malika // odwiedzony 19690 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (41 sztuk)
15:09 / 06.12.2002
link
komentarz (2)
obiecanki-macanki
a głupiemu stoi:,0)...

to taka trawestacja moich zdolnych do nieprzytomności kolegów...

swoją drogą--raz na miesiąc wpis to nie tak tragicznie...jak ktoś by chciał więcej poczytać--zapraszam na karaloosh.blog.pl:,0)

mam taki sentyment do nlog.pl,że nie mogę tu czasem nie zajrzeć:,0)

Hey-Cisza,ja i czas...słucham.jest 15.06 a ja piję kawkę,słucham muzyki,czytam wojaczka i udaję przed samą sobą iż jest wczesny ranek---całkiem nieźle mi ta ściema wychodzi:,0)
czuję się bosko:,0)---jeszcze tyle dnia przede mną...kupiłam Bezikowskiemu "Regulamin tłoczni win"Irvinga.dopiero później niestety zauważyłam że jest w sprzedaży książka,która chyba byłaby bardziej odpowiednia--"Pamiętniki hakerów":,0)
ale święta idą...ludzie jeszcze książki kupują--w księgarni był tłok...aż się zdziwiłam.
11:20 / 06.11.2002
link
komentarz (0)
szanowni państwo!
na moje spierzchnięte wargi nie pomaga nawet cud-miód z oriflame'u!!!(za bagatela ponad 20 zeta!,0)grrrrr...

spanie od godziny 18.00 do 4.00 nad ranem(zupełnie niezamierzone:,0)--jest delikatnie mówiąąc ni w p... ni w oko:,0)-jeden plus-nie trzeba sie było od nowa ubierać,żeby wyjść z Pindą na spacer:,0)

poza tym-kaaaaawaaaaaa---hallelujah!!!!!!!!!!!!!!błogosławieni niech będą ci,którzy ją do polski sprowadzili!
błogosławiona niech będzie solidarność,za sprawą której-polska została otwarta na oścież dla exporterów towarów wszelkiej maści-dostępnych do tej pory za dewizy po pewexach:,0)dla nielicznych...

dzisiaj w ogóle-niech wszystko będzie błogosławione.
!
po nocy nabrzmiałej snami---mam poczucie nadsiły:,0)-wiem,że będzie ono malało proporcjonalnie do wzbierania spraw "do załatwienia"-ale niech mam ten kawałeczek czasu -szczęśliwie tylko dla mnie:,0),0),0),0)

