balsam // odwiedzony 167979 razy // [p_s_d szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (4294967295 sztuk)
20:03 / 09.10.2009
link
komentarz (25)
to chyba ostatni dzień czarno-białej sukienki w tym sezonie,za chwilę zawiśnie w szafie aż do przyszłego roku,ale dziś jeszcze cieszyła się słońcem i tym już odrobinę chłodnym powietrzem.
w sumie znamy się od dłuższego czasu. mam wrażenie,że razem jesteśmy trochę lepszą mną. czarno-biała sukienka jest trochę nierozgarnięta,fakt. jak ostatnia niemota snuje się przez 40 minut po sklepie meblowym w poszukiwaniu działu łazienkowego. nieco rozkojarzonym wzrokiem ogarnia kafelki,umywalki i baterie,żeby chwilę później usiąść przed panem Jurkiem,Darkiem albo Waldkiem i sprzedać mu kilka trochę sztywnych anegdotek w stylu bardzo oficjalnym,bo przecież trzeba przerwać to niezręczne milczenie w czasie wypełniania przez pana Jurka,Darka albo Waldka formularza zamówienia na szafkę łazienkową 50x52,6x21. lubię ten jej uśmiech satysfakcji,że w końcu uporządkuje pozorny ład,który tak naprawdę jest wzorcowym burdelem,kiedy zawiesi szafkę nad pralką. choć na jej miejscu wolałabym spalić jakiś niewybredny i mało poprawny żart na temat drażliwych problemów społecznych zamiast wysilać się na 'bo widzi pan,to najbardziej skomplikowany adres na świecie'.
czarno-biała sukienka fanatycznie uwielbia kawę - tę czarną,pachnącą brazylijskim słońcem o posmaku orzecha i czekolady. w sumie od ponad 50 godzin nie piłam kawy,bo ta dobra się skończyła i trzeba by było przedsięwziąć w celu jej zdobycia większą wyprawę,na którą nie miałam ochoty,więc wmówiłam sobie,że 50 godzin temu zaczęłam dbać o wątrobę i wrzód żołądka. czarno-białej sukience jednak nie umiem odmówić,kiedy ciągnie ją do kofeiny,nigdy nie umiałam.
podziwiam ten jej spokój,kiedy sterczymy w korku na obwodnicy,a typ w czarnym mercedesie wymusza pierwszeństwo,wyskakując nie wiadomo skąd jak pajac z pudełka. normalnie zwyzywałabym go pod nosem od chwiejów,cweli,jełopów i cepów,spoglądając złowieszczo w czasie mijania,ale czarno-biała sukienka zatrzymuje się grzecznie i z uśmiechem przepuszcza czarnego mercedesa,popijając tę ulubioną kawę,taka zasłuchana w Deloacha,trochę zamyślona,wystawiająca nos do słońca i z tym samym uśmiechem kręci pobłażliwie głową nad naszym zapominalstwem,bo chyba zostawiłyśmy pranie w pralce.
nagle przypomina mi się,że jakiś czas temu zamówiłyśmy przecież dywan,który miał być do odebrania w ciągu kilku dni,a tu już całe długie tygodnie minęły. zaraz chyba trzeba będzie kogoś opieprzyć,bo to wręcz śmieszne,żeby jeden mały dywan podróżował tak długo po Polsce - no umówmy się,że na urlop nad morze przy okazji przecież nie wyskoczył! oburzona niesłownością wchodzę do sklepu z obelgą na ustach,a czarno-biała sukienka uprzejmie wita się ze sprzedawcą i mówi,że byłaby wdzięczna i że nic się nie stało,bez dywanu jest nawet ładnie i jeszcze trochę możemy poczekać,do widzenia.
czarno-biała sukienka nie denerwuje się nawet,kiedy jakiś facet depcze nasze śnieżno białe tenisówki,z którymi czarno-biała sukienka tworzy związek idealny i wesoło odpowiada,że nic nie szkodzi. czarno-biała sukienka nie potrzebuje diety,w końcu zawsze leży doskonale. pranie też wiesza z jakąś większą gracją,nucąc pod nosem starą piosenkę. czarno-biała sukienka czuje się najlepiej w kudłatym sweterku zapinanym na guziki. i siedząc samotnie nad książką przy kawiarnianym stoliku też czuje się świetnie. nawet człowieka do położenia tapet udało jej się załatwić,choć było to praktycznie niewykonalne. razem jesteśmy jak wyczarowane z filmu z lat sześćdziesiątych.
wieczorem czarno-biała sukienka spada bezwładnie na podłogę,żeby za chwilę zawisnąć w szafie aż do przyszłego roku,zostaje tylko czarna bielizna. ona też ma swoją historię do opowiedzenia,ale to już zupełnie osobny temat.

Choklate - Suns Out/Grown Folks. sun`s out for me today.