19:55 / 14.06.2001 link komentarz (5) | Jose Rodriguez Montoya zmęczony, ale szcześliwy, że dotrwał do wieczora zapiął białą koszulę pedantycznie aż pod samą szyję. Sprawdził, czy kołnierzyk też zapięty. Wyrównał wszystkie fałdki i położył się równiutko na podłodze, na podłodze starej jak jak jego rodzina. Położył się równiutko, nogi razem, ręce wzdłuż tułowia, twarz w sufit. Powoli zamknął oczy i szepnął: - A teraz umrę.
I umarł. Umarł z nadzieją na zmartwychwstanie następnego dnia. Dnia, w którym znów zobaczy 2 Słońca Nad Kadyksem |