14:19 / 03.11.2002
link
komentarz (1)
co tu się dzieje???
03:33 / 14.09.2002
link
komentarz (0)
nie pisałam od 4 sierpnia a i tak jeszcze mi nlog nie zginął....ale jaja!
:,0)
01:58 / 05.08.2002
link
komentarz (0)
jako,że dziś jest taki dzień(jeden z nielicznych,0),w którym wszystko wydaje się możliwe do zrealizowania i ziszczenia----nie chcę tego psuć za pomocą słów...po prostu tu-na łonie nloga-pomilczę sobie o tym z rozkoszą...
03:37 / 03.08.2002
link
komentarz (0)
"jesteś moją afryyyyyykąąąąąąą,aaaaafryyyyykąaąąa..."
:,0) :,0) :,0)
śpiewające fortepiany i basetle...po skunie wszystko śpiewa:,0)
howgh!!!
01:11 / 25.07.2002
link
komentarz (1)
swietnie się dziś bawiłam z mama--która przyjechała,by zostać z psem-podczas naszej nieobecności.mieliśmy 3 sierpnia wylecieć do dublina-w podróż wymarzoną i wyczekiwaną...rezerwacje zrobione,przewodniki przeryte na wszelkie możliwe sposoby---a on---cholera!!!atak wyrostka,operacja wczoraj o 22....wszystko wzięło w łeb.wszystkie plany...ok 1,5 tygodnia w szpitalu,zdejmowanie szwów,opatrunki,dieta,zakaz ruchu...:0qrde!!!się trochę zirytowałam,że taka złośliwość losu---ale cieszę się,że to się nie zdarzyło np w samolocie albo w pierwszy dzień pobytu tam...a tak---co się odwlecze-to nie uciecze:,0)
zaciągnęłam mamę do planetarium,do knajpy na scrrabble i piwko,karaoke już nie miała siły zaliczyć--hehehe...nie przywykła do tylu wrażeń na raz:,0),0)
17:28 / 20.07.2002
link
komentarz (0)
tak się wczoraj serdecznie uśmiałam!!!...halo,halo!.......----ale "serdecznie"to już chyba słowo retro...---niechaj więc będzie dziś retro:,0)
a wczoraj byłam na bilardzie z misiuńciem i madzią.
i kiedy madzia miała rozbić piramidkę--3 razy pod rząd jej biała bila skręcila nie dotykając innych,a potem(jako,że pozwoliłam jej rozbijac do skutku:,0)2 razy przeskoczyła piramidę-lądując na podlodze:,0),0),0)jakoś nie mogłam nie kulnąć się ze śmiechu...w ogóle było extra-świetnie się wszyscy bawiliśmy...furorę zrobilo także moje niewinne powiedzenie(gdy nie mogłam sięgnąć nijak do bili na tym wielkim stole,0)"jestem kurwa za krótka!"potem się jeszcze madzi wypsnęło"bo ja jestem kurwa chuda"---i można się domyślić jaka się potem pojawila lawina "kurwowych przypadłości":,0)
już nie pamiętam,kiedy ostatnio tak szczerze płakałam ze śmiechu!:,0)było mi to nadzwyczaj już potrzebne...
18:49 / 18.07.2002
link
komentarz (1)
ale jestem blondyna!!!!!!!!!!:,0)
ktoś mi przestawił wielkość tekstu na kompie-a ja myślałam,że to na nlogu zmienili wielkość czcionki:,0),0),0)hehehehe!respect!:,0)
12:49 / 18.07.2002
link
komentarz (0)
a jeszcze mi sie przypomniało-jak mnie przedwczoraj kolega powitał:,0)---cześć--kto rano wstaje,temu pan bóg daje---w dupę...:,0),0),0)urocze podejście do tematyki filozoficznej,hehehe...
12:26 / 18.07.2002
link
komentarz (0)
tak mi się dziś od rana jakoś zrobiło...markotno-sentymentalnie:,0)...może dlatego,że siedzę sobie przy pachnącej kawce i słucham starego dobrego małżeństwa?...hehehe-to zaiste możliwe...
i tak na własne kopyto sobie dziś czas układam-w zamyśle oczywiście mając wciąż--żeby się przypadkiem nie zmęczyć:,0)i będę dziś dużo czytać--tak postanowiłam.a co?!!!nie stać?!...:,0)
w snu manowce zabrnąwszy --dowiedziałam się,że do twarzy mi w czerwonych kapeluszach:,0)a do ciała--w zielonych sukienkach---a połączenie tych zestawów daje interesujący efekt:,0)
02:52 / 17.07.2002
link
komentarz (1)
tak sobie spokojnie siedzę---i nad swym życiem sie biedzę...ale to już było?...maybe...to będzie jeszcze raz.
misiuńcio pojechał sobie w pizdu--jutro przywiezie do domu resztę swoich gratów--co pewnie znaczy,że dwa razy tyle,co dotychczas:,0)już ledwie się upychamy w tym skąposzczęcie meblowym:,0)
od chyba trzech miesiecy istnieje pomysł,aby wyrąbać do piwnicy to,co mamy--kupić za to regał do sufitu(skąd tyyyyyle ksiąg?!,0)jakiś sprzęt z masa szuflad na wszelkie pierdoły;cos poupychać w jakichś przyzwoitych kartonach i segregatorach itp...na razie spełza na pomyśle jedynie,bo gdy sie już uda zsynchronizować i wyskoczyć na łapucapu do sklepu-zawsze się okazuje,że albo nam nie pasuje,albo za krótkie,albo kolor nie gra albo jest wyszczerbiony beznadziejnie a farba schodzi przy lada potarciu:,0)jak mawia moja babcia:"jak nie urok,to sraczka-lub co gorsza srebrne wesele":,0)
pewnie i tak w końcu wylądujemy w ikei i bedzie u nas jak w 3/4 polskich domów:,0)
najwazniejszy news(tzn.dla mnie ofkurs:,0)-----pierwsza połowa sierpnia-jedziemy do Irlandii...właściwie to lecimy;jutro rezerwacja biletów....strasznie drogie to qrestwo-ale busem i promem podróżuje sie ponad półtorej doby...a nam zależy na czasie...niestety o sporą kwotę ubożeje w tym obliczu budżet do "rozpimpolenia":(
ale ---- puby i pubiki---szykujcie swe guinessowe przestworza!!!
a tak w ogóle-to jestem sama i mam nowy nałóg...nie mogę się oderwać przez ostatnie parę dni od plansz scrabble!!!no nie mogę po prostu...dziś też nocka z głowy:,0)muszę się odegrać,bo te stare wygi na cronixie robiły mnie dziś w niezłe bambuko:,0),0)
14:21 / 16.07.2002
link
komentarz (0)
a co tu takie duże literki!???...:,0),0)
starczy się hibernować na chwilę--i prosze bardzo:,0)...
12:48 / 10.07.2002
link
komentarz (0)
uhoooooo!znowu nlog lata!!!!:,0)
jadę zaraz z całym moim inwentarzem(czyli z psem i misiuńciem:,0)nad jezioro...będę się opalać-bom blada i się kąpać-bom pływania spragniona!!!czy pies również-to się okaże...on musi mieć wyjątkowy nastrój,żeby zamoczyć coś więcej niżli tylko pęcinki:,0),0)
02:22 / 03.07.2002
link
komentarz (2)
ło jezu...---to była jeszcze większa porażka niż poprzednio:((
a jutro jadę na caaaaałe 3 dni do mamy i będę znowu pożerać,pożerać,pożerać--całe pokłady pychotek:,0)wrócę kwadratowa--ale w toruniu sobie szybciutko z tego nadmiaru zjadę:,0)wszak na zupkach chińskich i sałatce z pomidorów jeszcze nikt nie przytył:,0)
gekonisko dziś-stęsknione-zadryndało...jak się wyraził:pozwól mi cię tylko zobaczyć w ten weekend...nie powiem---to było słodkie...cholera,ale baby są próżne jednak...
dziś miałam kolejną jazde i przy oszałamiającej prędkości 80 km/h niemal staranowałam pieszego...ale wyskoczył cholernie znienacka--i nawet mojemu stricto opanowanemu instruktorowi --włos się zjeżył-a emocje skropliły na poszerzonym czole...udało się jednak go ominąć--choć niewielkim łukiem...będzie miał gówniarz nauczkę,że nagle się z krzaków nie wyskakuje!!---a może on usiłował popełnić samobójstwo?:,0)---hehehe--mógł wybrać pociąg--nie ma jak skręcić na prostej:,0)...
02:51 / 25.06.2002
link
komentarz (0)
a rankiem skikam do nowej roboty---właściwie dopiero rankiem także dowiem się o co chodzi:,0)---ech te rozmowy kwalifikacyjne-----na których wszystko wyciągną,niczego nie pisną o temacie właściwym:,0)...
05:16 / 23.06.2002
link
komentarz (0)
i tylko MÓJ---
białym prążkiem podpisany
na różu skóry
bestsellerze...

