i mówił "moja Ilonko, moja Ilonko", całując po twarzy i ustach.
Nie mogę się posrać, żeby to utrzymać za wszelką cenę, bo pisałam ostatnio, co się wtedy dzieje. Muszę myśleć długoterminowo, ale oczywiście cieszę się tymi chwilami. I będą gorsze. I muszę to zaakceptować i nie ma w tym nic nienormalnego. Nie mogę panicznie dążyć, żeby ich nie było, bo wtedy wpadam w panikę i pogarszam coś, co wcale nie jest jakieś specjalnie złe. Muszę też pamiętać, że jeśli popełnię błąd, żeby nie wpadać w panikę i nie pogarszać sytuacji.