21:45 / 18.07.2002 link komentarz (2) | Jestem wyjątkowo sfrustrowany. Zastanawiam się czy nie pójść w ślady koleżanki z biura i obstawić się różnorakimi „dopalaczami” w styli „Xxx Active”, „Xxx Stress” etc. Jej biurkowa apteczka doprawdy zadziwia. Poza wspomnianymi „dopalaczami” można tam znaleźć kilka rodzajów tabletek przeciwbólowych – od etopiryny po paracetamol, witaminy i multiwitaminy i całą gamę środków, których same nazwy jeżą moją czuprynę.
Przez ponad miesięczne opóźnienie czynników zewnętrznych mój zasłużony urlop opóźnił się już o tydzień. Od soboty powinienem prażyć się w jakimś kurorcie nad Bałtykiem, a zmuszony jestem tkwić w Warszawie. Zresztą cały mój zespół biega jak szalony. Każdy zaplanował urlop, opłacił wczasy, poumawiał się ze znajomymi na imprezy... Wszystko mogą diabli wziąć! Cała ta nasza bieganina przyniosła na razie taki efekt, że mamy „zaledwie” tygodniowe opóźnienie. Oczywiście czynniki zewnętrzne zadbały o to, żeby materiał nam dostarczony zawierał potworne ilości błędów. Nie ma chyba nic gorszego od poprawiania nie swoich błędów. Jutro jednak uda się zakończyć projekt i wszyscy będziemy mogli ze spokojnym sumieniem zdjąć grafiki przedstawiające Gala Anonima zarobionego pisaniem kronik. Może przypomnimy sobie nawet jak się właściwie nazywamy? Perspektywa jutrzejszego szampana z okazji szczęśliwego końca niezmiernie mnie cieszy. A jeszcze bardziej myśl, że już od soboty będę mógł spać do południa. Urlop zamierzam spędzić w znacznej mierze na ... ogrodowej huśtawce, może dopiero na początku sierpnia gdzieś wyjadę. Mam jeszcze chwilkę na wymyślenie gdzie.
A diabeł w powieści Chmielewskiej się jednak pojawił. Na 140 stronie wydania z 1988 roku. Diabeł typowy chciałoby się rzec – kręcone rogi, ogon, kopytka. Zjawił się na chwilę w chorej wyobraźni Joanny, narratorki, i znikł naprowadziwszy ją na kilka tropów – oczywiście nawyzywał ją przy okazji od idiotek i tym podobnych. Miła lektura, choć chyba jednak nie stanę się fanem pani Joanny. Tak czy inaczej – poprawia humor, tak jak pisanie nloga. A jak wieża zadziała i usłyszę nieustająco rewelacyjnego Mansona i jego „Tainted love”, będę wniebowzięty... a właściwie w piekło...
|