jakoś sie nie nuży
04:58 / 23.06.2002
link
komentarz (0)
z dalszych nocnych lektur...

miałam kiedyś "przyjaciółkę"...(nie cierpię tego określenia,bo mi się niedobrze kojarzy --z kumoterstwem jakim...,0)

że się tak wyrażę---nasza "przyjażń"wygasła...tzn.wygasała sobie dłuższy czas---ja tylko pewnego dnia powiedziałam:dość!to jest już koniec...nie da się ciągnąć za daleko wozu bez kół,zarywającego się pod zbyt wielkimi
balastami(który właściwie ma się ochotę już tylko porzucić gdzieś w ciemnym kącie i się dłużej nie użerać--pomimo pamięci,że kiedyś dobrze nam służył i był naszym ulubionym...,0)!
tak więc-porzuciłam go w momencie absolutnego opadu krzywej i wewnętrznego przekonania o bezowocności dalszego ciągnienia...

moja "przyjaciółka"-na odmianę---wydała się niewymownie zdziwiona i zdruzgotana moją postawą...cóż---niektórzy ludzie wykazują ściślejsze przywiązanie do starych rupieci niż ja...i wolą ciągać za sobą kadłubek niż zatroszczyć się o sprzęt lepszej jakości(z lenistwa?z obaw?z bezwolności?...?...,0)

w każdym razie-jako,że ucinam toksyczne związki dość radykalnie--zostałam oskarżona o znieczulicę,bezduszność,chory egoizm itp.wróżono mi także,iż z podobną postawą --zostanę na świecie sama jak amputowany kciuk;i takie tam jeszcze inne...

dziś w szpargałach znalazłam list od tejże osoby i co przeczytałam?(--no-oprócz oczywiście wszelkich zaklinań bym jeszcze raz pomyślała i nie grzebała starych dobrych wspomnień...,0)
otóż zdanie:"i wierzę,że z każdej dobrej drogi można zbłądzić,a z każdej złej drogi można zawrócić."
i zgadzam się z tym...
wybrałam dobrze i jakoś kwitnie u mnie odtąd interpersonalne porozumienie---wszelkiej maści...
a ona zachlewa się i zagnębia innych--naiwnychod których jest uzależniona i których na siłę stara się do siebie przytwierdzić!...
04:35 / 23.06.2002
link
komentarz (0)
PLINIUSZ MŁODSZY:"śmierć tych,którzy tworzą dzieła nieśmiertelne,zawsze jest przedwczesna"

