breaking_good // odwiedzony 35041 razy // [nlog/Prozac/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (151 sztuk)
10:53 / 13.09.2015
link
komentarz (2)
Zaczęło się od zdjęcia. Wzięłam je do ręki, przedstawiało nas na ślubie znajomych, ale zabawnie wyszło, jakbyśmy to my byli młodą parą. Wzruszyłam się, łzy stanęły mi w gardle - nie chciałam, by zauważył, ale zauważył. Nagle znaleźliśmy się w przytulnej restauracji. Pojawiła się Jagoda, uklękła i zaczęła mi się oświadczać w jego imieniu. Byłam wzruszona dziesięć razy bardziej niż przed chwilą. Zrozumiałam, że oświadczyny z ust jego byłej są ukłonem w moją stronę, pewnie chciał, bym poczuła się wygrana, najważniejsza, ponad nią i ona z pochyloną głową, przegrana, życzy mi oto wszystkiego, co najlepsze z chłopakiem, którego straciła. Czułam się jakbym wygrała na loterii główna nagrodę. Zdziwiłam się, gdy to ona włożyła mi na palec pierścionek, ale szczęście trwało nadal. On mnie całuje, ja płaczę, razem w swych objęciach.. I nagle to przeszywające ukłucie, grunt usuwający się spod stóp i strach oblatujący całe ciało - przecież to pierścionek zaręczynowy po jego babci, przecież powiedział, że wraz z nim została pochowana... Bum! Wszystko zamieniło się w koszmar. Patrzę na niego, a on jakiś inny. Znam to - naćpany! "Brałeś wczoraj xanax, widzę!" I widzę jak pojmuje, że domyślam się prawdy. I widzę, że broniłby się i zaprzeczał, gdyby był trzeźwy. Widzę go skruszonego ze smutnymi, winnymi oczami. Ona! Skąd miała pierścionek?! On nie planował żadnych zaręczyn. To był jej pomysł, tylko jej, żebym poczuła się najcudowniej na świecie, żeby moje marzenie się spełniło na chwilę tylko po to, by zaraz stanęło mi w gardle i mogła się nim udusić. Zdałam sobie sprawę, że widziałam jego babcię z pierścionkiem jeszcze dwa lata wcześniej, tuż przed jej śmiercią, więc Jagoda nie mogła go mieć przez cały ten czas, bo była za granicą, nie mógł się z nią widzieć.. Wróciła dopiero trzy dni temu.. Bum! To przedwczoraj on musiał się z nią widzieć! Bum! Bum! Bum! Serce zaczęło mi galopować, zabrakło mi tchu, upadłam na kolana, patrzę na niego.. "Nie.. Nie.. Nie!!! Nie zrobiłeś! Nie! Powiedz, że to nieprawda!". Spuścił wzrok, jak to robią lekarze na filmach, gdy wychodzą do rodziny z sali operacyjnej przekazać im 'złą wiadomość'. Bum! Zrobił to. Zaczął opowiadać, jak to ją odwiedził, żeby wyjaśnić parę spraw z ich przeszłości, żeby zamknąć ten rozdział raz na zawsze, jak powiedziała coś, co diametralnie zmieniło jego nastawienie do niej, jak zrozumiał, że to on ją skrzywdził, a ona nie zrobiła nic złego, jak uczucia wróciły.. Opisywał jak winny się poczuł wobec niej, jak przypomniał sobie, jak bardzo ją kochał i jak mu było z nią dobrze zanim, jak błędnie był przekonany, ona go zdradziła. To był jedyny powód dla którego się rozstali. A skoro ten powód okazał się fałszywy.. I zaszło straszne nieporozumienie, oświadczył się wtedy jej! Bum! Bum! Bum! A zaraz dodał: "Jagódko, powiedziałem wszystkim, że babcia została pochowana z tym pierścionkiem, ale ja go zatrzymałem! Zawsze miał być Twój. Czekałem z nim w ręku na Twój powrót z Włoch, ale dowiedziałem się, że mnie zdradziłaś. Jednak to nieporozumienie! A ten pierścionek zawsze miał należeć do Ciebie. I tak nie zamierzałem jej go dać, w ogóle nie zamierzałem się oświadczać, chyba Ty cały czas byłaś w moim sercu". Mając magiczny wgląd w przebieg tych wydarzeń, rozpadłam się na kawałki. Płakałam, krzycząc: "Poczułam się przy Tobie bezpieczna, naprawdę Ci zaufałam, jak zabiegałeś o to, jak przekonywałeś mnie, że warto, że to szczere". On: "Bo było, bo tak było..ale.." i rozłożył bezradnie ręce, spuścił wzrok. Nie wiedział, co powiedzieć. "To tyle?! Przecież zapewniałeś! Przecież o to rozchodziło mi się cały czas, że mi to zrobisz, kiedy poczuję się bezpiecznie. A kiedy odpuściłam i uwierzyłam w to.. Jak mogłeś mi to zrobić?! jak mogłeś?! Jak mogłeś?!". Trzęsłam nim, powtarzając to pytanie w kółko w nadziei, że powie coś, co sprawi, że te wydarzenia okażą się nieprawdą, że znów poczuję się bezpiecznie. Ale nie. Milczał, zbity.
Obudziłam się krzycząc chyba właśnie "Jak mogłeś!".