23:54 / 17.03.2002 link komentarz (9) | Grzebalam dzisiaj w smieciach. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie nowy dzien...
Wracalam ze sklepu, mialam juz parkowac pod domem, kiedy to zauwazylam jakiegos dziada w moim smietniku. Tj. nie wiedzialam czy dziad czy nie, bo mialo to to na sobie wielki czarny sweter z kapturem, odwrocone bylo tylem. Dziad mial na sobie przykrotkie spodnie, skarpetki z napisem "I like Tennis" i moje stare czerwone lakierki. Dziad okazal sie baba, i to, gwoli scisloci, moja mama. Podjechalam, wyszlam z smochodu i pytam, co tez ona wyprawia, grzebiac w smietniku i ubrana w tak dziwny sposob. Ona mi na to, szeptem prawie: ciiiiiichooo, zeby sasiedzi nie zobaczyli, ze to ja grzebie w smieciach.
Ja: no, ale po co wlasnie grzebiesz?
Mama: wywalilam czek na 200 dolarow. Tydzien temu go wywalilam, pewnie juz zabrali.
Zdecydowalysmy przytachac caly kontener do domu, zeby sie nie rzucac za bardzo w oczy. 5 workow rozkladajacych sie i, co za tym idzie, cuchnacych artykulow znalazlo sie w przedpokoju na stercie gazet. Przewalismy tone skorek od bananow, kartofli, gazet, pudelek od jogurtow, petow (fuuu,0). Mama pochlipuje (to mialo byc na ta nowa torebke z Searsaaaaa!!! ,0), ja trace powoli cierpliwosc, zapach doprowadza mnie do torsji. Czek sie znalazl. W szufladzie kuchennej...Niech no jeszcze raz mi wypomni, ze nie zgasilam telewizora, albo ze rozgotowalam kluski. Juz ja jej przypomne! |