22:28 / 28.02.2002 link komentarz (17) | Na zbiorowej sali, miedzy rowno ustawionymi zelaznymi lozkami, stali w bialych koszulach do kolan. Zbiorczo i rytmicznie. Stali patrzac sie w przestrzen zamglonego okna. I wszedl czlowiek, i zapytal zbiorczo: - No! Ktory jeszcze chce byc Bogiem?!
I wtedy Jose Rodriguez Montoya wyszedl niesmialo pol kroku, wlasciwie kilka tylko centymetrow przed rytmiczny szereg. Nawet te kilka centymetrow to chyba za wiele. Po prostu zasygnalizowal, ze chce zrobic ruch.
Jose podnoszac delikatnie dlon: - Moze ja? Tylko nie wiem, czy pensja wystarcza na przezycie z godnoscia..
. |