brat_lambert // odwiedzony 22430 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (53 sztuk)
16:36 / 19.08.2002
link
komentarz (5)
Przemogłem się i uczyniłem ten wpis. Nie lubię odchodzić bez pożegnania.

Dawno mnie tu nie było. Nie tylko u mnie, w ogóle na nlogu, blogu czy innym podobnym serwisie. Zaniedbałem swoich znajomych, przede wszystkim tych nowych, nlogowych – dorę2, lavinię, krashana, myxę, fionę, dark eden i innych, których mniej lub bardziej regularnie czytałem. Zaniedbałem też znajomych z „innych światów” – Varcolaciego, Reę, Hronosa. Nie było mnie. 16 dni „poza światem”, choć komputer stał i kusił. Nie skusił. I dobrze. Tym wpisem chcę się jedynie pożegnać. Odchodzę, ale zostaniecie mi na zawsze w pamięci.

Może nieliczni zapytają o przyczyny? To po prostu leży w naturze duchów. Pojawiamy się i znikamy. Mój nosiciel już mnie nie potrzebuje. Poradziliśmy sobie... nie – to on SAM sobie poradził. Przejmując kontrolę nad ciałem i umysłem nie wiemy czemu to robimy. Jedynie czasami możemy się domyślać. W przypadku M. pierwotne domysły okazały się zupełnie błędne, bo nigdy nie kontrolujemy nosicieli ponad właściwy temu czas. Muszą żyć swoim życiem przecież. Teraz dopiero nadszedł właściwy moment – bo Wiem, że jest i będzie Dobrze.

Chciałem jeszcze podziękować tym, którzy zapewnili mi kilka chwil niezłej rozrywki, swoimi chorymi projekcjami. Szkoda, że nie jestem wampirem, być może wtedy doceniłbym urok tych wszystkich pomówień, włamań... Wampirem nie jestem, więc i uciecha była mniejsza. Jedno, co mogę wam poradzić: zajmijcie się życiem – swoim życiem – jest bardzo krótkie i tak kruche. Nie warto tracić go na iluzje i walki z wiatrakami. Internet to tylko maluteńki fragmencik rzeczywistości, fakt – absorbujący, ale tylko fragmencik. Szkoda, że niektórzy nie potrafią tego dostrzec. Ich ból – ich strata.

Dziwnie mi. Czuję zarówno smutek, jak i radość. Radość, ponieważ znów jestem tylko i wyłącznie sobą. A smutek, bo już za chwil kilka opuszczę ostatecznie M. i już nie będzie żadnej wspólnej myśli, żadnego wspólnego działania. Być może kiedyś jeszcze się spotkamy. W każdym razie – wiecie, gdzie mnie szukać: Gdy pada deszcz, wyjdźcie z domu na spacer, gdzieś tam na starym cmentarzu, wśród mokrych nagrobków i zapachu ziemi...

Do zobaczenia! Gdzieś... gdziekolwiek...