breaking_good // odwiedzony 34993 razy // [nlog/Prozac/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (151 sztuk)
19:01 / 02.11.2014
link
komentarz (0)
Wczoraj czułam się jakby leki słabiej działały. Miałam w głowie kolorowo, później mrocznie i chaotycznie, emocjonalnie.. W takie dni miesza się we mnie jak w kotle.
Ciężko mi się połapać kim jestem, co czuję, co i po co miałam robić, ścigają mnie straszne i natrętne myśli, wspomnienia ożywają nagle w scenerii, w której się znajduję, nie jestem niczego pewna i nie wiem co robić, a wszystkiemu temu towarzyszy dogłębny lęk, ten, który nieznośnie drąży między skórą a kośćmi i chciałoby się go stamtąd wydrapać. Zapominam wtedy, że może być inaczej, wydaje mi się, że trwam w tym piekle na zawsze i nigdy się ono nie skończy. I za chuja nie wiem, kiedy się taki dzień trafi. Myślę też, że jeśli uda mi się wychwycić objawy tego zbliżającego się odmętu umysłowego dość szybko, mogę się przed nim uchronić. Ale dotąd zazwyczaj orientowałam się, kiedy byłam już pochłonięta. Czuję się wtedy zagubiona i samotna w obliczu zbliżającego się końca. Tak miotająca się w całkowitej ciemności, śmiertelnie wystraszona i zdezorientowana, ślepa i głucha, pragnę tylko poczuć, dosłownie, Jego, obejmującego mnie mocno. Myślę tylko o tym jak przyciąga i przybija moje ciało do swojego, jak statek na sztormie za linę przycumowany do portu.