18:47 / 05.12.2013 link komentarz (0) | Ostatnio robimy inne rzeczy, niż leżenie w łóżku, wychodzimy. Ścielę codziennie i myślę, że tak jest o wiele lepiej. Ostatnimi dniami było też między nami jak kiedyś, spędziliśmy czas w cudownej atmosferze. Poczułam się stabilnie. Na myśl, że on znów może wpaść w ten stan paraliżuje mnie strach. A tak nie może być, muszę być gotowa. Ale nie mogę też cały czas się spinać. Chyba powoli odnajduję i w tym równowagę. Wiem, że z tego strachu zwykle pogarszam sytuacje. Ech.. Nadal pozostaje problem numer jeden - On nie ma motywacji, żeby żyć. Boi się często przeze mnie. Mam nadzieję, że moje zachowanie i warunki, które stwarzam wpłyną na Niego pozytywnie. I to co robię i jak się zachowuję jest szczere i swobodne (w większości czasu), a On mówi, że to bardzo ważne. Więc skoro tak jest, to musi być dobrze.
Czy w tym roku będę miała czas na świąteczną atmosferę?
:)
|