mariposa // odwiedzony 216894 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (611 sztuk)
06:26 / 19.04.2002
link
komentarz (11)
Bylo...eh jakos. Przez caly czas myslalam o tym, ze musze sie ruszyc, co zrobic, cos powiedziec, coby wszystko zmienilo, lub chociaz wyjasnilo. W rezultacie siedzialam, "dzien sznurowal mi usta", zachowywalam sie jak nie ja. Szukalam odpowiednich slow, bylo nienaturalnie, nie tak jak trzeba. Postawilam jakas sciane, po jednej stronie on, po drugiej ja gadajaca do siebie: teraz, nie, dawaj, stoj, powiedz, zamknij sie. Z moich ust wychodzily jakies piramidalne bzdury, siedzialam z mina srajacego kota, wielki mi psiakrew dylemat. To nie w moim stylu, chcialabym tak konkretnie, jak czlowiek z czlowiekiem. Ale to jest jak filozofia...slepy czlowiek w ciemnym pokoju szukajacy czarnego kapelusza, ktory nie istnieje. I o. Nie moge byc az tak gleboko, skoro strach wciaz wygrywa. I chyba nie chce go juz widziec. Jak nie stac mnie na zakupy, to omijam sklep. Poza tym moja samoocena spadla do minus 7 albo jeszcze nizej. W dniu dzisiejszym chcialam zostawic siebie w tyle i pobyc kims innym. Wszystko bylo nie tak, mowilam nie to co trzeba, wlosy mialam jak kupa smiecia, nie bylo we mnie nic. Maszynka od niemyslenia. Ktos, kto ma na mnie taki efekt, nie moze byc dla mnie dobry. Zegnaj.
Baj. Si ju. Koniec.