your lips SWEET TASTE of red 2010.09.24 11:57:26
|
A niech to!
AAAAAAAAAaaaaa...
Obudziłam się piosenką "She bangs" R.Martina :(((( w głowie i teraz mam darmowy replay.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2010.09.13 03:22:54
|
Doszłam do 2008 i już mi się nie chciało wracać. Teraz wróciłam ale nie chce mi się wcale pisać... Chociaż może się chce powspominać. Co "misię" działo od 2008, to w końcu 2 lata tylko... eee trzy
(3h później)
Weszłam do gry żeby dla kolegi stestować czy się da wlogować i wsiąknęłam... No cóż.
Idę spać!
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2010.07.04 03:56:15
|
A, witam szanownych ;) Witam.
Miałam przed chwilą ćwiczyć jogę. Byłam dość zdeterminowana. Jednak determinacja odeszła po "leżącym telefonie ze Skarbem". Przyszła ochota na pisanie.
Sprawdziłam i pomyślałam, że nie ostatnie 2 lata muszę streścić a 3 i pół roku... Eh... W 2007 tylko jeden wpis. Bardzo teraz żałuję, że nic nie pisałam. Wiem, że może zabrzmi to głupio, ale lubię siebie czytać. Chyba dlatego, że tylko ja się śmieję z moich żartów :) I dlatego, że zapominalska jestem, potrzebuję czytać co się u mnie działo. Bo co, tak właściwie, się u mnie działo? (Tak na marginesie, a raczej w nawiasie, słucham Coldplay. Jakiś melancholijny wieczór. Ale nie smutny.)
Styczeń 2007.
Hym... Czytam, co napisałam w ostatnich notkach, żeby się odnaleźć. Od stycznia do czerwca mijały ostatnie moje dni licencjatu. Nie pamiętam jakichś wielkich przebojów, poza pracą którą musiałam napisać. Licencjat pisałam z literatury angielskiej, ponieważ bardzo chciałam mieć tą panią profesor za promotora. Niestety u nas w szkole nie było nikogo z tłumaczeń, o którym mogłabym powiedzieć, że się czegoś nauczę podczas pisania licencjatu. Trochę mi się mózg lansował przy tych teoriach "literaturowych", ale dałam radę. Nie żałuję tematu ;) Wiem o czym pisałam, ale tytułu nie pamiętam.
Wakacje 2007?
Oj! Nie mam pojęcia! Nic tu nie napisałam, więc wymazane są z pamięci chyba na zawsze. Może to były te, na których byłam z Kamą? A może następne? No nic to... A może te kiedy byłam w Anglii? Chyba tak... hym...
Wrzesień 2007 - Styczeń 2008.
Po licencjacie zrobiłam sobie przerwę w postaci studium tłumaczeniowego przy Uniwerku Wrocławskim. Zajęcia tylko w soboty. Poznałam tam Krysię. Super nam się rozmawiało, bardzo szybko się skumałyśmy. Była dość zakręcona, czasem miałam wrażenie, że myślami jest całkiem gdzie indziej. I to było fajne :) Była podobnie roztrzepana jak ja. Myślałam, że ta znajomość potrwa dłużej. Ale niestety. Po paru moich propozycjach spotkania się, po zakończeniu szkoły, i braku konkretnej odpowiedzi, poza "musimy się umówić", dałam spokój. Nie wiem czemu tak wyszło. Ale trudno. Jeśli chodzi o studium samo w sobie, to przekonałam się, że siedzenie nad papierami, typu umowy i podobne dokumenty, nie jest dla mnie. NUUUDAAAAaaaaa... Poznałam profesora, u którego od razu zapragnęłam pisać magisterkę! :D Świetny, niesamowicie mądry i dobry człowiek. I tyle o tym.
Tydzień 2008 ;) chyba przed lutym.
