22:44 / 05.03.2016 link komentarz (1) | Poczułam się sobą, poczułam pasję, poczułam, że to co robię, robię dobrze. Poczułam się jak na studiach. Aż dziw mnie teraz bierze, że jutro nie idę na egzamin. A zaangażowałam się w lekturę dotyczącą moich ułomności i zaburzeń - Teoria zła S. Barona-Cohena. Zawsze fascynowało mnie zagadnienie zła. Wyobrażałam sobie, że jestem po tej dobrej, pomagającej stronie, żyłam w takim przekonaniu. Niedawno cały mój świat wywrócił się do góry nogami, kiedy dotarło do mnie, po której stronie jestem naprawdę. Nie mogłam się z tego podnieść, aż do dziś. Dziś zrozumiałam, że mogę to wykorzystać w dobrym celu. Nadal mogłabym pomagać podobnym do mnie.
Wracając do samego procesu przerabiania tekstu - czułam się jak ryba w wodzie. Naturalnie wciągnęłam się w tekst, oczywiście przerobienie tekstu wiąże się u mnie z pobazgraniem całej książki podkreśleniami i dopiskami. Czuję się wtedy, jakbym żyła z tekstem. Uwypuklam, co chcę połączyć w daną tezę, dopisuję własne spostrzeżenia na gorąco, wyróżniam to, co najważniejsze, odkrywcze lub na czym czuję, że zbuduję własną teorię. Praca z tekstem...ANALIZA tekstu, odnoszenie się do niego, polemika z nim, rozwinięcie, podsumowanie, ocena.. To wszystko, co kocham. Boże, jak mi brakuje studiów.
|