lee // odwiedzony 446394 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
16:59 / 29.08.2005
link
komentarz (11)
Dualistyczna jednia

Ostatnio Lee miał okazję dokonać kilku obserwacji i przemyśleń na temat miłości. Miłości przez wielkie M! – jak mówią wierni podglądacze pewnego serialu:P
Co jest tak naprawdę istotą miłości? Czy w ogóle ona istnieje? Jeśli istnieje to do czego jest ludziom potrzebna? Jaki jest jej sens i cel? Uff
Te pytania stawiane są wciąż od nowa, bez wyjątków, w każdym pokoleniu. Czasem padają w jałowych dysputach, czasem pod wpływem nagłego uwolnienia endorfin, pod wpływem innych psychotropów, a nawet csiii... wyobraź sobie kochana sąsiadko nawet w upojeniu alkoholowym.
Lee uznał, że wypada (a raczej nie zaszkodzi) na wstępie rozstrzygnąć czy miłość w ogóle istnieje? I oczywiście bez wahania odpowiedział sobie, że istnieje!
Dowód? Skoro na tym łez padole, od tysięcy pokoleń, zjawisko miłości wciąż zaprząta umysły ludzi i to równolegle we wszystkich cywilizacjach, kulturach, popkulturach i subkulturach nawet, to chyba jest to wystarczający dowód jej istnienia:>? Lee skłonny jest więc uważać, że nasze zagadnienie wstępne wzięło się stąd, iż istnieją różne definicje fenomenu miłości. Inaczej przecież miłość definiują teolodzy, inaczej postrzegają ją poeci, jeszcze inaczej seksuolodzy, a już zupełnie co innego widzą i czują ludzie nią „zainfekowani”. Jednak, zdaniem Lee, pomimo oczywistych różnic wszyscy oni (my, wy – niepotrzebne skreślić) przedstawiają inne aspekty tego samego zjawiska.
A zjawisko jest, istniej. A skoro istnieje to znaczy, że jest do czegoś potrzebne.
Zdaniem Lee potrzebne jest... (i tu uwaga! Będzie mocno czyli jakby z grubej dwururki) głownie do czasowego wyłączania obowiązywania praw termodynamiki :D.
Całkowite wyłączenie bilansów zachowania materii i energii jest oczywiście nie możliwe, a co ważniejsze wydaje się zupełnie bezcelowe. Ale czasowe ich wyłączenie, a właściwie upozorowanie ich zniesienia, to zupełnie co innego. Uwalnia ono w ludziach (z ludzi) ogromne nadmiary życiowej energii, które nic lepszego nie mając do roboty po prostu eksplodują. Taka eksplozja jednak okazuje się niezbędna do tworzenia plazmy stosowanej jako spoiwo związku mężczyzny i kobiety, potocznie (jak i prawnie) zwanego małżeństwem.
Proces ów można przyrównać do łuku elektrycznego generowanego podczas spawania w celu zespolenia dwóch kawałków metalu :D
Tu należy dostrzec prawidłowość, że im większa i czystsza miłość tym więcej zużywa energii, ale też i więcej powstaje cennego spoiwa, a dzięki niemu otrzymujemy przecież trwalszy związek, który sam w sobie i głównie dla siebie, jest wielką wartością.
W tym miejscu należy podkreślić z całą odpowiedzialnością, że bez owego fenomenalnego wynalazku ewolucji, nigdy (przenigdy!) nie udałoby się namówić tak leniwych i gnuśnych istot jakimi są ludzie (zarówno mężczyzn jak i kobiet) do podjęcia równie rozrzutnego i marnotrawnego użytkowania cennych zasobów energetycznych. Bo niby w imię czego mieliby to robić? Ludzie są w końcu logiczni, a jak logiczni to i wyrachowani a jak wyrachowani to i egocentryczni, kalkulujący nadzwyczaj precyzyjnie, minimalizujący ryzyko, zwiększający szansę sukcesu, zmniejszający straty, optymalizujący koszty, itd. itp. A im logiczniej kalkulują tym gorzej na tym wychodzą :D, bo oczywiście najmniej opłaca im się coś takiego jak przedłużanie istnienia własnego gatunku (i plemienia), oczywiście poprzez rozmnażanie. Bo poprzez przeszczepy narządów to im się jakoś opłaca, mimo że 10 razy drożej kosztuje i 100 razy gorszy skutek daje :D.
Oczywiście po zespoleniu kobiety i mężczyzny w jedno, wszystko wraca do normy, prawa fizyki, chemii i ekonomii znów wydają się niewzruszone i stabilne. Jednak wszelkie kalkulacje i rachunki muszą od tej pory odnosić się do nowopowstałej dualistycznej jedni, czyli do fenomenu małżeńskiego związku.

Pedały oczywiście ma się rozumieć won!