Pierwszy semestr leniwie szukałam pracy. Na stanowisko sekretarki nikt mnie nie przyjął (chciałam mieć chociaż 5% szansę tłumaczenia czegoś na albo z angielskiego). Byłam bliska pracy w KFC, ponieważ wmawiałam sobie, że uczyć nie chcę. Ale po porównaniu wynagrodzenia za godzinę pracy, podjęłam decyzję ;) Pracę zaczęłam jakoś około lutego. Sprytnie postanowiłam posłużyć się zumi lub google maps i znalazłam 2 najbliższe szkoły. Poszłam do tej bliższej. Od mieszkania 20-30m, na tej samej ulicy i po tej samej stronie ulicy, co blok w którym mieszkałam ;) Nawet nie wiedziałam, że tam jest szkoła w podwórku. Prywatna. Przepracowałam tydzień, zastępując panią, która wylądowała nagle w szpitalu. Ogólnie, spadłam im jak z nieba. Niespodziewanie nie mieli kogo za nią wstawić. Dzieciaki w tej szkole były okropne. Nawet jak będę miała dużo kasy, moje dziecko pójdzie do "normalnej" szkoły. Uczyłam jedną klasę podstawówki, jedną gimnazjum i jedną liceum. Ku mojemu zdziwieniu najgrzeczniejsi byli ci z gimnazjum i naprawdę nie mam co na nich narzekać. Dobra klasa, chociaż mało się odzywali, ale przynajmniej był spokój. W podstawówce było chyba tylko 5 osób, ale jeden chłopaczek rozwalał całą lekcję. Rozpuszczony, nie pilnowany przez rodziców w domu, oglądający wszystko (w 4kl podstawówki oglądał Czesia i Konieczkę :/ i takim też językiem się posługiwał, albo i gorszym). Klasa licealna była bardzo liczna, ok 30 osób, z czego około 5 wykazywało chęć do nauki, reszta przeszkadzała. Ale dałam im radę ;) Pamiętałam, co mówiła pani z metodyki, świetnie nas wyszkoliła. Na pierwszych zajęciach nie byłam miła. Co do 4 kl popełniłam błąd, bo po pierwszej godzinie, widząc że są grzeczni i fajnie się bawią nauką, rozluźniłam się, a oni po "wyczuciu gruntu", na kolejnej z rzędu godzinie, już nie byli fajni. Zresztą 2godziny pod rząd dla kogokolwiek to moim zdaniem za dużo jeśli chodzi o przedział wiekowy od podstawówki do liceum. Przynajmniej takie jest moje zdanie, a oni mieli tak ciągle. O klasie licealnej usłyszałam na przerwie, pani od niemieckiego żądała od ich wychowawcy wykonania "konkretnych" telefonów do rodziców uczniów :D Dlatego psychicznie byłam przygotowana na to, co mnie czeka. Może tego pani od metodyki nie mówiła dosłownie, ale na pierwszych zajęciach byłam suką ;) Wredną i nie miłą. Zdało to egzamin. Wtedy nie byłam pewna czy zostanę tam do końca semestru, żeby wystawić im oceny, ale tak grałam ;) Dlatego trochę się ze mną liczyli hehe. Powoli, zaczęłam rozluźniać im więzy, ale tylko troszeczkę. Żartowałam i gadałam z nimi, ale trzymałam w ryzach. Jak przetrwałam ich próbę i nie pokazało się ani jedno pęknięcie, nie jak w przypadku klasy podstawówki, było w miarę. Niestety stres mnie zżerał i mimo, że teraz wspominam, że sobie z nimi dobrze poradziłam, to nigdy nie chodziłam tak zestresowana. Żarłam persen! Nie przed każdą lekcją, ale przed paroma pierwszymi. Ale nie dałam po sobie poznać, "trzęsłam się" tylko w domu ;) Szczerze mówiąc, mam wrażenie jakbym pracowała tam miesiąc, a nie tydzień. Zresztą po moich opowiadaniach ojciec-nauczyciel powiedział: "To ty tam miesiąc pracujesz? Czy tydzień??? Bo takie historie..." I tak właśnie czuję. Z nerwów, pierwszy raz w życiu, miałam jakąś dziwną reakcję skórną. Ręce były non-stop suche, że aż piekły na grzbietach, mimo smarowania kremem. Dlaczego wiem, iż to zasługa szkoły prywatnej? Na początku nie byłam pewna, ale po zakończeniu tam nauki od razu jak ręką odjął... Normalnie od razu!!! Nie wiedziałam, że coś takiego może być od stresu. Do tej pory już nie zdarzył mi się taki ciągły-tygodniowy stres i taka reakcja skórna. Tydzień w 2008 widzę wyszedł dłuższy niż cały rok 2007 opisany tu ;) ale co tam...
