23:39 / 13.05.2014 link komentarz (2) | **
Sławomir Różyc. Opowieść o obowiązkach.
Ojciec niech pomyślę od Anki pomarniał
Patrzył w okno pusto wisiała koszula
Do stołu nieśpieszny czasem słychać radio
Chciał ślubne z mateczką oprawić obrazki
Obsadzamy bramę głos z podwórza niesie
Jadźka - woła – Tato ! Pomacaj czas z Biedką ?
Moja z trzecim brzuchem już pachnąca mlekiem
A powietrze z pola jak razowiec kwietniem
Jadą do nas Stachy – swoje język czyni
Co im Klaudię popsuł Jędrek w Garwolinie
On w sad się zapatrzył cień w progu obory
Stąpał zmierzch po wąsie było to omsknięcie
W ciemnym soku z jeżyn ojca za futrynę
Tak nam się rozpłynął szpiczasty w ramionach
I poniosły pszczoły przebudzone w rojach
Aż brzęczenie podciął zapach octu z misek
Myjemy brat wspomniał Opowiadał proboszcz
A wiele postaci zna w Rzymie z sufitów
Czujesz ? dłonie z fresków nasz ojciec ma takie
Wielkie. Czarne. Dobre z kopania ziemniaków
Aż mu ziemi zbraklo - Chodź Biedka się cieli
Szlag, nakrylim ojca tam cierpi stworzenie
Mgła po sadzie chłodna siwo bimber prawie
Jadźka ! A przyklęknij na Starym z Zdrowaśką
10 kwiecień 2014. Wilanów
od czego zacząć ? Pracowałem twórczo bez opamiętania i wracam spokojny o przyszłość.
W tym miejscu powinno się dodać, prawie. Bo w dzisiejszych czasach, bo skromność
to piękna cecha. Wreszcie, bo poeci to osoby łatwowierne
nic z tych rzeczy. Jest to pewność ręki chirurga, który nie lęka powikłań na stole.
Zaniku pracy serca. Który każde ciecie potrafi powtórzyć z zamkniętymi oczami.
Wie ile ustoi przy stole
i jeszcze życie w tym czasie. Opowieść najsmakowitsza. O tym kiedy odetchnę. Z uśmiechem.
I bez liczenia blizn. Choć z bliznami podobno poeta ciekawszy
pozdrawiam !
|