20:14 / 07.04.2002 link komentarz (4) | Walka z Czasem...
...z góry i od zawsze skazana na porażkę. Są zrywy , gdy wydaje mi się... że Go zatrzymałem, że wygrywam. Aby za chwile usłyszeć Jego szyderczy śmiech..
W dzieciństwie wlókł się okrutnie – oszczędzał beztrosko roześmianą twarz. W miarę dorastania, pokazywał swoja przewagę – dziś jest triumfatorem.
Wypomina każdą głupio stracona chwilę, przechlapany rok. Wie też, że będzie jeszcze niejeden – i za pięć lat głosniej będzie się naigrawał...
Nic sobie nie robi z faktu, że Ja walczę dalej – że się nie poddam mimo widma niedalekiej klęski. Wie dobrze, że nie wystarczy wiadro na łzy, które wyleje na mecie tego wyścigu.
Nadeszła wiosna – uderza wspomnienie z dzieciństwa, świeży zapach trawy, kwiatów, słońca. Słyszę swój śmiech sprzed lat... Teraz nadeszła mimochodem jakby, niezauważenie.
Czas....
Wielu nie zdaje sobie z niego sprawy. Przegrywają już na starcie. Ja też przegram, ale z pełna świadomością klęski. Czasem IM zazdroszczę...
Jest jeszcze Miłość - dla niej warto powalczyć . Z narożnika pokoju doszedł do mnie chichot Czasu. Miał kształt hieny, która cierpliwie czeka na wykrwawienie się ofiary. Bo tez wie, że warto....
.xxx.
Dialogi będą niebawem - kolejne części.
Wczoraj w pociągu spotkałem normalnego człowieka. Ciekawe co teraz robi... cieszy się niedzielą/ spędza czas z rodziną... może z zapartym tchem śledzi jakiś reality show w TV? Nieważne – na pewno jest szczęśliwy. Życzę mu tego z całego serca – Ja, wczorajszy małomówny i zamknięty , zmęczony i niechętny, z nieodłącznym papierosem w ustach – współpasażer.
|