Luty - Czerwiec 2008
W szkole prywatnej poznałam jedną nauczycielkę, której z twarzy czy imienia już niestety nie pamiętam :( Boże, ale ze mnie pacan. A to właśnie dzięki niej dostałam kolejną pracę. Okazało się, że pracowała na łikend w Cosinusie i chciała odejść, ale pani dyrektor wywierała na niej presję żeby została "bo kogo oni znajdą". Poleciła mnie i wskoczyłam na jej miejsce. Niebo a ziemia, w porównaniu z prywatą! Miałam do czynienia z osobami minimum 18 lat. Co prawda klasy liczyły ponad 60 osób... i miałam od wypełniania czasem 2 czasem 3 dzienniki, to chodziło około 10 osób :D Szkoła po prostu jest darmowa, a reklamują się że wydają zaświadczenia do wojska ;) I wszystko jasne. Klasy miałam fajne. Irytowała mnie tylko 1 osoba na wszystkie, które uczyłam, więc myślę że nie było źle. Przynajmniej tyle teraz pamiętam ;). Dużo spokojniej. Na początku wprowadziłam niestety chaos, bo mimo że klasy niby miały mieć jakieś pojęcie o angielskim, to niestety tak nie było. Miałam wrażenie, że uczę kogoś kto nigdy słowa po angielsku nie powiedział. Więc musiałam zmienić taktykę, w miarę się opamiętałam, bo zobaczyłam, że trzeba im więcej powtarzać i przypomnieć podstawy. Czyli uczyłam ich "od początku". Dobrze to wspominam, aczkolwiek wracałam styrana. W szkole prywatnej przez tydzień miałam jakoś 16godzin, a w Cosinusie 10 w niedzielę. W sobotę chodziłam do studium, a całą niedzielę przepracowywałam. Musiałam zostawać po godzinach i wypełniać dzienniki, za co oczywiście nie miałam płacone, bo muszą być wypełnione, a kiedy to zrobię nikogo nie interesuje. Jedna klasa miała chyba 180osób :D Męczyłam się może na łikend, ale za to cały tydzień miałam wolny! ;) I się opierdalałam trochę. Ale mogłam trochę finansowo odciążyć rodziców. Mimo ich nalegań, nie chciałam pieniędzy zachowywać dla siebie i żyłam z nich. Z kolei, mimo moich nalegań, rodzice i tak wysyłali mi 100 czy 200zł miesięcznie.
Wakacje 2008?
Znów pustka ;) Obczaję kiedy byłam w Anglii, bo mam gdzieś papierki z datami ;) Na tych wakacjach kończy się pewien rozdział mojego życia, więc na razie zakończę i resztę dopowiem w innym czasie.
O kurde! Ale późno! Eh... 2:22.
Dobranoc! :*
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2010.01.11 22:24:10
|
Definately: no time
Przed chwilą pomyślałam, że muszę tu streścić ostatnie 2 lata mojego życia. Nie mam teraz na to czasu, ale fajnie by było to zrobić.
Looking forward to it.
Końcówka semestru. Wyczerpanie. Brak motywacji. Lenistwo.
I'm so fucking empty inside. No power, no strength.
Let's rock! ...someday...
-=-
Distrubed - Down with the Sickness
Waterdown - Impress Me
Fatboy Slim - Wonderful Night
Smolik - U Missing
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2009.12.15 19:37:11
|
No to co? No to wpis.
Wczoraj byłam bardzo, bardzo zła. Tak zła, że chciałam pięściami w poduszkę bić. Nie wyspałam się. Nawet przeszło mi przez myśl żeby tu wejść i napisać, wylać złość, ale była noc i niby miałam spać. No i tak - byłam zła. Dziś jestem zmęczona, fizycznie i psychicznie. Wcale nie będę o tym gadać! Bo zupa była za słona! hehe I już. :) Uśmiecham się, bo chcę to pokonać. A miałam być taka zła dziś i smutna, byłam wczoraj pewna że tak będzie dziś. Rano jeszcze nawet chciało mi się płakać. Porozsmieszali mnie w szkole, sama się porozśmieszałam. Właśnie, że nie będą wpadać w głęboki dół. Będę chodzić w jej pobliżu i opalać się obok na zielonej trawie :P Jemu się to nie należy. Jemu należy się zlanie głowy. "Jemu" się pewnie cieszy, że nie musi o tym gadać. Ale "Jemu" wie, że takie "cosie" wracają, tylko bardzo odsuwa tę myśl. Jemu jest tak łatwiej.
Zdrowie mnie nie lubi, myślałam, że jestem 3 raz chora, ale tutaj we własnej notce przeczytałam, że 3 raz już był. No to jest 4. Rispekt dla chorób, poznajcie Anginę Ropną. Nie pamiętam żebym ją w życiu często widywała, ale co tam, teraz jest.
