06:01 / 13.07.2002 link komentarz (0) | Niebo bladosine, napuchłe wilgocią
Mrozi dzwięki zaspane, nocą wirujące.
Poszumem lesnych ostępów wykrzykuję koncert,
Gdy błądzę posród życia, upadły i drżący.
Księżyc wypłynąwszy na ocean nieba
Opluwa mą twarz blaskiem sfałszowanym.
Ja stoję na dachu z rozpaczy pijany,
Właśnie wtedy gdy miłości tak bardzi potrzeba.
|