jak literatura będzie się w przyszłości miała do twórczości elektronicznej?:,0)-naszło mnie takie pytanko,kiedy czytam już chyba z tysięczny wpis blogowego pochodzenia---wcale niegłupi---powiem więcej---mógłby śmiało pretendować do miana"uniwersalnego"...i dawać ludziom do myślenia,przez długi długi czas...blogowanie jest już dość nagminne.mnóstwo tu wszelkiego śmieciarstwa,szeroko rozumianej grafomanii i bełkotów niewyżytych i niedowartościowanych ---ale z drugiej strony--zawiera się tu również spora doza dokumentalnej pasji,cynicznego lub po prostu wesołego(wiem,że to niepopularny zwrot:,0)oglądu świata...taka nowoczesna odmiana literatury...może przyjdzie czas,że jakiś blog wejdzie do kanonu lektur obowiązkowych w szkołach?!--poniosło mnie futurystycznie?:,0)...
00:35 / 23.06.2002
link
komentarz (2)
siedzę nad miską pełną po brzegi-wspomnień...może dla kogoś dziwnym się wyda,że nad miską---ale w tej chwili akurat ten sprzęt robi u mnie za album fotograficzny:,0)--od wielu tygodni obiecuję sobie zakup porządnego albumu(a raczej wielu porządnych:,0)...
i tak patrzę---i oczom nie wierzę--ile się tego nazbierało...a żyję dopiero ćwierć wieku na tym padole łez...MOJEGO nie ma--poszedł ze znajomymi na koncert...mogłam zatem bez żenady wyjąć z lamusa także fotki moich ex:,0)...zawsze pozostaje sentyment...miałam szczęście do mężczyzn i miałam szczęście do rozstań!oczywiście-każde było na swój sposób bolesne--ale obywało się dotąd bez dramatów i szopek...
i inne zdjątka---jeny!!!--kupa super chwil za nami...i kupa mniej przyjemnych...
to niesamowite-jaką siłę ma przeszłość zamknięta(zaklęta,0)w klatkach kadrów...!i jakie przejęcie i przenikliwe emocje przywołuje!...
ech!--jak sobie pomyślę,że przeważająca większość tych obrazków zniknęłaby w czeluściach ułomnej pamięci---
hallelujah---klisza foto...
siedzę i się śmieję nad masą papieru albo mocniej się zaciągam papierosem i wzdycham---pies gapi się na mnie z dezaprobatą:,0)--durne,nieświadome rzeczywistości bydlę...kochane,wierne oczy--które widzą tylko tu i teraz...
21:23 / 22.06.2002
link
komentarz (0)
uffffffff!posprzątane!...--->co ja chrzanię!?...--wycyckane wsio na glanc!na trochę znowu spokój--ale na jak długo,przy długowłosym,czarnym jak smoła,psie?:,0)i psach--"dochodzących"-czyli kundlu bobiku i bernardynie igorze:,0)a dochodzą często,gęsto...hahaha--bez podtextów...
czuję,że dziś nocą będę miała wizytę.wizytę natchnienia--może okruchy po tejże wizycie(wizytacji?:,0)--tu strzepnę?...
12:42 / 22.06.2002
link
komentarz (1)
dzień sie nieżle rozpoczął...wstałam średnio-wcześnie...dziś odczuwam nieprzemożną ochotę zrobienia w domu porządku absolutnego:,0)zdarza mi się taka chęć około 3 razy w roku--i good--bo wówczas załatwiam wszelkie zastałe i zastygnięte braki od ostatniego razu:,0),0)teraz tylko zaparzę sobie kawusię,zeżrę pączusia,pójdę po papieroski i mogę zaczynać...
wczoraj wieczorem,kiedy pikowałam moje ziołowe rozsady ze skrzynki do pojedynczych donic glinianych--zdecydowałam,że pójdę dziś na wieczorny koncert justyny steczkowskiej...nie jestem co prawda entuzjastką--ale paląco ciekawi mnie---jaka jest "na żywo"?!...a browarek można spić przy każdym rodzaju muzyki:,0)---co najwyżej szybko się go kończy:,0),0)
20:21 / 20.06.2002
link
komentarz (0)

SONDA
ta strona jest?...

