szaraw // odwiedzony 23794 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (49 sztuk)
01:46 / 01.08.2002
link
komentarz (0)
Urwiska i poszarpane szczyty pasma Ramon już za nami. Pędzimy teraz prostą szosą doliny Ha Arawa. W samochodzie gorąco jak sto diabłów. Ten model nie ma klimy a na dodatek jesteśmy poupychani pośród sterty bagażu, namiotów, butli, tak że ciężko jest się ruszyć. Jednak jest bardzo wesoło. Kolejne zgrzewki z wodą lub piwem znikają robiąc miejsce na nogi. Zjeżdżamy z drogi przy zajeździe, który stoi w połowie pomiędzy Ber Schevą a Eilatem. Przyjemny cień palmowych daszków oraz chłodna cola dają przyjemne odprężenie.
Obmywamy się z pyłu który jest wszechobecny.
Po godzinie ruszamy dalej. Mijamy Timną ze słynnymi kopalniami króla Salomona i za chwilę zatrzymujemy się przed posterunkiem wojskowym który strzeże wjazdu do miasta. Kontrola jak zwykle dokładna ale bardzo przyjacielska. Mijamy betonowa szykanę i wjeżdżamy do miasta już nocą.. Przejeżdżamy centrum i jedziemy w kierunku granicy z Egiptem. Jakieś pięćset metrów przed granicą zjeżdżamy na kamienistą plażę i natychmiast odczuwamy przyjemny chłód od morza.
Wyrzucamy bety z samochodu i odpalamy generator aby rozstawić oświetlenie i zabrać się do stawiania namiotów. Idę w kierunku morza aby się opłukać z pyłu. Woda jest nawet chłodna i bardzo przyjemna. W odległości kilku metrów od morza widać wynurzoną w czasie odpływu rafę koralową. Nie mogę się doczekać wejścia do wody.

Rozstawiam z Jarkiem swój namiocik i mocuje dobrze tropik bo często wieją tu silne wiatry. Obkładamy go dookoła kamieniami których tu jest pod dostatkiem. Stawiamy również duży tent osłaniający od słońca. Wreszcie wyciągamy grill i rozpalamy małe ognisko. Teraz bez butelki się już nie obejdzie. Ale te kilka drinków ze szkoliot czyli sokiem grapefruitowym pozwala nam szybciej zasnąć. Jutro pierwsze zejścia pod wodę. CDN...