chyna // odwiedzony 54901 razy // [królestwo2 nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (184 sztuk)
14:37 / 29.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuyea=+-
Noel mowil po polsku. Nie wygladal jak Noel, obejmowalismy sie, szlismy jakims chodnikiem a on mowil do mnie caly czas sie smiejac, a ja wciaz powtarzalam, ze nie wierze, ze to jest on, bo skad by mial znac polski. Mowi do mnie "Alez z ciebie niedowiarek, no :D", caly czas sie smial, az to bylo denerwujace. W pewnym momencie mowie do niego "Ok, wiec powiedz mi po angielsku >>Ostatni z moich pieciu nagranych albumow albumow jest lepszy niz albumow jest od pozostalych lepszy ze wszystkich<<" (nie bylam w stanie sklecic poprawnie tego zdania,0), a on od razu powiedzial to po angielsku, tyle, ze wydawalo mi sie, ze wstawil tez cos po niemiecku. Powiedzial, ze moge isc na koncert, wystarczy, ze powiem, jak jest i spokojnie wejde, a ja do niego, ze chyba oszalal, przydalaby sie jakas wejsciowka, wspomnial cos o osobnej dla specjalnie zaproszonych gosci, ale powiedzialam mu, ze nie wejde sobie ot tak i nie powiem "Jestem, przepuscie mnie", ze to nie przejdzie, a on na to, ze wlasnie tak moge zrobic.
Polecialam z autografem do znajomych, siedzieli i czyms sie zajmowali, z trudem utrzymywalam rownowage, powiedzialam, ze mam autograf,ze go poznalam i lece dalej, pewnie na koncert, kiwneli glowami, z reszta i tak nie mieli wiecej czasu, bo od razu zniknelam.
2. My i jeszcze jacys ludzie rzucalismy nozami i siekierami w jakiegos zmutowanego czlowieka. To bylo straszne. Chcielismy go zabic, balam sie go, on wyjmowal te noze i rzucal we mnie, ale nie udalo mu sie wcelowac tak, zeby mnie zabic, noze albo omijaly mnie, albo uderzaly tak, ze mnie w sumie nie bolalo, ale wciaz sie balam. Rzucalismy w niego tymi przedmiotami, byla krew, a on wciaz wstawal i szedl dalej, albo po prostu szedl. W czyms, jak poczekalnia, siedzieli ludzie, w tym moja babcia. Gdy bylam tam przez chwile jakis czlowiek powiedzial "No powiedz jej, ze jestes zla", moja babcia: "Nie, ona nie jest zla, w zyciu nie moglaby zrobic czegos takiego", a on "no powiedz jej, no?" a ja na to: "Babciu, ja MOGLABYM zrobic cos takiego, ale to sen! Mi sie to sni, wiec moge w niego rzucac, w zyciu nigdy tego bym nie zrobila nikomu". Wiec mialam swiadomy sen, chociaz po czesci, swiadomosc w swiadomosci.. No nic. Wrocilam tam i rzucalismy w niego tak, ze myslalam, ze go zabilismy. Wrocilismy sie po jakims czasie. On wciaz zyl. Zaczelam uciekac z tego miejsca, to bylo cos a la buda/szpital, z trudem mi to przychodzilo, ale uciekalam, wolalam do uciekajacych za mna "Czy on jeszcze zyje?" a oni "Tak". Wciaz za mna gonil.
Snilo mi sie jeszcze cos. Ale nie pamietam. Pourywane kawalki snow, znow o paru nie napisze, a reszty nie pamietam. Moze mi sie przypomni.

Czy ma ktos recepte na to, jak to zrobic, zeby nie potrzebowac w zyciu Przyjaciela? Czy zna ktos metode na utrate pamieci? WIe ktos, co zrobic, gdy Ktos wazny milczy, by sie tym nie przejmowac? Wie ktos, co zrobic, gdy ciagle chce sie plakac? WIE KTOS?! Pewnie nie. Ja tez nie. I zycie plynie dalej. Co za syf. Jesli jednak znalby ktos recepte (alkohol przetestowalam, za dragi dziekuje, postoje, w gre wchodza inne rzeczy wylacznie,0) dajcie znac.