za pomarańczowa
w sam raz pomarańczowa
za mało pomarańczowa
nie mam zdania

18:20 / 20.06.2002
link
komentarz (0)
to takie---uwłaczające ludzkiej godności i tożsamości przy okazji...znowu jestem zmuszona szukać nowej pracy,ponieważ dziś zdecydowałam się zwolnić z dotychczasowej...natychmiast po tym,jak dowiedziałam się,iż oferowane przez naszą firmę produkty(z przyzwoitości nie wspomnę jej nazwy-jako,że stara się w niej zarobić na życie masa w porzo ludzi,0)-nie są bynajmniej takie,jakimi się je przedstawia.wyraziłam się tak łagodnie---z wrodzonej subtelności:,0)
nie chcę brnąć w szczegóły-bo to bez sensu.
faktem pozostaje niesmak i konieczność wyruszenia w miasto z plikiem równie trywialnych cv...
o jezu!jak ja tego nie cierpię!i durnych tzw."rozmów kwalifikacyjnych"---które raczej eliminacjami nazywać by wypadało...
no ale może w międzyczasie uda mi się w zamian skończyć kurs na prawko?:,0)nie ma tego złego---podtrzymuje mnie na duchu MÓJ...
03:45 / 16.06.2002
link
komentarz (4)
był sobie upojny,parny czerwcowy dzień...powoli zmieniając się w chłodną,zdystansowaną noc-upierdolił--po kolei--każde,co żywsze marzenia...
westchnęła sobie,przytłoczona tymże malika---a potem nad brzegiem wisły usiadła i płakała...
ale tylko chwilkę(jako,że malika-dura est!,0)
no i załzawionymi oczy ciężko jest filować na grożnie opóznionego w rozwoju społecznym-kundla:,0)
02:36 / 16.06.2002
link
komentarz (2)
ha---siedzę i się nad swym życiem biedzę...:,0)
a jutro(a właściwie dziś/MÓJ uczy mnie precyzji,przez co nieraz zwariować można:,0)/,0)jest WOLNE!
i jadę do mamuńci---i będę dwa dni konsumować,konsumować--specyjały:,0)
tylko nie wiem czy mój żołądek jeszcze pamięta,jak się trawi normalne żarełko!:,0)
08:43 / 14.06.2002
link
komentarz (1)
w sumie-to teraz chętnie bym się położyła-ale już się nie opłaca...do roboty dopiero na 14.ale obiecałam MOJEMU,że kupię sobie dziś porządną kurtkę przeciwdeszczową.bo jemu leży na sercu moje (codzienne od tygodnia mniej więcej,0)biadolenie-że niewygodnie mi się pracuje-łażąc w "szmaciance",trzymając pod pachą teczkę z papierzyskami(ach---gdyby tak--siatkę z papierówkami!...mmmmmmmm,0)a w drugiej dzierżąc parasol-co by nie zniszczyć misternej konstrukcji własnej fryzury/jak mawia moja babcia--"gapowego gniazda...:,0)/a że leje od tygodnia--ślę mu upierdliwe smsy z doniesieniami atmosferycznymi...
tak więc już wczoraj nie wytrzymał psychicznie i zagroził,że jak se nie kupię "kapoku":,0)--->to ON pójdzie do pierwszego lepszego sklepu i nabędzie kilka sukienek(a resztę moich ciuchów rozda biednym!,0)
jest to dla mnie wystarczająca mobilizacja--bo nie cierpię sukienek a ON doskonale o tym wie i na bezczela wykorzystuje moją słabość:,0),0)
zatem za jakieś 3 godziny czeka mnie zesłanie do sklepów odzieżowych i katorga wyboru kolejnego ciucha...piszę o tym,jak o torturze celowo-ponieważ każda wizyta w sklepie tego typu jest jedną wielką nerwówką,z racji mego wrodzonego niezdecydowania i poszukiwania niedosiężnego ideału:,0),0)
nie kładę się więc-tylko udaję się do kuchni,by zaparzyć kawuńcię,na właściwą porę której czekałam całą noc!:,0)
a ON sobie w najlepsze ziuzia i nawet nie ma pojęcia,że prowadzę ten nlog!:,0)buahahaha!...

