22:12 / 24.07.2002 link komentarz (1) | Dyskusja na log'u Leni dala mi do myslenia. O co w gruncie rzeczy chodzi, o lojalnosc i dotrzymywanie obietnic, czy o proste szczescie? Czy ktos, kto nie jest zadowolony ze swojego zycia ma prawo odwrocic sie na piecie i zmienic to, co mu/jej sie nie podoba?
Nie wiem. Ja zawsze staralam sie zyc tak, zeby wszystkim bylo cacy. Ale najwazniejsze chyba jest to, czego chce JA, bo to MOJE zycie i drugiego nie dostane. Ale nie, ludzie maja taki dziwny feler, ze uwielbiaja wprost stac z boku i oceniac nie majac zielonego pojecia o tym, co dzieje sie w glowie samego/ej zainteresowanego/ej. Nie potrafilabym byc z kims tylko dlatego, ze tak trzeba, ze tak wypada, ze co powie proboszcz albo tesciowa. Nie.
Sytuacja mnie oczywiscie nie dotyczy, bo jestem z kims, z kim chce byc, ale sek a tym, ze gdybym kiedys nie chciala - albo gdyby on nie chcial, to znalazlyby sie tumany tumanow gotowych do zlinczowania 'zdrajcy'.
Kurwa mac, serce nie sluga przeciez.
Asekuranctwo? Dupa. Zdrowy rozsadek. |