gatecrash // odwiedzony 9482 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (63 sztuk)
18:28 / 28.10.2004
link
komentarz (0)
wczorajszy dzień minął poprostu tragicznie, od samego rana skręcanie mebli, wiercenie, noszenie, palenie, nie jedzenie, nie picie, pod ciągłym okiem dwójki magistrów, którzy kto jak kto to najlepiej się znają na pracy fizycznej i wiedzą do czego służy "imbus" - znaczy się.... cutyje jaki obrus??

ale zakończyło się chociaż przyjemnie - na paru głębszych, rozmowach o życiu i miłości - co ja plece... znaczy się o imprezach, alkoholu, paru przypałach itd itp. jak to bywa na 11...

potem krótka rozmowa telefoniczna, gdzie musiałem udowadniać że jestem u siebie a nie na jakiś dziwkach i że nie kąpie się z jakąś dziewczyną tylko podgłoś powodowany był przez klatkę schodową.... a w sumie co ją to obchodzi co ja robie...

jeszcze zdążyłem zrobić pyszne sandwiche i to bez "cwaniaka" - kto zjad to smacznego

kimanko

ten dzień był zjebany

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zapomniałbym najważniejszego...

we wtorek spotkałem się z moim przyjacielem Krzysiem S.

mamy z Krzysiem pewien układ, który wiąże się z wojem...

ja najpierw jemu, a potem on mi ratowaliśy sobie dupy...

choć tak naprawdę to chyba Krzyś wykazał się większą werwą, bo on zasłonił mnie swoim ciałem(miał kamizelkę - od tamtej pory ja jeździłem już za każdym razem w niej), a ja go wyciągnąłem ze środka tłumu albańskich popierdoleńców, bo go zaczeli katować - w sumie pamiątke ma na skroni do tej pory...najzabawniejsze w tym było to, że żaden z nas nie uzyskał uznania swoich czynów przez przełożonych, bo prawda jest taka że w obu przypadkach oni nie dopełnili obowiązków i by przez to polecieli ze stołka...

grunt że jest ox...

noi wracając do sprawy to z Krzysiem(Krzyś a nie Krzysztof, bo chłopak przy 165 c, wzrostu bierze na klatę 180 kg i w łapie ma 44 cm - więc to taka mała kruszynka)... popiliśmy troszkę

nawet więcej niż troszkę, poawanturowaliśy się po mieście jak dawniej... pozaczepialiśmy niewinne kobiety.... dobrze że w rzeszowie nie ma klubu Katharsis bo znów streaptees byśmy zrobili, w sumie Krzysiu ciałko jeszcze ma, ja to już gorzej chociaż w teledysku jako Tetuniooo mógłbym robić....

i w sumie potem zrobiło się trochę sentymentalnie, bo się poprzutulaliśmy przy boku bliżej nieznanych nam kobiet, które na nasze bajkopisanie otwierały ziapy jak konie... no ale to one później stawail drinki

i tak impreza zakończyła się o 18... musiałem wróćić mebelki wnosić do domu...co za debilizm przerywać mi tak extra zabawę... ale pewnie dłużej nie dalibyśmy rady w końcu piliśmy od 12.01 - jak prawdziwi dżentelmeni...

...........................................
a co dziś??

wstałem o 9 a tu w drzwiach znów ta męda za mną przyjechała... chciał mnie zabrać do Pragi na 4 dniowe picie....(sponsorowane thehehehe), ale nie mogłem przyjąć propozycji, bo .... śniadania nie jadłem... najfajniejsze jest to, że Krzyś stwierdził : "w sumie rozumie CIę, ja o pustym żołądku też bym niegdzie nie pojechał" pogadaliśy z 5 minut... i odszedł... pewnie kiedyś znów się spotkamy... ale prawdęmówiąc... to oby nie za wcześnie, bo te nasze spotkania straciły by na cooltowości, robieniu czegoś trendy, oldskoolowego itd...

potem przyszedł ziomek do mnie i też było cool, w sumie nic nie zrobiliśmy tam na 11, ale efekt gwarantowany... zapraszam....

dziś pewnie coś łykniemy.... choć obiecałem funfelce, że wpadnę na imprę.... w sumie kurwa to jest ta impra na którą eskaubei mnie wczoraj zapraszał.... pójdę dla niego nie dla niej... w końcu ze mną wczoraj wódeczkę pił....