to dziwne-ale zazwyczaj po absolutnie zarwanej nocy mam więcej energii i elan vital niż kiedykolwiek indziej:,0)
08:19 / 14.06.2002
link
komentarz (0)
cholera---od paru dobrych godzin sama się błąkam po stronach nloga...już i jeszcze wszyscy śpią:,0)
a mnie sie tylko przypomniało,że odkąd postanowiłam coś "ruszyć"we własnym związku--jest stanowczo lepiej...nawet rozmawiać zaczęliśmy konkretniej:,0)
ON w akcie desperacji(?,0)--->napisał do mnie maila...nic dziwnego?hmmmm...może i nie-gdyby nie drobnostka---ja w tym momencie siedziałam 5 metrów od niego...ale to jedynie jeden szczegół naszych powikłanych i (może niepotrzebnie...,0)skomplikowanych-dróg do siebie nawzajem...i tak sięgam pamięcią wciąż dalej i dalej---i dochodzę do jednoznacznego wniosku,że jesteśmy jedną z najdziwaczniejszych par-jakie kiedykolwiek widziałam,i o których słyszałam...moja "od serca"-pamiętam jak dziś-otworzyła japę do podłogi,kiedy któregoś kolejnego dnia zdarzyło się jej nas obudzić i odkrywała za każdym razem,że ja śpię w łóżku,a ON na materacu w małym pokoju...i nijak nie mogło do niej dotrzeć,że ani się nie kłócimy,ani nie mamy kryzysu,ani nawet się nie posprzeczaliśmy:,0)po prostu od czasu do czasu sypiamy oddzielnie-po to,by się na maxa rozwalić bezkarnie w pościeli-by wierzgać do woli;by nie potrzebować zważać na ciało i wygodę tego drugiego...no i --- chrapać do upadłego:,0),0)oprócz mojej "od serca"-w takich przypadkach-równie zdezorientowany jest nasz pies:,0),0)

taka mała konkluzja po dłuuuugiej,bezsennej nocy.-bezsennej po coś...
06:51 / 14.06.2002
link
komentarz (0)
noc się kiedyś kończy...
więc chodżmy-zanim zgarną nas...:,0)

swobodna przeróbka megahitu piaska:,0)odebrałam zdjęcia zrobione na pikniku firmowym...są bardzo wyrażne,ładne i zabawne-ofkurs:,0)

chociaż-MÓJ jakby nie podzielał mojego entuzjazmu-je oglądając:,0),0)

gekonek wysłał mi dziś smsa o boskiej treści
"czy nie mam żadnej szansy aby zmienić twe zdanie związane z naszą rozmową dotyczącą nas???"

ja na to:"wiesz?jestem długodystansową jaszczurką.ale z chęcią zostanę twoim najlepszym kolegą:,0)"

odpisał tylko-ty jednak jesteś NIESAMOWITA!

nie można go nie lubić...istnieją tacy ludzie,których się po prostu NIE DA nie lubić!!!!
03:26 / 14.06.2002
link
komentarz (1)
zwykła sobie-takatam gadka na wieczornym chacie:
ON(po 5 minutach,0)-"przyjdż to pomaluję ci świat..."
JA:na żółto czy na niebiesko?:,0)
ON:jak chcesz--kościuszki 15/6---mam dobre wino...
ja po prostu oniemiałam!!!!!!!!!!!!!
02:49 / 13.06.2002
link
komentarz (5)
karaoke.taaaaaaaaka dziwna rozrywka....
a tyyyyyyyyle daje radochy!!!
dziś MÓJ tak jakoś dziwnie melancholijnie spojrzał na inną kobietę w moim skromnym towarzystwie...aż mi się głupio zrobiło,że ja tu tępię w sobie wszelkie "małpie myśli"-a ON śmie tak patrzeć...

"dziwny ten świat..."
18:37 / 12.06.2002
link
komentarz (2)
czy ktoś słyszał o detoxie blogowym?:,0),0)
03:30 / 11.06.2002
link
komentarz (2)
wszystkich dziś poustawiałam na właściwym im miejscu-czyli w bezpiecznej odległości ode mnie...jestem bardzo zadowolona.
wylądowałam dziś przypadkiem w jakimś slumsie...aż mi się po wyjściu łezka zakręciła w oku-gdy przywołałam sobie obrazek piątki zasmarkanych i wychudzonych szkrabów po środku tego burdelu...
15:14 / 10.06.2002
link
komentarz (0)
i po balandze...wyszły z nich wszystkich(znaczy się moich kolegów "po fachu",0)zwierzaki...gdzieś słyszałam kiedyś,że jeśli chce się człowieka lepiej poznać,trzeba go schlać...jest w tym dużo prawdy...zwątpiłam...już nie będzie tak samo.przedtem pracowałam i "się bratałam".teraz będę tylko pracować i zachowywać dystans...niektórym ludziom nie można pozwolić zbliżyć się...no i niech tak zostanie.
z gekonem przynajmniej wszystko wyjaśniłam.powiedziałam,że nie zamierzam zmienić swojego życia ani partnera.możemy się spotykać jedynie na stopie kumplowskiej-i ani trochę inaczej....było mu nieponosie-ale na szczęście wyrósł z cięcia się przez zawody:,0)stwierdził tylko ,że żałuje,bo nigdy dotąd nie spotkał kobiety,z którą tak dobrze by mu się rozmawiało,żartowało i która by mu się podobała w całokształcie...no cóż...taki lajf...mamy furę fotek i fajnych wspomnień.
a ja muszę od teraz zaprowadzić porządek i wszystkich "poustawiać"-wyznaczając im wyrażnie granice-które nie życzę sobie stanowczo,żeby przekraczali...dość tego.trochę szacunku i rozsądku!...od dziś właśnie.nie ma już miejsca na lubieżności pod przykrywką żartów!skończyła się i moja cierpliwość i przymykanie oczu na jawne chamstwo!
howgh!!!
00:51 / 10.06.2002
link
komentarz (1)
czasem w głęboką księżycową noc miewam złudzenie,że światło pada tylko i wyłącznie na mnie!...





