18:44 / 09.05.2002 link komentarz (2) | Dziwny dzien. Poczatek dnia na luzie. Szkola, 2 godziny w basenie z jedna z kolezanek i w ogole mistrz. Wyplywalam sie za wszystkie czasy, czuje miesnie, a jutro poprawka z rozrywki. Pozniej podroz na rowerze do kosmetyczki, smaru smaru i do domu. Eee? ale gdzie moj kolczyk do nosa? Ok, wracam sie i BUM. Oczywiscie troche za szybka jazda nie jest za bezpieczna na chodnikach, gdzie ludzie nie chca zejsc z drogi. No coz, pierwszy taki wypadek w moim zyciu. Przelecialam troche przez rower. Lewa noga wyglada jak Hiroshima po zrzuceniu bomby, ale bedzie dobrze. Postanowilam, ze i tak musze odebrac kolczyk i tak sie stalo. Powrot do domu i komentarz ojca mnie 'rozbawily'.
Ojciec: co Ty zrobilas? widzisz ze przerzutki mozesz tak zniszczyc? wiesz ile ten rower kosztowal?
Ja: Tak, tato, czuje sie dobrze, tylko cholernie boli mnie lewa noga, dzieki za troske.
On: e? jak sie jezdzi jak wariat to tak sie robi, lepiej z deski przerzuc sie na BMXa.
(Moze to nie jest taki zly pomysl?,0)
Pozniej chcialam sie dowiedziec jak komus matura poszla, no i zadzwonilam. 'Nie, nie ma, pojechal do E.'
'Aha....(zaklopotanie?,0)'. Dzwonie do tego kogos, wiesz o kim mowie... i zdawkowe odpowiedzi doprowadzily mnie do szalu. Martwie sie, trzymam kciuki i w ogole a pozniej nic. Znowu troche sie przejechalam na nastepnej osobie. Tak to jest 'zaufac'. |