iznogud // odwiedzony 55934 razy // [nlog/pure life style nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (121 sztuk)
16:52 / 01.10.2005
link
komentarz (9)
"Zemsta rozwścieczonego Chwedora" - rozdział 1 "Ze śmiercią w oczach", część 6

Wesołego Witosława z opresji wyratował Remisław Kowalicki - dworzanin, którego król Grudek wysłał za Frycusiem. Gdy ujrzał, co się stało, zawołał:
- Hyy? Ale chryja! - i tu zwrócił się do rycerza. - Zostaw go pan i szybko za mną! Król przeprasza i zaprasza na ucztę!
- Ani mi to w głowie! Jeszcze jakiś kmiotek znajdzie mą zdobycz i przypisze sobie me męstwo przejmując nagrodę. A nagroda mi się należy! Nie jestem taki głupi!
- No puszczaj go pan, zanim ludzie się dowiedzą! - krzyknął Kowalicki
- Chyba jest coś nie tak? - pomyślał rycerz widząc, że dworzanin wcale nie jest zadowolony z jego mężnego wyczynu i postanowił usłuchać jego rady. Czym prędzej wdrapał się na Wesołego Witosława i udał się za zdenerwowanym przewodnikiem.

Frycuś, podążając za dworzaninem, dotarł ponownie na Wawel, gdzie oczekiwał go król Grudek. Sam Grudek budził zaufanie, mimo, że jego postura i sylwetka przypominały dyrektora kopalni węgla kamiennego z czasów realnego socjalizmu. Był bowiem niezdrowo brzuchaty i bardzo gadatliwy.
- Oto rycerz Frycuś, panie! - przedstawił królowi, jego córce i zebranym na placu dworzanom gościa - Zabił Domela!
- Dooooomel... Nieeeeeee! - królewna Kinga przestała się głupawo uśmiechać, jak zresztą czyniła zazwyczaj, i ze łzami w oczach wybiegła na miasto, aby osobiście sprawdzić, czy to prawda. Smok był jedynym jej przyjacielem i towarzyszem zabaw. Także świta króla zmieniła oblicze z obojętnego na niezadowolone. Grudek wybuchł gniewem.:
- Zamknąć go w komnacie! Wieczorem wydam surowy wyrok! Jutro będziesz wisiał, panie smokobójco! Włazić do cudzego domu z brudnymi buciorami i mordować jego mieszkańców!!! Brzydzę się takimi, jak ty! Tfu! Tfu! Zamknąć go! Zamknąć! - i po chwili pomyślał, że szkoda, iż tak się stało, bo tak pięknie się zapowiadało.

Równie wzburzeni dworzanie skrupulatnie wykonali polecenie. kiedy prowadzili Frycusia do celu, rycerz na własnej skórze przekonał się, że źle uczynił. Kilka razy, na zakrętach, niby niechcący obijano go po ścianach. Niby niechcący od tyłu dziobano go włóczniami i halabardami. Niby niechcący spadła na niego doniczka, którą przez całkowity zbieg okoliczności niosła jakaś gruba baba, która przy okazji przygniotła go do balustrady. Rycerz wywnioskował, że chyba go nie lubią. W końcu został brutalnie wepchnięty do jakiejś obskurnej komnaty.

- Rany, co ja narobiłem? - przejął się siadając na zakurzonej ławie.
- Zabiłeś smoka, którego wszyscy lubili! Jutro będziesz stracony i dobrze ci tak! - odparł wzburzony dworzanin o rudych włosach, obrócił się na pięcie i wyszedł z komnaty zamykając ją na trzy spusty.

Rycerz został sam. Nie mając nic lepszego do roboty, zaczął przyglądać się pomieszczeniu, w którym niewątpliwie spędzi ostatnie godziny swojego życia. Komnata była nad wyraz ciasna. Miała zaledwie około 1,5 metra szerokości i 2 długości. Obok drzwi wisiały dwie wywieszki. Jedna informowała o przepisach BHP, druga była instrukcją przeciwpożarową. Na sąsiedniej ścianie wisiała gaśnica piankowo wyprodukowana przez znanego producenta o międzynarodowej renomie "Dudas Biutifuls". Wbrew pozorom pomieszczenie wyglądało całkiem estetycznie. Za wyjątkiem drewnianej ławy nie było żadnych mebli. Było za to okratowane okienko o szybach nie mytych od 24 dni i 17 godzin. W poczuciu nieuchronności śmierci, pesymizmu i wrogości wszystkich dookoła, nie był już w stanie określić, jakim proszkiem to okno wcześniej myto.

cdn.

=====

Pół roku nie napisałem ani jednej notki, ach, ten czas tak szybko leci. Może jeszcze o mnie nie zapomnieliście, fajnie by było, ale... jak tak dalej pójdzie to "Zemstę..." ukończę w okolicach 2012 :-)