a życie,proszę ciebie---jest jak polskie drogi:,0)
04:30 / 07.06.2002
link
komentarz (1)
cytat z biografii Hrabala:"powoli dojrzewa do poglądu,że każdy człowiek jest genialny,ale z reguły leży odłogiem."----
to się nazywa mieć różowe okulary z przyciemnioną szybką---jak kiedyś w filozoficznej zadumie po ntym piwku stwierdził mój zacny kolega:,0)
04:25 / 07.06.2002
link
komentarz (1)
a jakże---ćwiczę się w sztuce zwanej cierpliwość!i to twarda szkoła...często nie spodziewamy się tego,na co nam przychodzi się narażać i natykać...ludzie w swej pomysłowości i stopniu ześwirowacenia są wciąż i wciąż i wciąż -zaskakująco aktywni:,0)
trafiłam do pana ,który od razu po otwarciu drzwi powiedział:"o boże!-ale pani ma zajebiste włosy!"-to był ze wszech miar dokładny cytat:,0),0)
potem:pan do swego nieletniego syna:"no rusz się i podaj pani kieliszek koniaczku,sznurku!!!tylko wymyj szkło!no co się tak gapisz?jazda!"---to ostatnie,myślałam ,że do mnie,bo chyba dostałam wytrzeszczu:,0)
trzecia sytuacja..."proszę pani...my z mężem mamy tylko 3,5 tysiąca dochodu...pani sama powie---jak za to żyć?!!!"-->przysięgam,że w tym stwierdzeniu była niekłamana rozpacz...
JA:widziałam kopalnię po drodze...co się tu wydobywa?
PANI:rybka mi dziś zdechła...
JA:czy może węgiel brunatny?a może torf?wie pani--ja się na tym nie bardzo znam...
PANI:a pół roku dopiero ją miałam...

