lavinia // odwiedzony 58801 razy // [era_chaosu_mumik szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (179 sztuk)
00:53 / 27.08.2002
link
komentarz (7)
Bardzo, bardzo kocham moją Mamę.....
Kobietę, ktorej w zasadzie stale cos dolegalo (z urojenia - wg.opinii lekarzy i naszej,0), ktora stale zameczala wszystkich opowiadaniami o swoich chorobach.....
Kobietę, ktora - gdy zachorowala naprawde i sytuacja stala sie powazna - zbagatelizowala swoj stan do tego stopnia, ze tylko przypadkiem i cudownym instynktem wpadlam na to, ze trzeba szybko do niej jechac.....
Zadzwonilam jak zwykle, krotko przed koncem pracy, spytac czy czegos nie potrzebuje, co jej kupic, w czym pomoc...itp.
Tu - zawsze nastepowala litania różnych róznosci - przewaznie do wykonania na wczoraj:-,0),0),0)
A dzis - grzeczniutkim, cichutkim glosem, baaardzo niewyraznie powiedziala ta moja kochana Maminka, ze nieeee......ze jakos jej sie zle mowi a poza tym czuje sie dobrze....
Hmmm...TO bylo do Niej niepodobne....
Razem z siostra pojechalysmy do Mamy a ona, bidulka....zaczela wplatac w rozmowe takie teksty, ze najpierw - nie moglysmy powstrzymac smiechu a juz za chwile ogarnelo nas przerazenie..... Bo - malo, ze co jakis czac mowila niedorzecznosci, to jeszcze mowila je z trudem otwierajac usta.... Oczywiscie - nic tylko wylew, udar albo inna cholera. Pogotowie. Rutynowe badanie.
Niesamowita grzecznosc dużego dziecka....przestraszone oczy....zdziwienie wlasna niemocą i.....strach. Paniczny strach przed szpitalem.
Ona nigdzie do szpitala nie pojdzie. I koniec.
Jej to zaraz przejdzie. Jej tu dobrze i ona juz nic nie bedzie mowila, bo wie, ze cos jej dzisiaj z tym mowieniem nie idzie (!!,0)......
Boze..........Jakie to bylo smutne..:-(( Myslalam, ze mi serce peknie....
No, nic - zastrzyk dozylny na dotlenienie mozgu i na razie tyle.....
Coz - lekarz wbrew woli pacjenta - nie wezmie. Munia podpisala, ze odmawia i - odzyskala blask oczu....
Ale - tu we mnie wstapil duch wojownika:
- No, coz - i tak sama tu nie zostaniesz, pakuj sie, Busia, jedziesz do mnie.
- Nigdzie, dziecko nie jade. Mnie tu dobrze, nic mi nie jest, jestem zdrowa i zaraz mi przejdzie.
- Taaaak? No, to powiedz jaki dzisiaj mamy dzien? (O to pytal lekarz,0)
-Poniedzialek
-A ktory to dzien tygodnia?
- No, jak to?? Trzeci. Nie, nie trzeci - czwarty. Widzisz?? Juz mi przechodzi.
- A jaki mamy miesiac?
- Lipiec
-Lipiec?
- No. Dwudziesty pierwszy. A wczoraj byl luty. No. Luty.
I jeszcze pare takich.....
Gdyby nie to, ze bylo tragiczne - moze byloby i smieszne....
W koncu potulna jak baranek pozwolila sie spakowac.... wsiadla do samochodu..... i teraz spi slodko na moim tapczanie....
Bedzie spala ze mna, bede sie wsluchiwac w jej oddech....jak wsluchiwalam sie w oddech moich dzieci jak byly chore......
Wieczorem jeszcze raz wezwalam lekarza.....
Podalam lekarstwa.....
I...na szczescie juz takich tekstow nie daje....Jeszcze tylko te trudnosci z wymową.....
Jaka grzeczna..... Jak chetnie wziela lekarstwa.... Polozyla sie. Kochana jest.
Bardzo, bardzo kocham moją Mame.