irish_coffe // odwiedzony 40183 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (118 sztuk)
14:05 / 03.09.2002
link
komentarz (4)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
opowiadana już historia - wybaczcie osoby znajome, wiem, że znacie (chyba,0)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Korytarz był długi i ciemny. Zastukałam do drzwi, ale pokój był pusty.
Usiadłam na ławce i postanowiłam poczekać. Obserwowałam goniące się pod sufitem muchy.
Nagle jak duch byłego Bożego Narodzenia
pojawił się przed moimi oczami obraz babci w jej ogrodzie, wśród różowych malw,
pouczała mnie że mam ją fotografować tylko, gdy jest uśmiechnięta.
Dom babci był drewniany i niektóre jego części pamiętały czasy II wojny.
Zbudował go jej mąż. Mąż którym nie zdążyła się nacieszyć.
Brzemienna została sama z córką i nienarodzonym jeszcze synem.
Pierwsze dni wojny już na zawsze zmieniły jej los.
Dom, sad i kawałek ziemi to wszystko co miała poza dwójką dzieci.
Mieszkanie podzieliła na pół i zamieszkała z dziećmi w jednej z nich,
drugą wynajęła i to było jej główne źródło dochodu.
Okupacja budziła w niej lęk o dzieci, za każdy dzień dziękowała Bogu.
Mimo tego strachu ukryła w piwnicy na długie miesiące żydowskich uciekinierów.
Wstawała wcześnie i wędrowała na kilka godzin w pole. Wieczorem sprzątała gdzie ją chciano:
raz na poczcie, czasem w stołówkach. W stołówkach było najlepiej,
bo dostawała darmowe obiady i przynosiła je dzieciakom. Mijały lata,
a Ona każdego dnia szła rano do ciężkiej pracy i wracała wieczorem.
Potem została sama w swoim domu bez wody i ogrzewania. Nie chciała go opuścić.
Ogród był wszystkim, całym jej życiem. Pamiętam, gdy w szpitalu zaskoczyłam pielęgniarki
nad jej łóżkiem, gdy leżała już z niewidzącym wzrokiem.
Jedna mówiła podniesionym głosem do drugiej: "No i po co dajesz jej pić?!
Jak im się daje pić, to sikają i potem trzeba znowu pościel zmieniać!"

* * *

Podałam kobiecie dowód osobisty. Wyrwała z niego zdjęcie i oddała mi razem z aktem zgonu.
To wszystko co mi po niej zostało. To zdjęcie, ta opowieść i trochę żalu w sercu,
że niektóre bajki kończą się tak źle jak się zaczęły.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------