brat_lambert // odwiedzony 22432 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (53 sztuk)
18:44 / 21.07.2002
link
komentarz (3)
Po powrocie... Nie sądziłem, że powrót będzie TAK wyglądał. A przecież napisałem tuż przed wyjściem z domu: „rzeczywistość jest ostatecznym weryfikatorem wszelakich fatamorgan”. Tylko jaką iluzję spłodził mój umysł? Na pewno nie miałem „snów o potędze”. Doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich cielesnych słabości i świat nie musiał mi o tym przypominać. Zgubiła mnie zbytnia pewność, że na „moim terenie” nic złego mi się nie stanie. Cóż, myślę, że ostatecznie Miasto weszło do mojej dzielnicy. Nie ma powrotu do sielanki sprzed lat. Klosz został rozbity.

Najgorsza była jednak wizyta w szpitalu. „Siostro... wkłuwamy się...” – słowa lekarza wbiły mnie w stół, na którym leżałem. A potem widok krwi wysysanej z kolana. Bardzo dużo krwi. Ciemnoczerwonej. Jestem skazany na noszenie „stabilizatora kolana z otworem stabilizującym rzepkę” przez co najmniej 2 miesiące. Przyczyna: „uszkodzenie aparatu stabilizującego rzepkę”. Mówiąc po ludzku: moja rzepka została praktycznie oderwana od reszty elementów składowych stawu kolanowego. Właściwie „latała” sobie luzem...