Współlokator "w liczbie jeden" mnie wkurza. Grrr, no jak można być taki dziwacznie denerwującym. Pffff. Chce zamieszkać ze skarbem w kawalerce. Będę się mogła kochać w przedpokoju... Nigdy nie kochałam się w przedpokoju. Za drogo, za wcześnie. Kawalerki chyba nie będzie.
Motywacja pozwoliła mi przez 2,5h opracowywać materiały i napisać pseudo-konspekt na magisterkę. Ależ jestem słaba ostatnio.
Wczoraj zresztą postanowiłam, że będę tu głównie narzekać, żeby "poza-tu" tak nie narzekać. O! :P
Muszę sobie muzykę puścić, nie ma co.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2009.11.21 18:32:51
|
Znów nie mam czasu :D
Chciałam u ndw komenta załączyć, a tu się nie da! To u siebie napiszę:
O kurde! :D gratulacje :* "nie do wzięcia" z mężem i dzieckiem hihi
... dobra jestem durna, to było dlatego, że się nie wlogowałam hahahha; widać się w tym akurat nie zmieniłam - roztrzepaność
i się dziwiłam, że wkurzona ma "private log area" :P hihi i fajne jest to ze w akurat tej notce napisałaś, że coś cię wkurza ;)
Pocę się. Jestem chora. To już 3 raz w przeciągu 2 miesięcy... jakoś tak. Durnota i chamstwo!
Szukając czegoś w sieci trafiłam na blog o słodkościach, a z niego na blog o pieczeniu i gotowaniu. Same smakowitości. Na tym drugim odkryłam piosenkę. Jakoś się zakochałam. No i w ogóle nie umiem francuskiego ;)
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2009.10.15 12:31:59
|
Dlaczego tu wlazłam i piszę - nie wiem. Przypomniałam sobie parę dni temu o tym miejscu. Przypomniałam sobie login i hasło :D i widzę, że część osób z ulubionych pisze dalej. Wyszłam.
Dziś spoglądnęłam na listę dostępnych na gadu. Dziś, nawet to robię rzadko. Zobaczyłam na liście dostępnego make_the_world_happy. Poznaliśmy się tu, na nlogu. Klikam prawym - katalog publiczny: Maciek 25. Hym... Ciekawe czy to dalej jego nr. Nie zagaduję, bo przecież prawie się nie znamy, bo prawdopodobnie mnie nie pamięta, bo ja pamiętam nie wiele i w ogóle o czym gadać, poza tym nie powinnam tracić czasu. Tak, wiem. Tracę go teraz pisząc tą notkę, ale notkę można skończyć, a jak się rozgadam na gg - co się już często nie zdarza - to będzie gorzej zakończyć. I tak, nie odzywam się, ale żeby chociaż... Jakoś zachciało mi się o tym napisać.
Ulubione... Dużo was pisze dalej :) ndw, wkurzona, adrenaline, v, lee... was najbardziej pamiętam.
Nie piszą już inni jak masz_wiadomosc, wspomniany maketheworldhappy, szkicownik, selenka, not me, czarna, 2lazy2die widzę jeszcze coś pisał w 2009 ;) A marynata_z_ryb to już dawno nie pisze, albo zwyczajny.
Mam jeszcze parę osób w ulubionych, ale ich nie pamiętam.
Wytrwali najsilniejsi? :D hehe Nie wiem, nie wiem.
~~~
Co u mnie? Kończę mgr z angielskiego, kończę jednocześnie drugą szkołę gdzie dostanę tytuł :> "technik reklamy - grafik komputerowy". Ciekawy kierunek i fajny :). Już 3 rok mieszkam ze Skarbem :* razem jesteśmy już... 6 lat, w marcu 2010 będzie 7. Dobrze nam :* Lov
W tym roku wyprowadziliśmy się od Daniela (pozdro ;)), który zaczyna nowe życie ze swoją Magdą :D. Mieszkamy z 3 osobami w 3 pokojowym mieszkaniu, Ola sama, my razem, chłopaki razem ;). Na razie jest spoko.
Widuję się z Anią, Karoliną, Malwiną i Pawłem. Z Piotrkiem nie mam wyboru hehe ;D chodzę z nim do szkoły na grafikę.
Na anglistyce najabardziej lubię Alinkę :) buzia :*
Koniec opisywania. I tak za dużo czasu straciłam.
Yo! ;)
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2007.05.09 14:39:18
|
Check THAT out!!!
