03:45 / 16.06.2002 link komentarz (4) | był sobie upojny,parny czerwcowy dzień...powoli zmieniając się w chłodną,zdystansowaną noc-upierdolił--po kolei--każde,co żywsze marzenia...
westchnęła sobie,przytłoczona tymże malika---a potem nad brzegiem wisły usiadła i płakała...
ale tylko chwilkę(jako,że malika-dura est!,0)
no i załzawionymi oczy ciężko jest filować na grożnie opóznionego w rozwoju społecznym-kundla:,0) |