19:14 / 13.03.2002 link komentarz (0) | perypeti uniwersyteckich ciąg dalszy (fragmenty wybrane,0):
ja(składając podania na rece sekretarki,0): dzień dobry! chciałbym złożyć podania do doktora Tabora.
sekretarka (wrzeszczy,0): nazwisko!
ja: ........ ( przykro mi cenię sobie anonimowośc póki co,0)
ona: został Pan skreślony 11 lutego i minął termin odwołania od tej decyzji
ja: mimo wszystko chciałbym aby te podania trafiły do doktora Tabora
ona: co? aż trzy? zrób Pan to na jednej kartce
ja: ale to są trzy różne sprawy
ona (nie czytając wcześniej podań,0): nie, to jest jedna sprawa
ja: nie, to jest jedna osoba i trzy różne sprawy
ona (czyta na głos podania i komentuje,0): to się nie nadaje!!!
ja: z całym szacunkiem ale o ile wiem Pani jest sekretarką a podania są zaadresowane do doktora Tabora i chciałbym żeby to on zdecydował o ich zasadności
ona: ale czemu to jest na trzech kartkach?
ja: a czy to jest jakis problem?
ona: nie
ja (wchodząc jej w słowo,0): no własnie...
potem kontynujemy tą burzliwą dyskusję, kończy się na tym ze mówię: - To ja panią utrzymuję z czesnego i pracuje pani dla mnie więc proszę mi pomóc i nie zabierać mojego cennego czasu. muszę wracać do swojej pracy! Ona zamyka się i obsługuje mnie jak w mięsnym w PRL - u.
ląduję u doktora T.
on: pieniążki są najważniejsze...
(podlicza mnie,0)
on: w sumie cztery tysiące
ja: dławię się
on:decyzja za dwa tygodnie
ja:pieniążki są najważniejsze?
on: tak
ja: myślałem że to uniwersytet a to zwykły bazar...
on: (robi duże oczy i widzi moją dupę,0)
drzwi: jeb!!!
nie będe już studentem uniwersytetu kurwa jego mać warszawskiego, trzy lata w pizde
przepraszam za wulgaryzmy, nie użyłem ich na 'salonach' uniwersyt(f,0)eckich, ulżyłem sobie teraz... |