czasem nie wiem za bardzo,czy ludzie tak na serio-czy jaja sobie ze mnie stroją...
04:13 / 07.06.2002
link
komentarz (1)
a niech to jasny dunder!!!blog zablok(g,0)owany na amen...na szczęście nlog działa...jestem uzależniona od własnych i cudzych zapisków...
dziś mam dobry humor bo w robocie sie powiodło...i kumple mieli niezłe humory i ludzie jacyś jakby życzliwsi...a może tylko ja mam zwyżkę w biorytmie i mi się wydawało?:,0)
miałam dziś wybitnie wzmożone wydzielanie słów:,0)istne "słowotryski":,0)
gekonek już chyba zrozumiał...zresztą zwalnia się po sobotnio/niedzielnym "pikniku firmowym"...sprawa jakby samoistnie się rozładuje...
stwierdziłyśmy dziś z dorą,że powinni nam dawać dodatek za pracę w szkodliwych warunkach:,0)dwóch z naszych kolegów zachowuje się obscenicznie i są delikatnie mówiąc "namolni"...uciążliwi w każdym razie i znacznie naruszają naszą-kobiecą-strefe "osobista"...
na razie jeszcze poczekam z nazwaniem tego mianem "molestowania..."
04:17 / 06.06.2002
link
komentarz (2)
a ja dalej kultywuję moją taktykę lunatyka:,0)bo w tej chwili akurat -oczy prawie mi się zatrzaskują nad klawiaturą-ale nijak mi nie pasuje pójście spać przed trzecią:,0)to takie nienaturalne:,0),0)chyba jednak dam sobie dziś siana i jednak się położę...jutro nadrobie...
05:19 / 04.06.2002
link
komentarz (4)
malika spać nie może-malika chodzi o tej porze na spacery z psem...to dobry czas na spacer,jako że pies maliki jest bardzo niezsubordynowany(jeśli w pobliżu kręci się jeszcze jakiś przedstawiciel tego gatunku,0)a ciężko nie spotkać w dzień innego psa na starówce toruńskiej i na jej bulwarach...a nocą to i w spokoju można pogadać z drobnym żulikiem-i czasem nawet popić jakiejś 'cherry'--nie będąc ściganym ganiącym wzrokiem "porządnych ludzi"...a żulikowi micha się śmieje i nie może się często nadziwić:-a panienka się nie brzydzi?...pozostawiam to pytanie bez echa...
01:57 / 04.06.2002
link
komentarz (3)
dziś jest zasadniczo lepiej...między nami również...odkąd przestałam dwa tygodnie temu brać pigułki-wrócił taaaaaaaaaki apetyt na seks!:,0)poszłam dziś do dżajnekologa i poprosiłam tę uroczą kobietkę,żeby mi zmieniła na inne bo cilest wybitnie zredukował mój pociąg fizyczny i zepchnął go na bocznicę...a dziś pykaliśmy się praktycznie od rana do wieczora i wybitnie poprawiły się nam obojgu nastroje:,0)
jutro wracam do robotki-do moich gadzin...już się szczerze mówiąc-stęskniłam za tą bandą czubków:,0),0)
03:17 / 02.06.2002
link
komentarz (0)
wrócił z kina-ani słowa.poszłam się kąpać...leżę w wannie.wchodzi.myślałam,że chce się podzielić wrażeniami z filmu...cytuję:"rzygać mi się chce"...
cała rzeczywistość...wszechobecny naturalizm...zatem zahaczył jeszcze o jakąś knajpę...cholera!przecież wiem,że jego też męczy to nienaturalne napięcie w ostatnim czasie...dlaczego tak trudno po prostu siąść i pogadać o tym?!...
22:29 / 01.06.2002
link
komentarz (5)
mama powiedziała dziś przez telefon:nawet kiedy będziesz starą kobieta a mnie będzie dane do tego momentu dotrwać-możesz się spodziewać życzeń z okazji dnia dziecka"
mamy mają tę specyficzną cechę i nie potrafią jakoś obiektywnie spojrzeć na owoce swego życia...może dlatego,że dopóki mają świadomość posiadania "dziecka"-mają równocześnie poczucie trwania własnej tożsamości?...nie wiem-ale może odkryję tę tajemnicę w momencie "mania"własnej pociechy?:,0)

na to się co prawda nie zanosi...tym bardziej dzisiaj-kiedy ze zdruzgotaniem odkryłam,że mój mężczyzna mówi,iż gra w brydża na necie-a okazuje się,że zabawia się oglądaniem obrazków obrzydliwych,płaskich gołych bab.co się dziwić,że czuję niesmak?...
jestem tolerancyjna jeśli chodzi o takie sprawy,ale jakoś żle się poczułam z tym nagłym odkryciem...
ale mam dziś spleena!
mężczyzna poszedł na "azyl"do kina i zrobił obrażoną minę gdy stwierdziłam,że nie chce oglądać tego filmu.jakby do niego nie dotarło,że po prostu nie cierpię tego gatunku!
19:03 / 01.06.2002
link
komentarz (5)
nie chcę cię dotknąć
boję się
boję się twego bólu
chcę ci zostawić twą samotność
a swą obecność zmienić w czułość
jesteśmy inni
każde z nas
ma swoje tajemnice ciemne
kolczasty
dziki
suchy chwast
nadzieje nadaremne
spotkali się
któryś tam raz
śpiąca królewna ze ślepym królem
chcę dać ci to
co mogę dać
czule
czulej
najczulej


i tak kiedyś przysłał mi mailem ten prawdziwy (w naszej sytuacji ,0)text jonasza kofty...
i prawdą jest,że przeżywamy kryzys i że w tej chwili ---więcej chwastów niż czegokolwiek innego...nie jestem osłem...osty nie są moim przysmakiem...jeśli szybko czegoś nie zrobimy-skończy się...może nawet nie rozstaniem-za to śmiercią kliniczną i skokami w bok--z milczącym ich przemilczaniem i pseudoakceptacją drugiej strony...bycie-niebycie...smutne to cholera.i niesamowite---jak prędko potrafi spłonąć coś tak jasnego-bo nagle kończy się dopływ tego nieokreślonego paliwa...!i prześladuje mnie myśl-natrętna i cholernie złowieszcza,że jak tak dalej bedzie szło to w końcu zacznę być pewna ,że żaden interpersonalny związek nie ma szans nie okazać się w końcu"bolidem"...
15:48 / 31.05.2002
link
komentarz (4)
kurczę-musiałam poblogować na blog.pl,żeby się od ludzi dowiedzieć,że istnieje alternatywny:,0)bosko---teraz będę mogła działać na dwa fronty i ujawnić swoje drugie oblicze:,0)