06:35 / 11.04.2002 link komentarz (10) | Jose od dawna nie zmartwychwstał tak niezachwianie, tak pewnie, tak wzruszająco beztrosko. Tak zmartwychwstał czując jeszcze zapach Marii Luisy Ramirez. Jose zmartwychwstał dopiero co w zgniecionej przestrzeni porannego Kadyksu, gdy Maria Luisa odezwala sie z La Paz.
- Zaluje - przekazywala z La Paz - Zaluje.
- Czego zalujesz, Mario Luiso - zapytal Jose, bo nie mogl sie domyslic, czego zaluje Maria Luisa w La Paz.
- Zaluje obietnicy - przekazywala - Zaluje wlasciwie braku obietnicy. Pamietasz? Chciales cos obiecac Jose, Pamietasz? Nie pozwolilam i teraz nie mam nic. Nawet obietnicy.
- Nie pamietam - powiedzial Jose, bo rzeczywiscie mial klopoty z pamiecia tuz po zmartwychwastaniu.
- Widzisz, nawet nie mam Twojej pamieci, pamieci obietnicy.
- Za to masz niepamiec - troche zbyt brutalnie wyszeptal Jose, wyszeptal do siebie.
I nie wiedzial, czy Maria Luisa uslyszala szept w La Paz.
|