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.12.21 16:44:50
|
"Porządek jest dla głupców, bo tylko geniusze pracują nad chaosem."
by someone
"Chaos is all around me".
by me
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.10.17 00:02:52
|
Nie chciałby ktoś zrobić mi 'plain skina'? Białe tło, czarne litery. Data [enter]wpis[odstep szerokosci jednejlini]. Tak żebym mogła sobie skopiowac do worda? Mialam gdzies cos takiego zrobione dawno temu, ale przepadlo i nie mam sily teraz na to jakos :( Nawet nich mi ktos kod wkleji w komentarzu... bede wdzieczna i z reszta sobie poradze :*
===
Wykasowalam poprzednie 2 wpisy, bo:
- po co mam to pamietac?
- nie chce tego pamietac;
- zignoruje to uczucie;
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.10.10 19:11:11
|
Nie wiem co jest. Czy to moje wrażenie, czy jakieś symptomy które celnie interpretuję. Może sama stwarzam sobie problem albo jakaś dziwna handra mnie dopadła. Czuję się źle z tym co mi chodzi po głowie. Czuję, że nie pasuję, a staram się to zakryć uśmiechem. I nic nie widać, że czuję się źle. Nie wiem co mam robić i co robię źle, a najbardziej chciałabym nie być świadoma.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.10.01 18:57:05
|
Znowu troszkę sie o siebie martwię. Ćwiczyć to ostatnio nie ćwiczę, ale pozatym to myślałam kiedy będzie znów trzeba iść pod nóż :(. Nie bardzo widzę na to czas, a już napewno nie widzę ochoty. Miałam tylko dwie operacje i wcale nie chcę więcej. Nie wiem jak Malwinek to wytrzymuje, ma 21 lat i za sobą już 2 operacje jednego kolana, 3 operacje drugiego i operacje obu bioder, razem 7. Mnie czekają kolejne operacje obu bioder + zabieg na łąpie, bo ten 4-5letni gangron(coś jak chrząstka), czy jak to tam sie nazywa niedługo zamieni mi się w kość :/. Zaleca mi się także zrobienie operacji nosa, bo oddycham praktycznie jednym otworem (bardzo popularne z tego co zauważyłam). Najważniejsze to ręka i biodra. Nie wiem kiedy, teraz jestem na 3roku i zacznie się pisanie pracy licencjackiej. Jakoś nie mogę wymyślić dobrego terminu. Na wakacje to też nie bardzo mi pasuje bo muszę pojechać do pracy za granicę i uzbierać na kurs i exam certyfikatu advance... tia. Dodatkowo najbardziej odwleka te operacje nie brak czasu, tylko strach :/.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.09.26 23:26:52
|
Bilans jest następujący.
* Super się bawiłam we Wrocławskiej Wuzetce ^_^
* Nie wiem co jest gorsze, stanie we Wrocławiu w hali PKSu ok 22-23, stanie ok 22 w niedzielę na przystanku MPK w moim mieście czekając aż przyjedzie 'rydwan do domu' czy może przejście o tej porze przez połowę miasta. W każdym razie strach jest obecny.
* Dwa dni później (czyli dzisiaj) straciłam i odzyskałam portfel w niecałe 30min. Następnie załapałam się na kolejne praktyki, pojechałam na uczelnie zdać indeks i do mamy do pracy zawieść jej L4. Kupiłam krzyżówki z akcji charytatywnej, zabrałam mamie 400 punktów z EraPremia na bilet do kina za raz po tym jak 40-50min czekałam na swoją kolejkę. Po powrocie do rodzinnego miasta zakupiłam 2 fajne bluzki w jednym sklepie co zajęło mi ok 7min a koszt w sumie wynosi 48zł, wieczorem zdałam sobie sprawę z braku kolczyka (od Mojego Skarba :( ) i rozpaczałam, przez parę godzin siedziałam przed TV w łóżku rodziców towarzysząc mamie w trudach choroby po czym mama odnalazła zatyczkę od kolczyka właśnie w łóżku, a ja niedaleko niego - kolczyk.
'Always look on the bright side of life.'
'Tyle było dni do utraty sił, do utraty tchu tyle było chwil. Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic, Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że... Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy.'
* Wniosek jest taki jak powyższe cytaty + to, że wymagam stałej opieki... To z kolei jest cholernie irytujące (nie tylko z mojego punktu widzenia).
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.09.01 12:21:12
|
I want to move in space with minimum waste and maximum joy.
