2lazy2die // odwiedzony 520144 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1313 sztuk)
11:01 / 05.09.2001
link
komentarz (6)
Przegrałem walkę o samotność. W sypialnym do Minska będę jechał z profesorem J. Profesor - gigant światowej sztuki progresywnej, autor książek o teorii sztuki wydawanych na wszystkich kontynentach, rockandrollowiec w wieku emerytalnym. W czsie wojny tańczył w balecie wojskowym, hrabia. Wszystko super tylko, że to maruda. A ja z nim pokłócony od lat 80tych. Właściwie już nie, ale pewna rezerwa została. Właściwie nie pokłócony, a J. obrażony. To było chyba w 1987. Pojechaliśmy na festiwal performance do Paryża, festiwal organizowany przez Centrum Pompidou. Niech mówią, co chcą, ale dla mnie, ówczesnego 24 latka, to był top-świat sztuki. Ja, szczyl z komunizmu, w ich salach. Co tu dużo gadać. Fajna impreza, bania, że hej, a w dodatku moje wystąpienie całkiem-całkiem. Natomiast J. - porażka. Na max. Wracamy tedy do PRL samochodem ze znajomą z Wrocławia. J. z tyłu, siwymi sobolami na piersiach kokietuje. I w te słowa: -2lazy, na sławę to trzeba sobie zasłużyć, to lata pracy, wysiłku. Nie ma tak od razu. Z Paryża do Wrocławia innych zdań chyba nie wypowiadał. Tylko o sławie i o latach pracy. We Wrocku miałem dość. Mówię: - J. lecimy samolotem, bo ja tej gadki w pociągu nie zdzierżę. Ty, jako kombatant masz dużą zniżkę.
J. pokombinował, bo J. raczej z tych oszczędnych. Ale jedziemy na lotnisko. Jeszcze na schodach do An-24 J. mi zafasował opowieść o słąwie i latach pracy. Dochodzimy do drzwi, a tu niebrzydka stewardesa wali na głos: - OOOOOOOOO, 2lazy, chodź, posadzę Cię na honorowym miejscu.
J. mało nie zemdlał.
J. rozleciał się na części pierwsze.
J. nie wiedział, że moja żona, Bet, jest stewardesą.