No i juz po zajeciach. Jutro polibuda wzywa na 14.00 ale musze isc wczesniej bo okazalo sie, ze mam zly wpis w indeksie i musze go skorygowac, mam wpisana troje, a mialem czworke z zaliczenia, pewnie sie magister walnal wypisujac protokol, a teraz trzeba sprawe odkrecac. Dzis myslalem, ze na PKMie swira do glowy dosane, gosc zanudzal strasznie.
Przed wyjsciem na uczelnie moja rabnieta matka zaczela mi jakies sceny urzadzac, zreszta scenu urzadza juz od wczoraj, wszystko dlatego, ze nie chce ojca o alimenty pozwac, ani ze nie chce jej upowaznic. Ehhh szkoda gadac, jak rodzice sa pieprznieci przez to ze sie nie dobrali to nie moja wina i nie mam zamaru za to cierpiec i ciagac sie po jakis sadach. Niech mama sama sobie z tata zalatwi ta sprawe jesli jej zalezy, a tak chce mnie w to angazowac. Szkoda gadac. Z drugiej strony matka niezle kombinuje z ojcem juz mieszkac nie chce. Nie chce miec z nim juz nic wspolnego i chce by sie juz wyprowadzil, ale kase to od niego nadal chce, chytre to na kase, ze szkoda gadac. A mi powiedziala, ze jesli nie chce ojca a alimenty pozwac to moge jej oddac moje stypendium socjalne. A jesli jej nie oddam to ona mnie tylko zywic bedzie i nie dam mi w ogole kasy na nic, a jak na cos bede potrzebowal to mam sie ojca prosic ( ktory tez mi pewnie nie da bo nie ma z czego, a matka kase mam bo nowe auto chce kupic za pare dni, tylko ze chytra okrutnie ,0). No i tak niczego to nie zmieni. Bo na wszystko kase daje mi babcia, na wkacje pojechalem za to co mi dala babcia, kurtke sobie takze kupilem za kase od babci, praktycznie 80 % ciuchow w ktorych chodze przywiozla mi babcia z USA. Jak chcialem kase an buty to sie musialem matke naprosic prawie z 3 tygodnie, szkoda gadac, pieprzony interes. Jeszcze mi grozic zaczela, ze mnie zbije, ze mam sie z domuw ynosic razem z ojcem, bo ja jej krwi napsulem juz dosc, co za glupie i bezmyslne stworzenie, to bardziej ona mi krwi napsula razem z ojcem, bo moi rodzice sa nieodpowiedzialni kompletnie, nie dobrali sie, a ja teraz musze ponosic koszty ich bledow, mam tego dosc cholera. Gdybym mial sie gdzie wyprowadzic to bym sie wyprowadzil. Szkoda, ze rodzice ojca nie zyja, bo do nich bym sie wyprowadzil :( Jest jeszcze babcia ze strony mamy, ta babcia, ktora to tak na dobra miare mnie utrzymuje. Ale babcia trzyma strone matki i tez nic nie zdzialam, ojciec mam mnie gdzies, matka tez, babcia trzyma strone mamy, tak czy inaczej piekna sytuacja, wreczy wymarzona, wiezy i uczuca rodzine jak sie patrzy, drugiego takiego przykladu ze swieca w reku tylko szukac, nic tylko sias i przyslowiowo sobie w leb strzelic. A najgorsze jest to, ze jak sie tata wyprowadzi to ja sie pewnie jeszcze z matka bede musial meczyc pod jednym dachem pewnie az do momentu ukonczenia studiow, ale jak je juz ukoncze i sie wyprowadze z domu to oleje swoja matke tak jak ona mnie olewala i bede ja tak samo zwodzil jak ona mnie. Alez ta moja rodzinka pieprznieta.
Ostatnio mialem dola, ale w ciagu paru ostatnich dni wszystko praktycznie wrocilo do normy, a teraz znowu beda doly, bo pewnie za wiele godzin wszystko byly o.k.
Pozytywne aspekty dzisiejszego dnia:
+ spotkanie z Anna
+ piekny zachod slonca okolo 17.30 nad moim miastem, az milo bylo popatrzyc.
Ide sobie cos zrobic jesc.
|