-=-
"Diamond life, lover boy.
We move in space with minimum waste and maximum joy.
City lights and business nights.
When you require streetcar desire for higher heights.
No place for beginners or sensitive hearts
When sentiment is left to chance.
No place to be ending but somewhere to start.
..."
-=-
Sade
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.08.11 14:54:33
|
BUZZZzzz... BuzZZZzzZ... REMONT.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.07.27 10:26:10
|
Co się ze mna dzieje? Gdzie ja jestem?
Tak. Całkiem retorycznie. Wakacje mijają. Późno się kładłę, późno wstaję. Od początku lipca zdąrzyłam spotkać się z paroma 'dawnoniewidzianymi' osobami. Byłam na TOLKFOLKU... hym... Nie przeczytawszy więcej jak 2-3 stron z książki Tolkiena, byłam heretyczką. Cóż, seria leży w domu, a ja nie mam ochoty. Było przyjemnie, troszkę za gorąco, ale przyjemnie. Poznałam paru sympatycznych ludzi i spędziłam tam trochę czasu z 2 moich przyjaciół, którzy jeżdżą tam już regularnie. W mieszkaniu dalej remont. Nie mam własnej łazienki i jak mi się chce w nocy siu to muszę iść przez sypialnię rodziców :/ bubu. Kuchni też chwilowo nie mamy :P Butla gazowa i hajda! :/ Trochę uciekłam ze Skarbem do jego domu na dobre obiadki hehe. Pozatym ostatnie dni spędziłam we Wrocławiu ze Skarbem i jego friendem. Byłam w kinie na Piratach! Fajnie się bawiłam :D Pograłam w 'God of War' na pleju, polecam, gierka wymiata. Od wczorajszej godziny 23 jestem w domku.
Zauważyłam, że poza domem się wyciszam, w domku nawijam jak zwykle. Dlaczemu?
System of a Down
in da chałs - bo się strasznie stęskniłam.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.06.30 00:27:07
|
- Niech mnie ktoś przytuli! - powiedział głuptas, odwrócił się do ściany i tak leżąc płakał w poduszkę. Bardzo teraz potrzebował przytulania.
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.06.01 23:56:08
|
Jeśli wstajesz rano, zupełnie nie wyspany, wcale nie myślisz, że zaraz po 8 spotka cię coś miłego. Zmęczone oczy, całe ciało i umysł. Najchętniej wogóle byś nie wstawał. Jednak udaje ci się zwlec z łóżka i zawieść tyłek tam gdzie trzeba - do szkoły. Chociaż wiesz, że ten dzień to tylko dzień wpisów i niczego więcej.
Kto by pomyślał, że po 8 odczuję dzień dziecka?
Weszłam do klasy wraz z 2 osobami i dostaliśmy... PĄCZUSZKI :D. Takie małe, dobre, świeże, a w środku jakaś masa budyniowa z alkoholem smakująca jak ajerkoniak :>. Pycha. Schodziły się następne osoby, a zdanie znów zostało powtórzone "Mam dla was pączki z okazji dnia dziecka.". Miłe :), nawet bardzo. Zakręcona babka.
~~~
Sweet dreams... Sweet everything...
z okazji dnia dziecka!
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.05.31 23:28:18
|
Ależ słabo napisałam "rozmowa była"... hym... Dobrze teraz jest :) Trzeba przeczekać ciężki czas przedsesyjny/sesyjny, czyli czes nerwówkowy.
Nie chce mi ktoś zrobić prostego skina składającego się daty na górze do lewej wpis, bez odstępu między wpisami, bez linka to 'link' i 'komantarz' o białym tle i czarnych literach w Times New Roman? Chciałąbym sobie all mode włączyć i skopiować do worda...
[10min later]
Przypomniało mi się, że nie wiem gdzie moje skarby pamięciowe, więc zaczęłam ich przed chwilą szukać. MAM! I e-maile z Rasta i log gościa lejnowego oraz moje biedne wiersze w zeszyciku.
Idę się umyć :)i SPAĆ SPAĆ SPAĆ. Kurde pewnie weźnie mnie żeby choć jedną z tych rzeczy przeczytać...
|
:: link
|
your lips SWEET TASTE of red 2006.05.31 19:42:13
|
Życie studenta. Czas studenta. Bez metafor. Wszystko nieprzyjemnie pokryło się kurzem. Chociaż... Dołączmy też metaforę.
|
:: link
|
|
|
|
|