inka // odwiedzony 3024 razy // [nlog/ucieczka do lepszego świata/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (3 sztuk)
19:24 / 20.01.2004
link
komentarz (0)
who told u?




noto co?
moze sie skusze na podrzucane male szczescie?
z pierwszym lepszym?
moze te to nie pierwszy a moze i lepszy jest


wsluchaj sie w to


co mnie przerasta


zaryzykowac? zakochac sie? pobyc z kims? zrobic sobie nadzieje? pokochac?


przeciez ja tak nie moge




a nie moge narzekac bo jak sie okazuje to ze jestem sama to tylko z mojej winy

cytat: "ale ty dupcys z tym kochaniem gdybys popatrzyla do okola to jest duzo osob (mezczyzn,0) ktorzy cie kochaja i mogli by zostac twoimi kuzynami bracmi a nawet cos wiecej ale ty ( z tego co zauwazylem ,0) wokul siebie rozwijasz jakas barykade
"




to takie moze w formie zartu i malego kasania
ale zadzialalo mocno

taaa... ci wszyscy mezczyni leza pod moimi drzwiami i stekaja abym ich wpuscila
a ja sie obtoczylam jakims pieprzonym firewallem kurna i nikogo do siebie nie dopuszczam... zadnych wirusow!



hmmmm ....

ostatnio przed kims jakos tak sie otworzylam

zrobilam sobie nadzieje

1 maly kontakt

1 rozmowa

kilka spojrzen prosto w oczy

a teraz echo...

dopuscilam kogos i ten ktos widocznie sie rozczarowal mna



no i teraz przybieram postawe dzikiej kocicy
wrednej zimnej suki
[po raz enty]


i wole te firewally
bo co sobie bede psuc sprzeciol?
narazac na wirusowe zakazenie



ta cala milosc to pieprzony wirus



milosc nie ma

ajak jest to krzywdzi


fakam takie cos!
16:57 / 25.12.2003
link
komentarz (0)
czasami wszystko zaczyna się walić na twoją głowe..
takie male igielki wbijające się w twoją skórę...

laleczka voodoo


paranoja... drżący bit kawałka Fu... dudni mi po dłoniach i rzuca sie na uszy



na początku starałam sie olewać tą sprawę.. nie oddychać a raczej nie dusić się nią.. poprostu odrzucić...
po małej wymianie zdań przestało to być możliwe... uzmysłowienie sobie wagi tego problemu przypawa mnie o dreszcze

z 3 równych wagą i znaczeniem elementów pozostało równanie, które tak naprawdę nie ma prawa istnienia 2= 1

dobrze wiem o tym,że poszczególne elementy miały różne wartości i nie zawsze się uzupełniały albo też nie zawsze mogły się dopasować kształtem do siebie


zależności wypływające z ludzkiej natury tych elementów były bardzo skomplikowane i powiem szczerze prawdziwie doskonałe
oczywiste było to,że nie zawsze element E mógł być dodany do elementu K aby otrzymać wynik zadowalający obydwie strony
czasami na pierwszy rzut oka jak i na drugi [może, i celniejszy] widać było,że zbiór elementów E poprostu nie posiada odpowiednich właściwości,które pozwalałyby na stworzenie takiego równania aby obfitowało później w całkiem nowy zbiór wartości jak najbardziej pozytywny
podobnie było ze zbiorem elementów K
zbiór elemntów J zato zawsze był pewnym równoważnikiem i zarówno z połączenia go ze zbiorem elementów K jak i E otrzymywaliśmy cos napraawdę wyjątkowego
jednak wyjątek potwierdza regułę i czasami zachodziły pewne zależności pomiedzy elementami E i K.. zależności w wyniku których powstawały nowe całkowicie nieznane ale jakże ważne wartości

wszytskie te procesy, syntezy były bardzo trudne do opisania i gdy ktoś potrafił to wsyztsko zapisać dochodził do wniosku po pewnym czasie że jednak to wsyztsko ma sens..


ale teraz wszystko zrównało się do zera

napisze mi ktoś teraz odpowiednie równanie??


19:54 / 30.10.2003
link
komentarz (4)
O mnie.. tak prosto.. tak bez zmyślania.. bez jakichkolwiek udziwnień..

"Ja składam się z części niespójnych, przeczących sobie nawzajem"

Mam już lat 17. Mogę powiedzieć,że przekraczając magiczną granicę wieku młodzieńczego - tego jakże infantylnego i zaskakującego okresu - czuje się dorosła. "Dorosła" to może zbyt wygórowane słowo, bo z pewnością dorosła umysłowo to ja nie jestem. "Dorosła doświadczeniowo" to brzmi lepiej..
Synonim tego słowa to "zraniona". Oczywiście nie chodzi tu o ból fizyczny tylko raczej o liczne ubytki na duszy i psychice.
W życiu doświadczamy wielu naprawdę niemiłych i niełatwych sytuacji. Sytuacji w których jednak jest coś pozytywnego,bo czy możliwość sprawdzenia siebie nie jest czymś dobrym?
Spotykając na swojej drodze ludzi dwulicowych, zakłamanych, wrednych i niezbyt przyjaźnie nastawionych do mnie, nieraz otrzymywałam solidne ciosy poniżej pasa. Ranią tylko i wyłącznie ludzie i ich słowa: upokorzenie to za każdym razem nowe doświadczenie, bo nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć na czym ono będzie polegało, jakie będą jego skutki, czy przyjmiemy je z godnością czy raczej zniszczą naszą dumę i to wszystko co nas buduje.
Moja osoba w niektórych słowach doszukuje się alegorii, szczególnie wtych które mnie zabolą, które uderzą... Zranić można całkiem prosto: przez jedno szczere słowo, przez jeden gest, przez jedno spojrzenie, przez jedną myśl.
Raniono mnie,więc ranię i ja, raniłam ja,więc ranią i mnie. Proste. "Patrzę czasami na moje dłonie: lewa młoda jakby wiecznie wypoczęta, prawa pomarszczona, spocona i wiecznie napięta
Jak sytuacje w których wychodzi złość bo wygrywa z tą drugą stroną, wypowiadam wtedy słowa które bolą... "